Tuska super watek, rzeczywiscie przynosi ulge mamom ktore z jakis przyczyn zeszly na butle
Mi tez jak wiekszosc z nas zalezalo ogromnie na karmieniu piersia, bylam dumna ze Macius od poczatku bardzo ladnie zasysal a panie chwalily ze to bedzie super 'cycojadek'... tymczasem moj spory jak na mnie chlopczyk jadl i jadl 24 h na dobe, staralam sie trzymac bo mowiono ze to tak trzeba zeby ustabilizowac, tymczasem zmeczenie bo dlugim porodzie ( w szpitalu nocka stracona przez placzace dziecko sasiadki), niewyspanie, spadek apetytu bo kiedy jesc, jak cicho to czlowiek chcial wreszcie podrzemac, wieczny krzyk malucha... staralam sie i staralam, mowiono niektore dzieci poprostu tak maja- placza... po polotrej godziny przy cycku i dalej placz.. zaczelam dokarmiac, okazalo sie ze po tak dlugim ssaniu cycka maly w wieku poltora miesiaca zjada ok90 ml doadtku i wreszcie zaczyna spac troszeczke wiecej, wreszcie nie trzeba nosic caly dzien by przedrzemal!!! okolo 8 tyg, postanowilam wrocic tylko do piersi, zaopatrzylam sie w dobre rady, jak to mozna zamknac sie z dzieckiem na tydzine w lozku i przywrocic karmienie. Dziewczyny ja naprawde cholernie sie staralam, tymczasem maly zaczal strajk, odpychal sie od cycka, wrzeszcal jak opetany, myslalam - hm najadl sie w 5 min, fajnei! ale zaraz potem dalej plakal z glodu... wieczny stres czy jest najedzony czy nie... Czulam sie strasznie, jak jakis potwor, przytulam dziecko do piersi, jak kaze idealny obrazek dzisiejszych czasow, a ono tak strasznie placze, uspokaja sie na rekach taty a przy cycku znow to samo. Nie moglam spac tlyko myslam DLACZEGO?! Inne mamy przezwyciezaja wiele problemow a u nas maly ssal tak ladnie, inne mamy z poranionymi sutkami karmia do roku czasu a moj synek mnie nei chce! Do teraz po troszku czuje to poczucie odrzucenia i bezradnosc... probowalam jeszcze go podkarmiac, ale wijajcego sie dziecka nie mozna przystawic prawidlowo do piersi. Od tej pory zaczelam wygaszanie laktacji, oczywiscie wciaz jeszcze nie bylo to takie proste dawalam malemu w porze jedzenia cycka jak ciagnal ladnie bo zdarzalo sie to zamieralam w nadziei ze wszystko wraca do normy, nadchodzili kolejne karmienie ktore przeradzalo sie w koszmar, godzine lub 2 rykow po kazdej probie przystawienia. Pytalam pielegniarek, sprawdzalam rozne rzeczy ktore mogly by Mu przeszkadza ale nic nie pomagalo. Dociagnelam z mieszanym karmieniem z przewaga mojego mleka do 3.5 miesiaca. Obecnie sciagam pokarm raz dziennie, coraz mniej i mniej a maly pije mleko modyfikowane, zaczyna tez warzywka i owoce. Jest zdrowy, silny, odpukac nigdy nam jeszcze nie chorowal. Na pewno nei mozna przecenic korzysci z mleka matki, ale wlasnie nie za kazda cene... maluch potrzebuje pieszczot, naszej uwagi i czulosci a jesli karmienie jest koszmarem, cale godziny walki to gdzie tu jest miejsce na to? Taka walka z cyckiem odbija sie na stanie emocjonalnym matki ogromnie, szarpie sie miedzy checia by dac dziecku co najlepsze, dolem ze dziecko ja odrzuca lub ze nie ma mleka, oraz presja ze jak poda butle to bedzie zla, slaba, moze egoistyczna jak niektorzy uwazaja. Gratuluje goraco wszystkim mamom ktore udanie karmia piersia, dla ktorych jest to wygoda i radosc, ale jednoczesnie pamietajmy ze butelkowe mamy maja czesto za soba dzikie doly, na krancu depresji i nie powinno sie ich jeszcze dobijac! Najwazniejsze jest to ze dzieci sa zdrowe, radosne.Ja wreszcie mam emocjonalnie sile i ped by chichotac z synkiem, choc na pewno dlugo jeszcze bedzie we mnie tkwic zadra czy zrobilam wszystko by karmic go piersia, co zrobilam nie tak...