reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża bliźniacza

ja tez tak czesto mialam ze tetno dzieci skakalo. Tymy wysokimi rejestrami to sie nikt nie przejmowal ale niskie takie 50 uderzen to zawsze za chwile zjawiala sie cala ekipa lekrzy przy moim lozku i byly pytania ktory tydzien, ile dzieci waza, kiedy usg byo i panika w oczach. JAk tetno wracalo do normy to wszyscy wracali do pracy a ja mialam zaaorydowane KTG 4x dziennie. Kilka takich akcji bylo.
I generalnie jak jest takie niskie tetno to cesarke moga robic w kazdej chwili chociaz jak wraca do normy to ok. tylko trzeba pozniej monitorowac. Ja rozumiem twoje nerwy. Mnie juz KTG stresowalo. W ogole ta koncowka w spzitalu to juz nerwy zszargane.Ale musisz jeszcze troche wytrzymac.
 
reklama
Witajcie :blink: piszę dopiero teraz, gdyż wcześniej nie miałam czasu z powodu przyśpieszonego zaliczania egzaminów na uczelni (w tym roku mam licencjat), potem pobytu 1,5 miesięcznego w szpitalu, a teraz praktycznie cały mój czas zajmują maluchy :)

29 stycznia w 36 tygodniu i 5 dniu ciąży urodziły się moje bliźniaczki – Zuzia z wagą 1680 46cm, Amelka 2800 51 cm :blink:
 
Zuzia w 27 tygodniu miała zdiagnozowaną hipotrofię wewnątrzmaciczną, czyli za małą masę ciała w stosunku do tygodnia ciąży(wymiary odpowiadały 25 tygodniowi). Z radomskiego szpitala skierowali mnie na usg do szpitala im. Orłowskiego w Warszawie i tam zostałam na obserwacji do końca ciąży.

W drugim tygodniu mojego pobytu w szpitalu zawiało mnie z powodu ciągłego otwierania okna w sali przez nawiedzoną pacjentkę. Dostałam zapalenia ucha środkowego i porażenia VII nerwu twarzowego. Między innymi nie domykała mi się powieka, nie mogłam poruszyć brwią, uśmiechnąć się, bo nie reagowała mi prawa strona twarzy. Byłam wtedy w 34 tygodniu ciąży, więc za wiele mi nie mogli pomóc, jedynie dostawałam zastrzyki z B12 i chodziłam na solux, czyli nagrzewanie twarzy lampą. Dopiero po 2 tygodniach zaczęłam czuć lekkie drgania policzka i kącika ust, ale całkowity uśmiech i mruganie powieką powróciły dopiero w połowie lutego, kiedy już przyjechałam z dziećmi do domu. Myślę, że to w głównej mierze spowodowało, że porażenie całkowicie ustąpiło :)

Poza tym zapaleniem ucha do samego końca praktycznie było w porządku - wody płodowe w normie, szyjka ok, bez rozwarcia, skurczy nie było. Dziewczynki w ostatnim tygodniu ciąży były ocenione na 1500 i 2400. Lekarze zadecydowali, że w 36 i 6 dniu rozwiążą ciąże, gdyż różnica z 400 gram między dziećmi zwiększyła się do prawie kilograma. Nigdy w życiu nie bałam się niczego tak bardzo jak cesarki, miałam bardzo złe przeczucia… Zaplanowana była na 30 stycznia, a 29 stycznia o 22:30 dostałam strasznego bólu brzucha. Na ktg okazało się, że spada tętno u większej dziewczynki, gdyż odkleiło jej się łożysko (wyjątkowy pech, bo zdarza się to w 1% ciąż, głównie mnogich).

Dostałam krwotoku na bloku operacyjnym, straciłam prawie litr krwi i zszywali mnie w pośpiechu. Na sali pooperacyjnej również przez kilka pierwszych godzin traciłam sporo krwi, na dodatek krew przez cały dzień sączyła się z rany, gdyż była za słabo zszyta. Doszywali mnie na brzuchu aż 3 razy bez znieczulenia, za każdym razem dokładając nowy szew - coś okropnego :-( Miałam dość tego wszystkiego, czułam, że jedną nogą jestem już na tamtym świecie. Po operacji miałam przetaczaną krew, kontrolne pobierania krwi co godzinę. Mimo, że jestem bardzo wrażliwa, boje się wszelkich zabiegów, widoku krwi (przy przyjmowaniu do szpitala nawet nie wyrażałam zgody na przetaczanie krwi w razie zagrożenia życia) to wtedy po operacji zgodziłam się na wszystko – świadomość, że czekają na mnie dwie małe istotki dodawała mi sił by żyć. Po dwóch dniach ciągłego leżenia musiałam zrobić pierwsze kroki, przez obrzęk w brzuchu po doszywaniu rany było mi strasznie ciężko się poruszać, ból był okropny, płakałam, ale starałam się małymi kroczkami spionizować. Gdy już trochę się rozchodziłam 4 dnia, to rozlał mi się krwiak pod raną na brzuchu i przez kolejny tydzień nie mogłam chodzić i wstawać z łóżka... W sumie spędziłam 5 dni na sali pooperacyjnej, Amelkę do sali pozwolili mi wziąć dopiero jak już przeszłam na normalną salę, Zuzie dostałam 8 dnia, gdyż tydzień spędziła w inkubatorze, bo nie trzymała temperatury. Po niecałych dwóch tygodniach wyszliśmy do domu, a Zuzia była najmniejszą pacjentką wypisaną ze szpitala - ważyła 1800 (z reguły puszczają dopiero gdy dziecko skończy 2kg, czyli minęłoby jeszcze pewnie ze 4 dni zanim osiągnęłaby taką wagę). Zlitowali się, bo po moich przeżyciach i pobycie od 29 grudnia do 11 lutego w szpitalu, tylu problemach w międzyczasie, strasznie tęskniłam za domem i chciałam już z dziewczynkami być u siebie.
Teraz dziewczynki mają już ponad 2 miesiące, rosną i z dnia na dzień są coraz bardziej pocieszne :tak:
 
Witajcie :blink: piszę dopiero teraz, gdyż wcześniej nie miałam czasu z powodu przyśpieszonego zaliczania egzaminów na uczelni (w tym roku mam licencjat), potem pobytu 1,5 miesięcznego w szpitalu, a teraz praktycznie cały mój czas zajmują maluchy :)

29 stycznia w 36 tygodniu i 5 dniu ciąży urodziły się moje bliźniaczki – Zuzia z wagą 1680 46cm, Amelka 2800 51 cm :blink:

Gratuluje!
Wpadaj na watek niemowlaczkowy. Jak ci idzie? Masz pomoc czy sama z dziecmi jestes?
 
Witajcie :blink: piszę dopiero teraz, gdyż wcześniej nie miałam czasu z powodu przyśpieszonego zaliczania egzaminów na uczelni (w tym roku mam licencjat), potem pobytu 1,5 miesięcznego w szpitalu, a teraz praktycznie cały mój czas zajmują maluchy :)

29 stycznia w 36 tygodniu i 5 dniu ciąży urodziły się moje bliźniaczki – Zuzia z wagą 1680 46cm, Amelka 2800 51 cm :blink:

O jak fajnie. Ja też mam Amelke i Zuze. Też Zuzia mniejsza, u nas o 195 g w dniu porodu. Teraz mamy skończone 5 miesięcy i wazymy 6950 g i 6795 g.
 
Gratuluje!
Wpadaj na watek niemowlaczkowy. Jak ci idzie? Masz pomoc czy sama z dziecmi jestes?

Pomaga mi narzeczony, mama i babcia w miarę możliwości i z tygodnia na tydzień jest już coraz łatwiej się zorganizować. Cały marzec dzieci męczyły kolki, ciągle płakały, nie spały praktycznie w ogóle w nocy. Próbowaliśmy różnych sposobów od zmiany mleka, po różne kropelki, butelki antykolkowe i teraz problemy z brzuszkami się zmniejszyły. Dzieci odkąd skończyły dwa miesiące potrafią przespać ciągiem 4-5 godzin, czasem nawet zdarza się, że prześpią razem 3 godziny w tym samym czasie :)
 
Witam.
Na obchodzie dowiedzialam sie,ze ide na badanie i usg,po badaniu szyjka dluga,zamienia mi Acard (bralam go profilaktycznie na nadcisnienie) na Clexane (nie wiem co to za lek).Zdazylam powiedziec,ze nogi i rece puchna mi,wiec zalecili dobowa zbiorke moczu.
Czekam teraz na usg.
Cisnienie mam podwyzszone.

Jup,jak tam u Ciebie?
 
Dominika clexane jest na rozrzedzenie krwi podobnie jak acard- są to salicylany. Daj znać jak po Usg. 3 mam kciuki. Dla mnie usg to takie nerwy były.
 
Dominika
Ja tez bylam badana i czakam na usg.
U mnie szyjka i rozwarcie bez zmian.
Mam juz trochę chodzić ale nie daje rady !
Przeszlam korytarz i padłam na łóżko.
 
reklama
Moje maluchy sa niestety nadal małe, prawie nie rosną odkad tu jestem,lekarz powtarzal badanie,bo najpierw wyszlo mniej niz tydzien temu.
Powtorka wykazala wzrost o 30 gr i 90 gr w 8 dni :confused:
 
Do góry