reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Chcę mieć dziecko...

artyna - co do hormonów, w wieku lat 16-stu jest to norma że szaleją bo organizm dopiero dojrzewa ;)


u mnie potrzeba posiadania rodziny pojawiła się jakoś w 4 klasie liceum a ziściła się na 2 roku studiów :) urodziłam w wieku lat 21 i uważam że był to dla mnie odpowiedni czas. Cieszę się że wcześniej nie podjęłam takiej decyzji ( inny partner, inne sprawy, brak stabilności finansowej i kiepska perspektywa )
 
reklama
Witam Was:) Ostatnio bardzo źle sie czułam,bolały mnie piersi, wymiotowałam. Bałam się, że może to objawy ciąży. Ale mama miała to samo i okazało się, że to grypa żołądkowa. Do tego biegunka. Mój chłopak się zdziwił, że się wystraszyłam, bo on by nawet mógł mieć dziecko:p Tak mnie to zdziwiło że aż usiadłam z wrażenia :D Ale ja mam dopiero 18 lat, on 25, jesteśmy ze sobą 3 lata. Dziwny związek bo za duża różnica wieku ale z dnia na dzień on inaczej mnie traktuje, jak starszą już dziewczyne, nie ma mnie za gówniare, inaczej ze mną rozmawia. Na plus oczywiście:) Chciałabym mieć dziecko, nawet teraz. On ma pracę, jego rodzina mieszka na wsi na mazurach, jego mama wiele razy mi powtarzała, żebyśmy 'zrobili sobie dziecko' a ona się nim tam zaopiekuje a ja w tym czasie skończę spokojnie szkołę. Z jego rodziną mam wspaniałe stosunki, szanujemy się i bardzo lubimy. Ja zaczynam niedługo pracę jako kasjerka. Jak myślicie, czy dziecko w tym wieku to zły pomysł? Chciałabym po szkole iść na studia, a one trwają dość długo. Nie chcę mieć dziecka po 25rokiem życia. A w czasie studiów byłoby mi ciężej niż teraz. W jakim Wy wieku zaszłyście w ciążę? Jak ją przeszłyście? Co było później?

Pozdrawiam cieplutko :-)
 
Oleńka0403

Ja miałam 18 lat a mój wtedy jeszcze chłopak 25, czyli sytuacja była taka sama jak u Ciebie z różnica wiekową. Taka spora różnica wieku może wpływać na to, że on już jest gotowy na dziecko, ale zastanowiłaś się w ogóle czy wiesz na czym taka gotowość może polegać?

Poza tym nie rozumiem tego stwierdzenia, że jego matka proponuje Ci opiekę gdzieś z dala od Ciebie nad dzieckiem i namawia Ciebie 18 letnia dziewczyne na ciążę?! chyba, że to w ramach żartu...Bo jak nie to wygląda to tak, jakby jej się zachciało dzidziusia, którego Ty jej urodzisz, a ona będzie się nim opiekować.

Piszesz, że chcesz zacząć pracę, a potem co? pracować z dzieckiem?

Szczerze odradzam rodzenie dziecka w wieku 18 lat, bo to nie jest wiek na to. Zacznij studia, oswój się z tym, poznaj trochę ludzi, może znajdz jakieś zainteresowanie, a jak Ci nie przejdzie to wróć do tematu po 20.

Ja urodziłam dziecko w wieku 18 lat, po skończeniu lo, w październiku idąc na 1 rok studiów zostawiałam w domu miesięcznego synka. Nie było w tym nic łatwego, ale my otrzymaliśmy bardzo dużo pomocy od rodziców, i dalej otrzymujemy. Tylko tutaj nie ma mowy, ty ródz, ja Ci popilnuje gdzieś u siebie w domu z dala od Ciebie.

Przepraszam, może za mocno się bulwersuję, ale po prostu ten fragment o opiece nad dzieckiem gdzieś z dala od matki tak mnie wkurzył, bo ja sama nie byłabym w stanie sobie czegoś takiego wyobrazić !

Rozważ sobie wszystkie za i przeciw, ale moim zdaniem lepszym wyjściem jest zaczekać conajmniej 2 lata i przemyśleć sprawę ponownie :)

Życzę przemyślanych i mądrych decyzji :)

Pozdrawiam
 
Oleńka0403
w żaden sposób nie chcę jakoś ciebie urazić ale myślę że powinnaś zaczekać jeszcze z tą decyzją.
Może ja bardziej skupię się na finansowej kwestii tej sprawy, pisałaś że podejmujesz niedługo pracę jako kasjerka (ale na um. zlecenie, czy na um. o pracę? Bo to jest bardzo istotna sprawa.

ja sama do tej pory pracowałam na umowa zlecenie, i cio? i to że jak mi najdzie 4-5 miesiąc, będę musiała odejść już z pracy, to nie należy mi się nic, ani płatny urlop, ani macierzyński, ani żadne ubezpieczenie, ani zapewniony powrót, bo kto przyjmie młodą mamę z małym dzieckiem? dopiero niedawno, uprosiłam na kolanach praktycznie, zmianę umowy.

po 2. jesteście tylko parą z chłopakiem, a czy nie warto poczekać? pobrać się? a potem planować dziecko?

jest wiele istotnych rzeczy, które później staną się problemem, a przecież dziecko już zaplanowane, i czasu nie da się cofnąć :)
 
Witam. Weszłam tu z ciekawość ale postanowiłam jednak napisać.. W czerwcu skończę 19 lat, mój partner 23. Od 15 roku życia czuję instynkt macierzyński (wcześniej była to potrzeba posiadania rodzeństwa). I tak się to ciągnie. W lipcu 2009 roku rozpoczęliśmy starania o maleństwo zaraz po moich 17 urodzinach..Niedługo później wykryto u mnie, że jednak tak łatwo nie zajdę w ciążę. Byłam przerażona.. Choćby ze względu na to, że moja mama urodziła mnie mając lat 18 a mając 20 chcieli drugie dziecko i już nie mogli, bo wykryto u niej chorobę. Do dziś jestem jedynaczką. Ciągle starałam się jednak nie tracić nadziei. W sierpniu 2010 miał być nasz ślub jednak z niewiadomych przyczyn rodzice mojego partnera (niby tacy wierzący) na ślub się nie zgodzili a nawet chcieli pozbawić nazwiska mojego K. Więc, gdy skończyłam lat 18 w czerwcu 2010 roku to zaraz po skończeniu 2 klasy ekonomika 26 czerwca 2010 roku zamieszkaliśmy razem. Już kilka dni później pracowałam. Jestem nianią. Nie wyobrażam sobie pracować w innym zawodzie. Odpowiedzialność a raczej jej brak u niektórych matek zwyczajnie powalała..
Mieszkamy razem ponad 9 miesięcy, staramy się prawie 2 lata i jesteśmy razem prawie 2,5 roku.. Z rodzicami mam lepszy kontakt, tato nie pije już prawie 5 lat i rzucił niedawno palenie. Jestem z niego dumna. Tylko o mamę jak zawsze się martwię, nie pracuje i nie szuka nawet pracy. Wracając do marzeń o dziecku.. napisałam nawet szereg wierszy o tytule "córeczko" kolekcjonuję wyprawkę, może nie tyle wyprawkę co nie umiem się oprzeć nie kupić np. malusiej czapeczki po wypłacie..
Owszem w życiu jest ciężko. Raz lepiej raz gorzej.. Pracę zawsze można stracić.. Uczę się zaocznie, jestem w klasie maturalnej. I bardzo się cieszę, że zmieniłam szkołę! U mnie w szkole jest np. poczęstunek i pokoik dla dzieci, gdzie mają opiekę, gdy rodzice się uczą. W klasie np. mam małżeństwo po 30 ich kilkuletnia córka czasem jest też u nas na lekcjach. Gdzie tu haczyk? Nauka z dzieckiem. Jak widać da się.
Denerwuje mnie, gdy ktoś mi mówi (słysząc mój wiek), że mam czas na dzieci.. Ponieważ ja go nie mam. I mogę nigdy nie mieć.. Lekarz już radził mi znaleźć sobie klinikę leczenia niepłodności.. Tylko dlaczego w tym kraju leczenie niepłodności traktuje się jak luksus- nie wszystkich stać. Moim zdaniem kredyty i dziecko nie idą w parze.
Serce mi pęka. Wiosna. Pełno wózków i brzuszków.. A u nas nadal nic. Mój K. jest zamknięty w sobie nie umie rozmawiać o naszym problemie. Tylko, gdy płaczę nocami tuli mnie i uspokaja..
Dla mnie pieniądze i wykształcenie to sprawa drugorzędna. Uświadomiłam sobie po opuszczeniu domu rodzinnego jeśli można to tak nazwać, że w życiu najważniejsze jest doświadczenie. Teraz zawód można zdobyć bardzo łatwo wystarczy chcieć. Niedawno namawiałam mamę, aby poszła do szkoły. Nie chodziło mi o wykształcenie! Ale właśnie o nowe doświadczenia w życiu.
*********
Wciąż co miesiąc mam wrażenie jakby niedane było mi przejść poziom wyżej.. nie dane zobaczyć dwóch kreseczek na teście. Bawienie cudzych dzieci nie wiele daje ulgi. U mnie wzmaga tęsknotę.. Za tym co nieosiągalne.. Cóż mi z pracy z pięknego domu z ogródkiem tysiąca zawodów...Gdy brak dzieci, życie nie ma sensu.. Wyszalałam się już nie tęsknię za tymi zapitymi imprezami, poznanymi ludźmi, za szaleństwem prowadzącym w nieznanym kierunku.. Nie o tym marzę skrycie.. Marzę, by nosić pod sercem małą istotkę. By miała oczy mojego ukochanego.. Po mnie dołek w policzku.. By mogła poznawać świat choć tak przerażający to fantastyczny zarazem.. To po dziecku chcę szorować dywany, ściany z kredek woskowych, do kruszynki pragnę budzić się w nocy, odpowiadać całymi dniami na tysiące dziwnych czasem śmiesznych pytań.. Pragnę w końcu kupić czapeczkę lub śpioszek, które ubiorę naszemu dziecku a nie by leżało i czekało..
 
boox2 przepraszam za to co napiszę, ale napisałaś chole***e piękne słowa o posiadaniu dziecka;-)
nie wiem co mam napisać, chyba to że aż mi się łezka zakręciła....

musisz się trzymać, i zawsze wierzyć.... mieć nadzieje:-)
 
Witam :)
Widzę, że Boox2 ślicznie napisała to, o co ja chciałabym zapytać i przez co trafiłam na to forum.
Postaram się w skrócie się streścić, aby nie było za dużo czytania.

A więc z moim facetem jestem od roku, a od kilku miesięcy mam silną potrzebę zwiększenia rodziny. Wybraliśmy już imiona dla chłopca i dziewczynki, jednak co do czynów to postanowiliśmy poczekać. Mój ukochany przekonał mnie planami skończenia studiów, pracą, własnym domem. Nie mogę się z nim nie zgodzić, bo to mądre i rozważne plany, lecz nie chcę czekać, aż stuknie mi trzydziestka.

I teraz pytania do młodych mam :)
Czy przekonywać go do dziecka jak pójdę na studia? (Jestem pewna, że dam radę, jednak chciałabym, aby on też był na to gotowy)
Może moja chęć jest nieuzasadniona i spróbować dać sobie spokój z tą myślą? (Ostatnio uznałam, że jestem szczęśliwa i chciałabym jakiś postępów w naszym związku, kolejnych decyzji, etapów)
No i czy to ogólnie mądre? Marzyć o dziecku, chcieć je mieć, planować w tak młodym wieku? Wiedząc, że nie mogę (tak samo na studiach) zapewnić mu własnego domu i tylu pieniędzy ile bym chciała?

Według mojego chłopaka im później ma się dziecko tym łatwiejsze i szczęśliwsze jest życie rodziny.
Boje się, że każe mi czekać w nieskończoność, że długo jeszcze nie będzie gotowy, a ja wewnętrznie pragnę spełnienia w macierzyństwie, w roli matki a nie pracy.

Sama już nie wiem co myśleć :(
 
reklama
Witam :)
Widzę, że Boox2 ślicznie napisała to, o co ja chciałabym zapytać i przez co trafiłam na to forum.
Postaram się w skrócie się streścić, aby nie było za dużo czytania.

A więc z moim facetem jestem od roku, a od kilku miesięcy mam silną potrzebę zwiększenia rodziny. Wybraliśmy już imiona dla chłopca i dziewczynki, jednak co do czynów to postanowiliśmy poczekać. Mój ukochany przekonał mnie planami skończenia studiów, pracą, własnym domem. Nie mogę się z nim nie zgodzić, bo to mądre i rozważne plany, lecz nie chcę czekać, aż stuknie mi trzydziestka.

I teraz pytania do młodych mam :)
Czy przekonywać go do dziecka jak pójdę na studia? (Jestem pewna, że dam radę, jednak chciałabym, aby on też był na to gotowy)
Może moja chęć jest nieuzasadniona i spróbować dać sobie spokój z tą myślą? (Ostatnio uznałam, że jestem szczęśliwa i chciałabym jakiś postępów w naszym związku, kolejnych decyzji, etapów)
No i czy to ogólnie mądre? Marzyć o dziecku, chcieć je mieć, planować w tak młodym wieku? Wiedząc, że nie mogę (tak samo na studiach) zapewnić mu własnego domu i tylu pieniędzy ile bym chciała?

Według mojego chłopaka im później ma się dziecko tym łatwiejsze i szczęśliwsze jest życie rodziny.
Boje się, że każe mi czekać w nieskończoność, że długo jeszcze nie będzie gotowy, a ja wewnętrznie pragnę spełnienia w macierzyństwie, w roli matki a nie pracy.

Sama już nie wiem co myśleć :(

Nie można nikogo przekonać do dziecka, chęć posiadania szkraba trzeba czuć wewnętrznie. Tak jak ty wyczówasz, że jestes gotowa, tak samo i Twój partner powinien to czuć. Przekonywanie niczego nie zmieni, bo moze wyjsc tak, że sie zgodzi tylko dla tego, że go o to prosisz. A potem może miec do ciebie pretensje, że jest inaczej nież mówiłaś. Wiesz? Tak na prawdę, żeby nie wiem jak planować swoje zycie to może ono wygladac zupełnie inaczej.
Co do studiów, wszystko sie da pogodzić i jest sporo młodych mam które na prawde dają sobie radę, ale okupują to często ogromnym wysiłkiem. A w życiu jest rożnie, dziecko kosztuje, studia tak samo, chyba ze bedzie miał ci kto dziecko przybawić i bedziesz chodziła na dzienne. No ale nawet dzienne studia to jakiś tam koszt. A dziecko? wiadomo pampersy, mleko ( super jak ci sie uda karmic piersią, ale moze byc tak ze ci sie nie uda a mleko jednak troche kosztuje), lekarstwa. Tak na prawdę nie wiesz czy trafi ci sie super odporny bąbel, czy małe zakichane i zasmarkane szczeście:-). Planując przyszłość, radze zakładać te gorsze opcje tak, żeby potem rozczarować sie pozytywnie a nie negatywni. Nie mówie oczywiscie o mysleniu tylko w czarnych kolorach, ale np zapisz sobie ile macie pieniedzy ile wydasz na studiach, ile idzie na jedzenie, opłaty i z zobaczysz ile pieniedzy c zostaje i ile ewentualnie byłabys w stanie zaoszczedzic rezygnujac z obecnosci na jakis imprezach, seansach kinowych czy zwykłym wypadzie do kawiarni na herbatkę itp. Weź również poprawkę na to, że niektóre dzieci nie są super grzeczne po urodzeniu. Wiadomo jedna noc można zarwać, baa nawet mozna zarwać tydzień czy 2, ale co jeśli będziesz musiała zarwać 6 miesięcy albo dłużej. Rozważ sobie wszystkie możliwe opcje i wtedy zdecyduj czy chcesz miec dziecko w tym akurat momencie.
Co do mieszkania, wydaje mi sie, że jeśli miałabyś mieszkać z waszymi rodzicami a oni mają miejsce to ok, wynajmowane tez ok, własne to już w ogóle super, ale nie za bardzo widzi mi sie wersja mieszkania np w akademiku z dzieckiem. Może takiej opcji nawet nie rozważałaś, ani nie brałaś jej pod uwagę ale tak tylko o tym nadmieniłam.
Ze swojej strony, życzę powodzenia w każdej decyzji jaką podejmiesz;-)
 
Do góry