Witam

Widzę, że
Boox2 ślicznie napisała to, o co ja chciałabym zapytać i przez co trafiłam na to forum.
Postaram się w skrócie się streścić, aby nie było za dużo czytania.
A więc z moim facetem jestem od roku, a od kilku miesięcy mam silną potrzebę zwiększenia rodziny. Wybraliśmy już imiona dla chłopca i dziewczynki, jednak co do czynów to postanowiliśmy poczekać. Mój ukochany przekonał mnie planami skończenia studiów, pracą, własnym domem. Nie mogę się z nim nie zgodzić, bo to mądre i rozważne plany, lecz nie chcę czekać, aż stuknie mi trzydziestka.
I teraz pytania do młodych mam
Czy przekonywać go do dziecka jak pójdę na studia? (Jestem pewna, że dam radę, jednak chciałabym, aby on też był na to gotowy)
Może moja chęć jest nieuzasadniona i spróbować dać sobie spokój z tą myślą? (Ostatnio uznałam, że jestem szczęśliwa i chciałabym jakiś postępów w naszym związku, kolejnych decyzji, etapów)
No i czy to ogólnie mądre? Marzyć o dziecku, chcieć je mieć, planować w tak młodym wieku? Wiedząc, że nie mogę (tak samo na studiach) zapewnić mu własnego domu i tylu pieniędzy ile bym chciała?
Według mojego chłopaka im później ma się dziecko tym łatwiejsze i szczęśliwsze jest życie rodziny.
Boje się, że każe mi czekać w nieskończoność, że długo jeszcze nie będzie gotowy, a ja wewnętrznie pragnę spełnienia w macierzyństwie, w roli matki a nie pracy.
Sama już nie wiem co myśleć