Iguś zdecydowanie lepiej, ale nie jest jeszcze normalnie
na pewno będzie tam do wtorku, bo tak kończy antybiotyk.
Patrycja walczy z katarkiem, co jakis czas leci jej ogromniasty glut ;( oby tylko na tym się skonczylo.
jutro tez pedze po obiadku do mlodego, kupilam mu dzis jakies klocki zwykle, nowe puzzle i bedziemy sie bawic. Pati jedzie z dziadkami do prababci, wiec moge swobodnie podmienic tatusia.
Renifer,
no tak bez wsparcia w domowych obowiazkach i przy dzieciach i praca zawodowa naraz to makabra. nie dziwie sei ze gonisz wlasny cien. ja tez musialam wrocic do pracy i jesli by tatusiowi sie odmienilo i nie chcial łożyć na dzieci to byloby kiepsciutko. zycie w bydgoszczy nie nalezy do tanich. no ale od czegos sa jeszcze sady, choc narazie nei mam zamiaru sie tam wybierac. narazie pojdziemy notarialnie zalatwic niektore sprawy.
narazie nie mam czasu rozczulac sie nad soba, ale sa momenty w ktorych niestety przypomina mi sie, ze jestem samotna kobieta, ktora nie ma sie do kogo przytulic i nie wiadomo czy wogole bedzie miala, ze nie wspomne o pelnej rodzinie dla moich dzieci. teraz najważniejsze jest doprowadzenie Igusia do stanu równowagi, chyba go w listopadzie nie puszcze do przedszkola, tylko posiedzi w domu i pojdziemy na jakies konsultacje. trzeba znalezc jakis sposob, zeby to sie nie powtarzalo.
milego wieczoru