reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Obumarła - Co Mnie Czeka Dalej???

Aquarella - witaj wśród Aniołkowych mam. Dla Twojego Pawełka zapalam światełko pamieci (*)..
Piszesz o swoich przeżyciach. Przykro mi że tak Cię potraktowano. Niestety nie zawsze trafi się na lekarza z sercem a tak naprawdę dużo daje nastawienie lekarza do pacjentki. Ciązą mogła obumrzeć np w 9tc i dopiero gdy Ty poszłaś na kontrolę w 11tc - ciąża "cofła się" bo tak się dzieje gdy następuje poronienie i ciąża nie była już w 9tc tylko w 5 czy 6tc. Tak więc na tamtym usg faktycznie wszystko mogło być dobrze. Rozwój Twojej fasolki mógł się zatrzymać tak jak napisałam. Bo mi tak własnie ginek tłumaczył. Gdybyś miała wcześniej usg - zapewne wtedy już byś wiedziała ze coś jest nie tak.
Przykro mi. Ale też cieszę się że masz dla kogo życ. Każda z nas po przejściach czeka na swój maleńki cud.
I wierzymy ze każdej z nas się uda! Tak jak i Tobie.
 
reklama
slodziutka_e być może masz rację, nie wiedziałam, że może nastąpić takie cofnięcie.
Życzę Wam wszystkim z całego serca takiego szczęścia jak moje :tak:
 
o Boze jak bez znieczulenia??? to potwornosc!!!
bardzo mi przykro z powodu twojej straty. ale to sie w glowie nie miesci o czym piszesz:-(
 
syla28 niestety to prawda, lekarz powiedział, że daje mi znieczulenie miejscowe. Faktycznie czułam ukłucie ale to znieczulenie nie zadziałało, kręciło mi się tylko w głowie po tym Jaśku. Potem rozmawiałam z moją koleżanką, która miała też taki zabieg robiony wcześniej, ale nie w tym szpitalu co ja i dopiero od niej się dowiedziałam, że powinni mi go zrobić pod narkozą.

Oj, teraz pomyślałam, że może to zbyt drastyczne, żeby o tym tutaj opowiadać? I tak przeszłyście już wiele. Wybaczcie jeśli kogoś wystraszyłam. Człowiek nieraz szybciej coś palnie niż pomyśli.
 
Ostatnia edycja:
Mysle ze nikogo nie wystraszyłas ,a moze Tobie to pomoze.Mimo ze mineło kilka lat czasami nie ma sie z kim podzielic tym zalem i bólem.Tutaj przynajmniej jest ktos kto Ci zrozumie.
[*] dla Twojego Aniłka i buziaki dla Syneczka:blink:
 
Aquarella - nikogo nie wystraszyłaś. Niestety są tutaj na forum takie dziewczynki co przeżyły zabieg tak jak i Ty przy znieczuleniu ogólnym a nie pod narkozą. Ale i one już tulą swoje wymarzone szczęście w ramionach. Po to jest forum by podzielić się swoim losem - nawet jak nie daj Boże byłby on bardzo drastyczny - bo to przecież częśc naszego życia...
Pozdrawiam raz jeszcze
 
Dziękuję Wam, ja tak "normalnie" to rozmawiałam o tym tylko z jedną moją koleżanką, która wcześniej przeszła przez to samo. Nawet mój mąż jakoś nie potrafił znaleźć się w tej sytuacji, ale wiem, że się starał i też to przeżywał.
 
Wiesz bo z mezczyznami tak jest.Jak za pirwszym razem wyladowałam w szpitalu to moj M był w pracy,zadzwoniłam do niego po wszystkim,potem chciałam mu opowiedziec co sie wydazyło.Powiedział mi wprost ze nie chce wiedziec bo to zbyt bolesne dla niego najwazniejsze ze chociarz mi sie nic fizycznie nie stało.
 
Aquarella
[*] dla Twojego aniołka
Popłakałam się jak dziecko to straszne co piszesz w głowie mi się to nie mieście, że można tak traktować człowieka. to nie lekarze to rzeźnicy. . . przytulam Cie mocno do serduszka i wszystkiego dobrego :-)
Takie posty daja nadzieję dla innych kobiet po stracie :-)
 
reklama
Ech ci faceci, mój na początku był nawet chyba wkurzony, myślał, że przesadzam i coś sobie wmawiam. Zrozumiał dopiero jak po usg w nerwach powiedziałam mu, że nie ma echa serca i nie będzie żadnego dziecka. No i jeszcze opowieści typu: bo ktoś tam krwawił przez całą ciążę i urodził zdrowe dziecko...:-( pocieszające??? Pewnie tak w momencie kiedy jeszcze tli się, choć najmniejsza iskierka nadziei, ale kiedy wiesz, że już nic nie można zrobić, jakoś nie bardzo.

Ach, jeszcze mi się przypomniało co do tego typu opowiadań. Następnego dnia, po zabiegu, przyszła taka fajna pielęgniarka, tak ogólnie to naprawdę była w porządku :tak:. I mówi do mnie, żebym się nie martwiła bo ona poroniła 5 razy :szok::baffled::confused:. No, myślę sobie, a niech cię, to znaczy, że co ??? Chciała mnie pocieszyć czy przestraszyć??? Ale ja wiem, czasem się coś szybciej powie niż pomyśli i jest bardzo duża różnica między strzeleniem gafy a chamstwem.

niusi@ ja Ciebie też tule serduszko :-( i gratuluję rzucenia palenia i życzę dużo, dużo silnej woli :tak:.
 
Do góry