Witajcie dziewczyny!
Udzielalam sie tu kilka tygodni temu, a potem 'ucieklam'.
Bałam sie juz tu wchodzić, zle znosilam niepokojące wiadomości. Zaczęłam sie stresowac wszystkim i tym, ze urodze przedwcześnie i tym, ze cos mi sie stanie przy porodzie cc.
Miałam ogromna nadzieje, ze dołącze do, było nie było, dużego grona mam, które donosiły bliźnięta. I miałam nadzieje, ze moje pozytywne nastawienie i wiara w to, ze tak bedzie wystarczy
Coz... Stało sie inaczej, jak to w życiu.
Urodziłam 29 czerwca, w 33t6d ciazy.
Końcówkę ciazy miałam z pessarem, całkowicie na leżąco, z pokazująca sie i chowajaca cholestaza.
Wszystko było niby pod kontrola, az 29.06 chlusnely wody i chwile potem rozkrecila sie pełna akcja porodowa. Ledwo zdążyli z cc.
Moje małe miały 1940g i 1920g. Trafiły na OIOM, do inkubatorow, jedna miała wspomagany oddech rurkami. Trzy pierwsze dni były nerwowe, ale tak to chyba juz jest z wczesniakami, jak lekarze nie wiedza czego sie spodziewać. U nas na szczęście cały czas do przodu.
Dzis, 11 dni pózniej, sa gotowe do wyjścia ze szpitala, ale chyba jeszcze na troche ich tam zostawimy, bo jedzenie idzie nam różnie i sie boje, ze w domu oszaleje z nerwow
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Przybierają super, sa w lozeczkach, troche jedza z piersi, reszta to butla z moim pokarmem.
Sa sliczne
Trzymam kciuki za Wasze ciąże i żebyście donosiły do min 37tc
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Bardzo Wam tego życze!
Ja wciaz mam chwile, ze zadreczam sie poczuciem winy, ze mi sie nie udało. Wiem, ze to głupie..., bo najważniejsze, ze dziewczyn sa zdrowe i silne!