ja urodziłam Michała 12. 09. a na zajęcia poszłam 2. 10. nie powiem że był łatwo bo jak wracałam to byłam strasznie zmęczona ale musowo było chodzić i już mi jeszcze na dodatek trafił się szpital po 2 tygodniach chodzenia bo mały złapał zapalenie płuc i 2 tygodnie leżeliśmy w szpitalu ale i tam się uczyłam kolega mi przynosił zeszyty a doktorki chodziły i pytały czy mi się tak chce;-) a potem jeszcze okazało się że mnie źle oczyścili po porodzie i mój połóg trwał 7 tygodni przez to ale na szczęście nie miałam zapalenia i przy małej pomocy mojej gin sama się oczyściłam więc nie musiałam się kłaść do szpitala
reklama
ja urodziłam Michała 12. 09. a na zajęcia poszłam 2. 10. nie powiem że był łatwo bo jak wracałam to byłam strasznie zmęczona ale musowo było chodzić i już mi jeszcze na dodatek trafił się szpital po 2 tygodniach chodzenia bo mały złapał zapalenie płuc i 2 tygodnie leżeliśmy w szpitalu ale i tam się uczyłam kolega mi przynosił zeszyty a doktorki chodziły i pytały czy mi się tak chce;-) a potem jeszcze okazało się że mnie źle oczyścili po porodzie i mój połóg trwał 7 tygodni przez to ale na szczęście nie miałam zapalenia i przy małej pomocy mojej gin sama się oczyściłam więc nie musiałam się kłaść do szpitala
no to hardcore'owa babka jestes ;-)
dodajesz mi otuchy, ze naprawde sie da...
coś Ci doradzę ja sie strasznie bałam powrotu jak byłam w ciąży i miałam początkowo plan żeby wrócić dopiero w listopadzie ale jak urodziłam i posiedziałam z brzdącem troszkę to tak mi sie zachciał wyjść do ludzi wiec nie patrząc na nic włożyłam kieckę bo wszystkie spodnie były jeszcze za ciasne a ciążowe mi sie już znudziły i szpileczki i szybko do szkoły a jak wróciłam to byłam tak stęskniona za małym że prawie go rozdusiłam jak go przytulałam a on sie zassał do cycha i tak leżał nie jadł tylko sie przytulał
ja myślę że im wcześniej się weźmiesz za szkołę tym łatwiej będzie wrócić i sie przyzwyczaić a chwila bez dziecka też Ci sie przyda bo uwierz po kilku dniach spędzonych tylko nad dzieckiem będziesz miała dosyć mimo że je tak kochasz a taka malutka odskocznia zawsze się przydaje
ja myślę że im wcześniej się weźmiesz za szkołę tym łatwiej będzie wrócić i sie przyzwyczaić a chwila bez dziecka też Ci sie przyda bo uwierz po kilku dniach spędzonych tylko nad dzieckiem będziesz miała dosyć mimo że je tak kochasz a taka malutka odskocznia zawsze się przydaje
coś Ci doradzę ja sie strasznie bałam powrotu jak byłam w ciąży i miałam początkowo plan żeby wrócić dopiero w listopadzie ale jak urodziłam i posiedziałam z brzdącem troszkę to tak mi sie zachciał wyjść do ludzi wiec nie patrząc na nic włożyłam kieckę bo wszystkie spodnie były jeszcze za ciasne a ciążowe mi sie już znudziły i szpileczki i szybko do szkoły a jak wróciłam to byłam tak stęskniona za małym że prawie go rozdusiłam jak go przytulałam a on sie zassał do cycha i tak leżał nie jadł tylko sie przytulał
ja myślę że im wcześniej się weźmiesz za szkołę tym łatwiej będzie wrócić i sie przyzwyczaić a chwila bez dziecka też Ci sie przyda bo uwierz po kilku dniach spędzonych tylko nad dzieckiem będziesz miała dosyć mimo że je tak kochasz a taka malutka odskocznia zawsze się przydaje
jejku :-) mam nadzieje, ze znajde w sobie tyle sily..
na ktorym roku jestes teraz??
no wlasnie.. z tym chceniem to jest problem w moim przypadku.. ale mam wsparcie w mezu i rodzinie, wiec mysle, ze jakos to bedzie..
ja jestem na 3 roku i powinnam pisac prace lic..
ten semestr zalicze, co prawda przesunelam sobie sesje na po porodzie, ale nie jest ona jakos wyjatkowo uciazliwa, wiec z palcem w nosie ja odhacze. za to ta nastepna i ostatnia zarazem jest rzeznicka.. dlatego rozwazam urlop dziekanski i zaliczanie tego co tylko moge.. z przeniesieniem obrony na przyszly rok.. styczen.. najdalej czerwiec..
ja jestem na 3 roku i powinnam pisac prace lic..
ten semestr zalicze, co prawda przesunelam sobie sesje na po porodzie, ale nie jest ona jakos wyjatkowo uciazliwa, wiec z palcem w nosie ja odhacze. za to ta nastepna i ostatnia zarazem jest rzeznicka.. dlatego rozwazam urlop dziekanski i zaliczanie tego co tylko moge.. z przeniesieniem obrony na przyszly rok.. styczen.. najdalej czerwiec..
ja na Twoim miejscu nic bym nie odkładała bo potem będzie jeszcze gorzej wziąć się za co kolwiek jak się zasiedzisz w domu i dziecko potem bardziej przeżywa bo mama była cały dzień a tu nagle je opuszcza i gdzieś sobie idzie wiem bo mój mąż siedział z małym do tej pory a wczoraj pojechał na wesele bo pracuje w zespole muzycznym a mały płacze mi od wczorajszego wieczoru za tatą i niczym się zająć nie chce ale już jutro się sobą nawieżą
Viktoria_Seres
Fanka BB :)
dzieki kasie... tylko wlasnie. ja wolalabym nie dokarmiac butelka, nawet z moim mlekiem.. myslisz ze tak sie da? zeby np opiekunka donosila mi dzidziolka na zajecia? czy to jest wogole wykonalne??
Ja jestem na studiach zaocznych...też karmiłam piersią, ale ze względu ma uczulenie dziecka po dwóch miesiącach musiałam skończyć.
Ja myślę, że z przywożeniem dziecka na uczelnie kiepski problem ze względu na mrozy to raz, a po drugie piersią karmi się zazwyczaj na zawołanie. Mój mały przy cycu spędzał większość dnia. Ja odciągałam mleczko i musiałam zawsze ściągnąć minimum dwie porcje więcej w zapasie, raz jakby my się zachciało między karmieniami ( jak pił z butli to rzadziej bo przy cycusiu to najczęściej siedział dlatego że lubił a nie z głodu), a po drugie na czarną godzinę. Więc myślę, że dowożenie by mogło nie wypalić.
ja na Twoim miejscu nic bym nie odkładała bo potem będzie jeszcze gorzej wziąć się za co kolwiek jak się zasiedzisz w domu i dziecko potem bardziej przeżywa bo mama była cały dzień a tu nagle je opuszcza i gdzieś sobie idzie wiem bo mój mąż siedział z małym do tej pory a wczoraj pojechał na wesele bo pracuje w zespole muzycznym a mały płacze mi od wczorajszego wieczoru za tatą i niczym się zająć nie chce ale już jutro się sobą nawieżą
wiesz. gdyby nie ilosc zajec, koncowych egzaminow i na dodatek obrona pracy to nie mialabym watpliwosci czy dam rade..
w tym ostatnim semestrze mam 6 egzaminow, w tym 2 giganty, 5 zaliczen plus obrone pracy..
musze odbebnic 60 godz praktyk, z ktorych musze napisac sprawozdanie..
a to jest jak nastepna praca licencjacka...
to nie jest takie proste :-( wierz mi, nie chce rozciagac tych studiow w czasie.. bo mam ich serdecznie dosc (dluuga historia), ale mysle, ze fizycznie nie bede w stanie wszystkiego zaliczyc normalnym trybem .. :-(
reklama
Ja jestem na studiach zaocznych...też karmiłam piersią, ale ze względu ma uczulenie dziecka po dwóch miesiącach musiałam skończyć.
Ja myślę, że z przywożeniem dziecka na uczelnie kiepski problem ze względu na mrozy to raz, a po drugie piersią karmi się zazwyczaj na zawołanie. Mój mały przy cycu spędzał większość dnia. Ja odciągałam mleczko i musiałam zawsze ściągnąć minimum dwie porcje więcej w zapasie, raz jakby my się zachciało między karmieniami ( jak pił z butli to rzadziej bo przy cycusiu to najczęściej siedział dlatego że lubił a nie z głodu), a po drugie na czarną godzinę. Więc myślę, że dowożenie by mogło nie wypalić.
o widzisz. tego sie obawiam i wlasnie dlatego mysle, ze rozwiazaniem byloby rozlozenie zajec z tego ostatniego semestru, zaliczanie tego co tylko sie da.. i w tygodniu powiedzmy musialabym wyskoczyc 3 razy.. na max 4 godz.. no i dzidziol zostalby z opiekunka i moim odciagnietym pokarmem (z racji chocby tych nieszczesnych mrozow)..
jak myslicie, moze sie udac?
Podziel się: