Dzieci urodziłam w 37 tydzień (36+2). Nie pozwolili mi ich karmić piersią, chociaż i tak nie mam jeszcze pokarmu, bo muszą kontrolować wagę. Leżą z innymi wcześniakami, ale bez inkubatorów i mam odwiedziny od 11:30 do 18. Przy jednym dziecku może być tylko jeden rodzic. Jak je zobaczyłam pierwszy raz to płakałam. Potem jak zaszłam Wiktor płakał to ja razem z nim. Wczorajszy dzień cały przechodziłam po CC jak wstałam z rana z łóżka. Chociaż o 6 rano umierałam z bólu macicy, ale poprosiłam o kroplówke i dali mi Ketonal. Zgłosiłam się do poradni laktacyjnej w szpitalu, bo muszę odciągać pokarm. Za pierwszym razem poleciało mi kilka kropelek. Dzisiaj mam próbować odciągać co 3 godziny. Jestem załamana, tą sytuacją, bo myślałam, że będę mogła od razu karmić piersią lub je przystawiać. Hania miała bezdech podczas karmienia, a Wiktor nie chciał jeść i miał mieć sondę, ale już zaczął sobie radzić. Czy jak dostanę dzieci po 2 tygodniach to dam radę je nauczyć jeść piersią? Jestem przerażona. I przez ile minut ściągałyście pokarm z jednej piersi? Mi karzą siedzieć po 15 min i ssanie minimalne. Dzisiaj zaczynam walkę.