chcialam zabrac glos co do tematu ja oboje moich brzdacow karmilam mniejwiecej do tego samego mometuczyli8 miesiecy i jestem zadowolona so zdrowe usmiechniete i to chyba o to chodzi przeciez chyba wszyscy sie ze mna zgodza ze najwazniejsze jest to zeby dziecko bylo najedzone a jak sie ma malo albo zbyt chudy to co najwazniesze zeby karmic"piersia" ajak placze brzdac to co niedac mu jesc przeciez to chyba logiczne ze matka chce jak najlepiej dla swojej pociechy i zrobi tak zeby dziecko bylo zadowolonw ja tez 5 lat temu dostalam od lekaza tabletki na zatrzymanie pokarmu i powiedzial ze w ciogu miesioca mi minie ale niesciagalam i nie karmilam i zanikl w ciagu moze5 dni juz dokladnie nie pamietam (poprostu mialam bardzo zyciowe przezycie boo............no ale nie wazne)taze tak to jest i popieram te mamuski ktorym udalo sie karmic jak najdluzej ale przeciez zycie jest zyciem ktore sie toczy ato co mowia ci "specjalisci'to czasem o du...e potluc przynajmniej ja im nie zawsze wieze to jest moje zdanie na ten temat ![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
reklama
Sorbuś
Mama Majci i Patrycji
- Dołączył(a)
- 7 Luty 2006
- Postów
- 6 156
Jeszcze chciałam tylko jedno napisać to mam twierdzacych że karmimy butlą z wygody:
otóż kochane mamy macie rację wygodniej nam wstawać w nocy i gotować wodę czekać na to aż wystygnie potem studzić co trwa mniej więcej 30 min - niz poprostu wyciągnąć cyca :![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
macie rację kochane mamy - wolimy płacic ok 100 zł za mleko niz mieć je za darmo :![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
czy nadal uważacie że karmimy butlą z wygody a nie konieczności ??
Jesli tak to ...... nic juz nie napiszę bo chyba wiecie co mam na myśli :
![Stick Out Tongue :p :p](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
otóż kochane mamy macie rację wygodniej nam wstawać w nocy i gotować wodę czekać na to aż wystygnie potem studzić co trwa mniej więcej 30 min - niz poprostu wyciągnąć cyca :
macie rację kochane mamy - wolimy płacic ok 100 zł za mleko niz mieć je za darmo :
czy nadal uważacie że karmimy butlą z wygody a nie konieczności ??
Jesli tak to ...... nic juz nie napiszę bo chyba wiecie co mam na myśli :
shady
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Lipiec 2005
- Postów
- 3 618
Magdabial pisze:powiem szczerze że nie wyobrażam sobie wstawania w nocy i przygotowywanie mleczka... no chyba że butlą dzieci się bardziej najadają, nie wiem :;D
to nie takie trudne i meczace......chyba ze robi sie tak jak pisza na opakowaniu...gotuje sie wode 5 minut, pozniej cos tam, nie wiem bo tego nie czytalam.......ja robie mleko z wody minerlanej, wlewam do flaszki wode w temp.pokojwej, dodaje mleko, rozrabiam i daje.....a co do nocy to nie karmie mlodego w nocy, bo on poprostu spi...ma 5 miesiecy
Malutka masz szczęście, że mozesz karmić, ale nie przewidzisz swojego życia i nie wiadomo ile będzie dane ci karmić. Dla mnie ponieważ trochę czytam i nie jestem kołkiem który nic nie wie diagnoza pani doktor z rejonu, że mój trzytygodniowy synek ma infekcję organizmu sprawiły, że straciłam pokarm, bo jak mały został w szpitalu to ja w nocy odciągałam co dwie godziny i co w poniedziałek ściągnęłam 100ml z jednej a we wtorek już nie mogłam z dwóch 20 ml. Więc dla mnie to co mówisz jest głupie i tyle.
shady
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Lipiec 2005
- Postów
- 3 618
malutka pisze:Moj syn juz w 2 dobie po urodzeniu poszedl na fototerapie i jakos dalam rade karmic
Plakalam z bolu ale sie zawzielam i wyszlo
ZAWZIETA JESTEM BARDZO!
A do was " butelkowe mamy " to czasem sie pisze jak do sciany
Ale widze ze chiba nie mozliwe jest zeby mama piesiowa zrozumiala butelkowa, bo dla niej cycolenie jest naturalne.
A wy butelkowe mamy wam wrazenie ze sie usprawiedliwiacie- nie wyszlo wam i juz, poprostu
Pokarm sam z siebie nie zniknie(np. jak mama bedzie spokojna i bedzie stosowac odpowiednia dietke)mordziulka pisze:a moze kiedys przyjdzie taki dzien ze zaniknie pokarm to moze zrozumieja ze na nature nie ma rady...
shady
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Lipiec 2005
- Postów
- 3 618
gadasz jak typowa terrorystka laktacyjna.....ja akurat mialam malo pokarmu i nie dlatego ze zle sie odzywialam czy cos.....tak mialam i juz....i cholera mnie bierze jak cycowa mamuska wzbudza w butelkowych mamach poczucie winy....
TO ZDANIE KIERUJE TYLKO DO MALUTKIEJ:
a przewaga mamusiek butelkowych nad np Toba polega na tym ze nasze dzieci nie budza sie po 10 razy w nocy - wiec sie wysypiamy,
nie musimy uwazac na diete, mozemy pic kawe i jesc pizze...
zazdroscisz????
malutka pisze:Moj syn juz w 2 dobie po urodzeniu poszedl na fototerapie i jakos dalam rade karmic
Plakalam z bolu ale sie zawzielam i wyszlo
ZAWZIETA JESTEM BARDZO!
A do was " butelkowe mamy " to czasem sie pisze jak do sciany
Ale widze ze chiba nie mozliwe jest zeby mama piesiowa zrozumiala butelkowa, bo dla niej cycolenie jest naturalne.
A wy butelkowe mamy wam wrazenie ze sie usprawiedliwiacie- nie wyszlo wam i juz, poprostu
Pokarm sam z siebie nie zniknie(np. jak mama bedzie spokojna i bedzie stosowac odpowiednia dietke)mordziulka pisze:a moze kiedys przyjdzie taki dzien ze zaniknie pokarm to moze zrozumieja ze na nature nie ma rady...
Gosiczka
Mamusia Kubusia
- Dołączył(a)
- 9 Luty 2005
- Postów
- 2 419
malutka pisze:Moj syn juz w 2 dobie po urodzeniu poszedl na fototerapie i jakos dalam rade karmic
Plakalam z bolu ale sie zawzielam i wyszlo
ZAWZIETA JESTEM BARDZO!
A do was " butelkowe mamy " to czasem sie pisze jak do sciany
Ale widze ze chiba nie mozliwe jest zeby mama piesiowa zrozumiala butelkowa, bo dla niej cycolenie jest naturalne.
A wy butelkowe mamy wam wrazenie ze sie usprawiedliwiacie- nie wyszlo wam i juz, poprostu
Pokarm sam z siebie nie zniknie(np. jak mama bedzie spokojna i bedzie stosowac odpowiednia dietke)mordziulka pisze:a moze kiedys przyjdzie taki dzien ze zaniknie pokarm to moze zrozumieja ze na nature nie ma rady...
Skoro jesteś tak bardzo naturalna, to zrezygnuj z komputera i forum, ubrań i butów, jedz tylko trawę i surowe mięso i myj się w jeziorze. Powodzenia, i nie zaglądaj w talerze mojej rodziny, bo mam dośc komentowania tego, co daję mojemu dziecku jeśc. Nie jestem gorszą matką dając mu mleko modyfikowane, i pogódź się wreszcie z tym, że karmiąc piersią NIE JESTEŚ LEPSZA OD MAM BUTELKOWYCH i naprawdę nie muszisz się tak tym chwalic - mnie osobiście wcale tym nie imponujesz.
Witam!
Oj, Malutka, oj Mordziulka , żebyś tak mogła być w mojej skórze i jak widzę nie tylko....
Nie masz pojęcia o czym piszesz DZIECIAKU
Poród miałam przez casarkie cięcie w 39 tygodniu przy znieczuleniu ogólnym bo mojej Małej przestało bić serduszko, jak się okazało miałam ostrą zamartwicę wewnątrzmaciczną....Bóg jeden wie skąd to się wzięło.Ciąża przebiegała prawidłowo, chodziłam regularnie do lekarza prywatnego, robiłam badania etc.Moje Dziecię było karmione ze strzykawki przez dwie doby wobec czego jak przystawiłam ją do piersi po raz pierwszy to nie chciała za żadne skarby ssać. Męczyłam się strasznie, zresztą ona nie mniej. Później miałam nagle nawał pokarmu, do takiego stopnia, że zaczęły mnie strasznie boleć piersi. Z kolei mała nauczyła się ssać, ale nie nadążała łykać wobec czego zaczęła mieć gazy i kolki... Przy naszej wspólnej nauce karmienia i uczenia się siebie okazało się że mam bardzo wrażliwe sutki i nie mogę znieść bólu związanego z karmieniem, zaczęłam płakać przy każdym karmienu, co wiązało się z narwowościa moją i córci. Zaczęły pękać mi brodawki, bolało coraz bardziej i za cholerę nie wiedziałam jak pomóc sobie i małej. Zaczęłam karmić przez kapturki, które przyniosła mi do szpitala moja mama. Jakoś poszło, udało się przetrwać te kilka dni w szpitalu. Ale później okazało się że mała ma żółtaczkę mocną i musi byż naświetlana. Stres ogromny i dla mnie i dla niej, ona płacząca , ja przerażona.Pilnowałam ją przez całą noc, żeby nie ściągnęła opaski z oczu.Płakałam ze zmęczenia.Wdodatku ona cały czas płakała bo miała kolkę, a w dodatku było jej gorąco, zresztą do tej piry jak jej gorąco lub "tylko" za ciepło to płacze. Później wreszcie wróciłyśmy do domu. Była ze mną moja mama bo mąż pracuje w morzu.Pomogła mi bardzo, dzięki niej otrząsnęłam się trochę z tego całego stresu związanego z porodem i pobytem w szpitalu. Ale piersi dalej bolały przy karmieniu, wręcz stały się nietykalne.Kupiłam laktator i zaczęłam ściągać pokarm. Bolało dużo mniej, a i mała lepiej jadła. Ale wtedy miały miejsce bardzo stresujące wydarzenia w naszej rodzinie i pokarm zaczął zanikać. Zaczęłam karmić małą butelką bo nie miałam innego wyjścia. Przez to miałam nerwów jeszcze więcej bo czułam się złą matką nie podając dziecku piersi tak często jak tego potzrebowało. Właściwie wystarczało pokarmu na kilka łyków Małej i koniec. Minęły trzy tygodnie, nerwy się uspokoiły i któregoś wieczora stwierdziłam że się nie poddam. Zaczęłam przystawiać małą do piersi na dłużej, po butelce żeby nie była super głodna. Powoli, powoli pokarmu było coraz więcej i udało się powrócić do karmienia piersią.
Teraz Mała ma dwa miesiące, ja mam spokój, nie ma ani trochę nerwów, jem bardzo "ładnie", mała nie ma kolek, czasem miewa mały ból brzuszka ale udaje się nam go pokonać, ale niestety pokarm zaczyna samoistnie zanikać. I nie ma sposobu na poprawienie sytuacji, więc nie mów Malutka i Mordziulka że z wygody kobieta karmi dziecko butelką i tym podobnych bzdur.
Karmiłam i piersią i butelką i ani trochę butelka nie jest wygodniejsza od piersi.
Pozdrowionka
Monia
Oj, Malutka, oj Mordziulka , żebyś tak mogła być w mojej skórze i jak widzę nie tylko....
Nie masz pojęcia o czym piszesz DZIECIAKU
Poród miałam przez casarkie cięcie w 39 tygodniu przy znieczuleniu ogólnym bo mojej Małej przestało bić serduszko, jak się okazało miałam ostrą zamartwicę wewnątrzmaciczną....Bóg jeden wie skąd to się wzięło.Ciąża przebiegała prawidłowo, chodziłam regularnie do lekarza prywatnego, robiłam badania etc.Moje Dziecię było karmione ze strzykawki przez dwie doby wobec czego jak przystawiłam ją do piersi po raz pierwszy to nie chciała za żadne skarby ssać. Męczyłam się strasznie, zresztą ona nie mniej. Później miałam nagle nawał pokarmu, do takiego stopnia, że zaczęły mnie strasznie boleć piersi. Z kolei mała nauczyła się ssać, ale nie nadążała łykać wobec czego zaczęła mieć gazy i kolki... Przy naszej wspólnej nauce karmienia i uczenia się siebie okazało się że mam bardzo wrażliwe sutki i nie mogę znieść bólu związanego z karmieniem, zaczęłam płakać przy każdym karmienu, co wiązało się z narwowościa moją i córci. Zaczęły pękać mi brodawki, bolało coraz bardziej i za cholerę nie wiedziałam jak pomóc sobie i małej. Zaczęłam karmić przez kapturki, które przyniosła mi do szpitala moja mama. Jakoś poszło, udało się przetrwać te kilka dni w szpitalu. Ale później okazało się że mała ma żółtaczkę mocną i musi byż naświetlana. Stres ogromny i dla mnie i dla niej, ona płacząca , ja przerażona.Pilnowałam ją przez całą noc, żeby nie ściągnęła opaski z oczu.Płakałam ze zmęczenia.Wdodatku ona cały czas płakała bo miała kolkę, a w dodatku było jej gorąco, zresztą do tej piry jak jej gorąco lub "tylko" za ciepło to płacze. Później wreszcie wróciłyśmy do domu. Była ze mną moja mama bo mąż pracuje w morzu.Pomogła mi bardzo, dzięki niej otrząsnęłam się trochę z tego całego stresu związanego z porodem i pobytem w szpitalu. Ale piersi dalej bolały przy karmieniu, wręcz stały się nietykalne.Kupiłam laktator i zaczęłam ściągać pokarm. Bolało dużo mniej, a i mała lepiej jadła. Ale wtedy miały miejsce bardzo stresujące wydarzenia w naszej rodzinie i pokarm zaczął zanikać. Zaczęłam karmić małą butelką bo nie miałam innego wyjścia. Przez to miałam nerwów jeszcze więcej bo czułam się złą matką nie podając dziecku piersi tak często jak tego potzrebowało. Właściwie wystarczało pokarmu na kilka łyków Małej i koniec. Minęły trzy tygodnie, nerwy się uspokoiły i któregoś wieczora stwierdziłam że się nie poddam. Zaczęłam przystawiać małą do piersi na dłużej, po butelce żeby nie była super głodna. Powoli, powoli pokarmu było coraz więcej i udało się powrócić do karmienia piersią.
Teraz Mała ma dwa miesiące, ja mam spokój, nie ma ani trochę nerwów, jem bardzo "ładnie", mała nie ma kolek, czasem miewa mały ból brzuszka ale udaje się nam go pokonać, ale niestety pokarm zaczyna samoistnie zanikać. I nie ma sposobu na poprawienie sytuacji, więc nie mów Malutka i Mordziulka że z wygody kobieta karmi dziecko butelką i tym podobnych bzdur.
Karmiłam i piersią i butelką i ani trochę butelka nie jest wygodniejsza od piersi.
Pozdrowionka
Monia
O Jezu Mordziulka przepraszam, z tego wszystkiego źle przeczytałam. Tak mi się ciśnienie podniosło że nie wiedziałam już co piszę. Przepraszam nie Ciebie miałam wpisać jako osobę z którą się nie zgadzam. Sorki :-[
Pozdrowionka
Monia
Pozdrowionka
Monia
reklama
mordziulka
MAMUSIA HUBUSIA
- Dołączył(a)
- 8 Luty 2006
- Postów
- 2 655
usunelam ten tekst zeby nikt juz go nie czytal bo byl ciut niecenzuralny!
pozdrowienia dla moni79!!!!
pozdrowienia dla moni79!!!!
Podziel się: