reklama
paulinka2104
Zaangażowana w BB
yhy to i od psa się mżna tym zarazić?? myślałam że tylko od kota, a na to badanie to trzeba mieć skierowanie?
nie nie nie od kota tylko, ale wiesz z psem tez chodzi sie na dwor a na podworku koty biegaja wiec wiesz... Szybko mozna cos do domu przytargac z niewinnego spacerku
ja od gincia mialam skierowanie na to badanie
ja od gincia mialam skierowanie na to badanie
paulinka2104
Zaangażowana w BB
dziękuję za wyjaśnienie
To i ja się wypowiem w temacie :-) przez większą część zycia miałam w domu zwierzaki, najpierw psa który wiernie spał ze mną w łóżku, później kota, teraz też mam kota, przed zajściem w ciążę (na początku września) oznaczałam poziom przeciwciał przeciwko Toxo, wyszło że wszystko mam na poziomie zerowym, czyli nie choruję w tym momencie i nigdy nie chorowałam. Różnie to bywa ze zwierzętami, ale ogólnie chodzi o podstawowe zasady higieny, bo toxo można się zarazić nawet przy przygotowywaniu mięsa na obiad. Więc nie dajmy się zwariować. No i będę bronić kotów ;-) bo nie są wcale głównymi winowajcami :-)
Karmielia zgadzam się Podstawowe zasady chigieny. Ja zawsze miałam zwierzyniec w domu( zawsze mieszkałam w bloku) dwa psy, kota ( kiedyś dwa) chomiki, szczurki, szynszyla,tchórzofretkę, papugę, myszki. Wszystkie były ważnymi członkami rodziny i obchodziliśmy się z nimi z dużym szacunkiem, bo to życie. Przechodziłam toksoplazmozę. Nigdy by mi nie przyszło do głowy zapytać kogoś czy mam się któregoś ze swoich zwierząt pozbyć. Rozum podpowiada, że w ochodach kota czy jakiegokolwiek zwierzęcia nie należy grzebać, i już nie chodzi o tokso, ale pasożyty,grzyby itd- nie należy tego robić nawet nie będąc w ciąży.
Obecnie mam psa i królika- Zosia jest przeszczęśliwa i dużo wrażliwsza na potrzeby zwierząt, i cieszę się że kolejna dzidzia zazna tego samego- bezgranicznej wierności zwierzęcia
Obecnie mam psa i królika- Zosia jest przeszczęśliwa i dużo wrażliwsza na potrzeby zwierząt, i cieszę się że kolejna dzidzia zazna tego samego- bezgranicznej wierności zwierzęcia
traschka
Mama Marysi
Ja mam kotka, zwie się Miecia, i jak przystało na rudzielca jest czasem wredna Ale tak czy owak kochany z niej futrzak i za nic bym jej nie oddała. Kuwety nie dotykam, od dłuższego czasu to zadanie dla męża. Niestety dobre ciocie służą radami i ostatnio obsmarowały nas na imprezie, kiedy po naszej radosnej nowinie stwierdziły, że to takie nieodpowiedzialne... ciąża i kot.... a potem (o Matko Boska!) dziecko i kot!!! No cóż... w takim razie będę wciąż nieodpowiedzialna
traschka no prosze CIe kochana nawet sie tym nei przejmuj ;-) mnie trzesie jak takie teksty slysze, kiedys sie przejmowalam ale mezus nauczyl mnie olewania calej reszty i nauczyl ze rodzina najwazniejsza, bo mnie rodzice nauczyli "co ludzie powiedza", na szczescie jest jak mezus nauczyl hehe z czego sie ciesze niezmiernie a jestesmy razem juz ponad 10 lat
wiec olej "rady dobrych cioc" bezsensu ich tok myslenia jest, sorki...
wiec olej "rady dobrych cioc" bezsensu ich tok myslenia jest, sorki...
traschka
Mama Marysi
Larvunia, ja na szczęście też się tym zupełnie nie przejmuję Napisałam to bardziej jako ciekawostkę, nawet mi do głowy nie przyszło, żeby to potraktować poważnie A tak swoją drogą, to mnie też właśnie mąż nauczył nie przejmowania się wszystkim. Muszę przyznać, że odtąd życie jest znacznie łatwiejsze!
reklama
Podobne tematy
Podziel się: