hej Laski my od środy jesteśmy w domu i powiem wam że odetchnęłam, już byłam zmęczona tym szpitalem (16 dni tam spędziłam), a jeszcze przy takich upałach siedzieć w szpitalu to jak kara.
Wiecie myślałam, że będę bardziej się bała tego jak to będzie jak zostaniemy sami z 2 dzieci w domu, a jest naprawdę spoko. Ogólnie to radzimy sobie jak jesteśmy we dwoje z mężem
ale jak jestem sama to trochę jestem wykończona jak we 2 nadają bo głodne a mi rąk brakuje. Karmię piersią znaczy odciągam pokarm mała ssie z butelki całą porcję a mały ssie z piersi na ile ma sił i resztę dojada z butelki. Małą próbuje dostawiać do piersi i coraz lepiej sobie radzi, wcześniej nawet nie umiała złapać teraz ma trochę problemy z prawidłowym ssaniem ale parę razy pociągnie i potem sobie memła mam nadzieję że dojdzie do wprawy :-). No ale takie karmienie przyznam uciążliwe jest znaczy może nie samo karmienie tylko cała otoczka: ściąganie pokarmu, czyszczenie sprzętu, sterylizowanie schodzi trochę czasu. Jak w dzień pośpię to nawet te noce nie są takie bardzo męczące myślę po prostu że do wszystkiego idzie przywyknąć.
Nie mam wagi w domu i nie wiem ile ważę po tym wszystkim ale to mnie szczerze mówiąc najmniej martwi najbardziej denerwują mnie rozstępy
. Mam nad szwem po cesarce takie paskudne fioletowe wielkie
i jest ich pełno do tego na udach i najmniej widoczne takie blade koło pępka. Smaruje kremami i ciekawa jestem czy kiedyś będą jakoś przyzwoicie wyglądały bo zniknąć nie znikną :-(
Tak więc jak będziecie miały ręce do pomocy to nie takie bliźniaki straszne ;-)