reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Brak gaworzenia i siadu u 9 miesięcznego dziecka.

Przycisnąć? Jak zmusić dziecko do szybszego rozwoju?
Mi pediatra powiedziała, że synek nigdy nie będzie chodził, jak go w łóżeczku nie będę trzymać... Jakoś chodzi. Widziała mnóstwo problemów, a ortopeda i fizkoterapeuta żadnych. Usiadł jak miał 10 miesięcy skończone. Zaraz później zaczął raczkować.

Ale gaworzył. Mówił "tata" (świadomie) zanim zaczął chodzić.
Przycisnąć w sensie,bardziej z nią fizjoterapeutycznie popracować.
Na gaworzenie zwrócila moją uwagę,kazala przyjść jak nie zacznie, ale kiedy juz nie powiedziala.
Więc jak tylko skończy 9 miesiecy pójde na własną rękę do neurologopedy i laryngologa.
Tak bym sie wcale nie martwila,a ze to juz 2 rzeczy po czasie to zaczynam sie zastanawiać vzy wszystko oki
 
reklama
Ja skierowania nie dostałam nigdzie. Dawała mi "dobre rady". Dziecko do łóżeczka, w leżaczku rozszerzać dietę od 4 miesiąca. Żadnych badań. Chodziliśmy na własną rękę prywatnie, bo może coś faktycznie nie tak.
Teraz córka miała szczepienie na 3 miesiące. Jest duża, waży 8 kg i mierzy 74 cm. Dowiedziałam się, że mam ją odchudzać, bo za gruba. Czemu? Jak? Ile powinna ważyć dzidzia o długości 74 cm? Na to mi nie odpowiedziała. Karmię piersią na żądanie. Powiedziała, że za 2 tygodnie mam wprowadzać kaszki. Czemu tak wcześnie? Jakie to ma uzasadnienie medyczne? Bo gluten mam jej dawać. Czemu? Bo tak. Żadnych badań nie miała.
Pediatrzy często są do dupy. Moja siostra miała trochę inaczej niż ty, pediatra kazała jej podawać sinlac (chyba to 🙈) bo młoda nie przybiera. Tylko ona ważyła 9 kg na pół roku, a jak się urodziła, to 5 kg dziecko i w rozmiarze 62 pochodziła może ze trzy tygodnie. Kiedy się zaczęła ruszać to waga stanęła i moja siostra miała ją sztucznie tuczyc. Dwa miesiące później mowila siostrze, że ma dziecko odchudzać, bo za grube. Oczywiście nie podawała żadnych kaszek itp. co by było gdyby stosowała się do jej pseudo zaleceń ?
 
Pediatra, który widzi nawet za dużo problemów, daje skierowania i wszystko sprawdza nawet, jak nie trzeba, to prawdziwy skarb.
Dużo gorzej, jak mama widzi, że coś nie tak albo nie widzi, a pediatra wszystko olewa i nie chce dać ani na badania ani do żadnego specjalisty skierowania...
A potem się okazuje, że dziecko, które "przecież ma jeszcze czas" w wieku 4 lat dalej nie mówi i zaskoczenie czemu 🙄
To prawda...w sumie ciesze sie ze dala skierowanie na fizjo,lepiej za wczasu popracowac niż korygować.
Niestety ten lekarz przyjmuje w mojej przychodni tylko na bilanse a z racji tego ze przygotowuje kadrę na olimpiadę nie jestem w stanie spotkac sie z nią na prywatnej wizycie....po prostu pojdę sprawdze malej słuch i buzię i bede miala zaliczone jak cos na bilans roczny.
Moze nie bedzie gaworzyc tylko od razu powie mama?😁tak sie pocieszam
 
Wiecie co, powiem Wam tak. Moja starsza niemal nie głużyła. Zaczęła raczkować miesiąc przed pierwszymi urodzinami, a po dwóch miesiącach zaczęła biegać. Palcem zaczęła pokazywać jakoś po 13-14 miesiącu życia. W wieku 20 miesięcy mówi "am am" na jedzenie, "hau hau" na pieska, "papa" i "aja aja" jak kogoś głaszcze. Osoba, która z nią ciągle przebywa mówi, że nie ma się co stresować mówieniem, bo ona za to rozwojowo wyprzedza rówieśników w innych rzeczach. Dogaduje się z nami (choć ostatnio trochę nas nie lubi - bunt 😀) bez problemu. Jest niezwykle sprawna manualnie i ma wysoki poziom empatii (nie wiem za kim, bo ja nie mam tej części mózgu wcale wg niektórych). Wkurzyłam się na ostatnim szczepieniu, bo mi pediatra poz wciskała, że ma krzywe nóżki, złą cerę i zeza i pojechałam do specjalistów. Nóżki zdrowe, cera zdrowa, oczka zdrowe. Wydalam niemal 1k, ale przynajmniej wiem, że jest okej i wymysłami tamtej nie będę się przejmować następnym razem. Więc jak ja słucham tych cudownych lekarzy-długopisów, którzy w mojej opinii są tylko od kwalifikacji do szczepień okresowych, to mnie krew zalewa.
 
Wiecie co, powiem Wam tak. Moja starsza niemal nie głużyła. Zaczęła raczkować miesiąc przed pierwszymi urodzinami, a po dwóch miesiącach zaczęła biegać. Palcem zaczęła pokazywać jakoś po 13-14 miesiącu życia. W wieku 20 miesięcy mówi "am am" na jedzenie, "hau hau" na pieska, "papa" i "aja aja" jak kogoś głaszcze. Osoba, która z nią ciągle przebywa mówi, że nie ma się co stresować mówieniem, bo ona za to rozwojowo wyprzedza rówieśników w innych rzeczach. Dogaduje się z nami (choć ostatnio trochę nas nie lubi - bunt 😀) bez problemu. Jest niezwykle sprawna manualnie i ma wysoki poziom empatii (nie wiem za kim, bo ja nie mam tej części mózgu wcale wg niektórych). Wkurzyłam się na ostatnim szczepieniu, bo mi pediatra poz wciskała, że ma krzywe nóżki, złą cerę i zeza i pojechałam do specjalistów. Nóżki zdrowe, cera zdrowa, oczka zdrowe. Wydalam niemal 1k, ale przynajmniej wiem, że jest okej i wymysłami tamtej nie będę się przejmować następnym razem. Więc jak ja słucham tych cudownych lekarzy-długopisów, którzy w mojej opinii są tylko od kwalifikacji do szczepień okresowych, to mnie krew zalewa.
No widzisz, a moja głużyła, potem sylabizowala, a potem przestała. Siadać zaczęła jak miała ponad 9 miesięcy. Miała prawie 10 jak zaczęła pełzać i raczkować. Chodzić jak miała 16 miesięcy, już nie pamiętam. Ale dalej nie pokazywała palce. Nie rozumiała nas, nie dogadywała się z otoczeniem, wiele wiele innych rzeczy.
Córka ma autyzm wczesnodzieciecy, potem doszła padaczka. Teraz ma 6 lat.

Czemu to pisze? Bo nie każde dziecko, które nie głużyło na czas albo nie gaworzyło na czas albo nie siedziało na czas nadrobi, bo "ma czas". I "moje tak miało, a teraz jest ok" często może zrobić krzywdę większa niż pomóc. Bo niektóre dzieci nigdy nie nadrobią. A niektóre nadrobią, ale nie same, tylko dzięki terapii, fizjoterapii, rehabilitacji.
Moja córka obecnie mówi, jest komunikatywna, nauczyła się w końcu robić papa i pokazywać palcem jak miała ponad 3 lata. Ale nie nauczyła się sama z siebie, bo do tego dorosła. Nauczyła się po latach codziennej terapii i zajęć.
Jeśli dziecko nie łapie się w jakieś widełki czasowe i nie siada w wymaganym wieku, czy nie chodzi, czy nie głuży, nie gaworzy na czas itd., rozwija się po prostu nieprawidłowo, ZAWSZE trzeba to sprawdzić. Choćby się miało potem okazać, że wszystko ok i dziecko nadrobiło w swoim tempie. Bo lepiej usłyszeć "nie ma problemu, wszystko ok" niż potem "dlaczego przyszła pani tak późno, dziecko od dawna powinno mieć terapię/fizjoterapię/rehabilitację/leki/aparat słuchowy itd., na co pani czekała? Dziecko straciło czas, który nie wiadomo, czy odzyska".
 
No widzisz, a moja głużyła, potem sylabizowala, a potem przestała. Siadać zaczęła jak miała ponad 9 miesięcy. Miała prawie 10 jak zaczęła pełzać i raczkować. Chodzić jak miała 16 miesięcy, już nie pamiętam. Ale dalej nie pokazywała palce. Nie rozumiała nas, nie dogadywała się z otoczeniem, wiele wiele innych rzeczy.
Córka ma autyzm wczesnodzieciecy, potem doszła padaczka. Teraz ma 6 lat.

Czemu to pisze? Bo nie każde dziecko, które nie głużyło na czas albo nie gaworzyło na czas albo nie siedziało na czas nadrobi, bo "ma czas". I "moje tak miało, a teraz jest ok" często może zrobić krzywdę większa niż pomóc. Bo niektóre dzieci nigdy nie nadrobią. A niektóre nadrobią, ale nie same, tylko dzięki terapii, fizjoterapii, rehabilitacji.
Moja córka obecnie mówi, jest komunikatywna, nauczyła się w końcu robić papa i pokazywać palcem jak miała ponad 3 lata. Ale nie nauczyła się sama z siebie, bo do tego dorosła. Nauczyła się po latach codziennej terapii i zajęć.
Jeśli dziecko nie łapie się w jakieś widełki czasowe i nie siada w wymaganym wieku, czy nie chodzi, czy nie głuży, nie gaworzy na czas itd., rozwija się po prostu nieprawidłowo, ZAWSZE trzeba to sprawdzić. Choćby się miało potem okazać, że wszystko ok i dziecko nadrobiło w swoim tempie. Bo lepiej usłyszeć "nie ma problemu, wszystko ok" niż potem "dlaczego przyszła pani tak późno, dziecko od dawna powinno mieć terapię/fizjoterapię/rehabilitację/leki/aparat słuchowy itd., na co pani czekała? Dziecko straciło czas, który nie wiadomo, czy odzyska".
dokładnie tak uważam. Myślę też, że fora nie są od diagnoz. Dziesięć koleżanek mogło mieć jakiś tam przypadek i skończyło się dobrze, a ja będę jedenasta, u której było źle. Z plamieniem w pierwszym trymestrze, z kiepskim wynikiem pappy i z rozwojem dziecka. Po diagnozę i konsultację chodzi się do lekarza. Pytania "czy wy też tak miałyście?" w kontekście zdrowia swojego lub dziecka uważam za pozbawione sensu.
 
No ale to nie są dobre rady i to nie jest zauważanie problemów. To jest jakieś podejście sprzed 40 lat.
Po co Ty chodzisz do takiej pediatry? Przecież jest tragiczna. W sumie to powinnaś na nią skargę napisać tak naprawdę, bo te zalecenia są makabrycznie szkodliwe. Wszystkie po kolei.
Czemu nie zmienisz pediatry?
Bo nikt inny nie przyjmuje w moim mieście na bilanse i szczepienia. Wolę pojechać raz na jakiś czas do specjalisty, jak wydaje nam się, że widzimy problem, niż na każde szczepienie jechać pół godziny - godzinę w jedną stronę.
A ta pediatra wygląda, jakby już dawno powinna być na emeryturze, więc i zalecenia ma aktualne z czasów jej młodości.
 
Bo nikt inny nie przyjmuje w moim mieście na bilanse i szczepienia. Wolę pojechać raz na jakiś czas do specjalisty, jak wydaje nam się, że widzimy problem, niż na każde szczepienie jechać pół godziny - godzinę w jedną stronę.
A ta pediatra wygląda, jakby już dawno powinna być na emeryturze, więc i zalecenia ma aktualne z czasów jej młodości.
moja jest taka sama, olewam jej cudowne rady i chcę od niej tylko szczepień. Z problemami jeśli coś mnie niepokoi jeżdżę prywatnie. Nie słucham też absolutnie nikogo, za kim nie stoi doświadczenie poparte wiedzą akademicką.
 
No widzisz, a moja głużyła, potem sylabizowala, a potem przestała. Siadać zaczęła jak miała ponad 9 miesięcy. Miała prawie 10 jak zaczęła pełzać i raczkować. Chodzić jak miała 16 miesięcy, już nie pamiętam. Ale dalej nie pokazywała palce. Nie rozumiała nas, nie dogadywała się z otoczeniem, wiele wiele innych rzeczy.
Córka ma autyzm wczesnodzieciecy, potem doszła padaczka. Teraz ma 6 lat.

Czemu to pisze? Bo nie każde dziecko, które nie głużyło na czas albo nie gaworzyło na czas albo nie siedziało na czas nadrobi, bo "ma czas". I "moje tak miało, a teraz jest ok" często może zrobić krzywdę większa niż pomóc. Bo niektóre dzieci nigdy nie nadrobią. A niektóre nadrobią, ale nie same, tylko dzięki terapii, fizjoterapii, rehabilitacji.
Moja córka obecnie mówi, jest komunikatywna, nauczyła się w końcu robić papa i pokazywać palcem jak miała ponad 3 lata. Ale nie nauczyła się sama z siebie, bo do tego dorosła. Nauczyła się po latach codziennej terapii i zajęć.
Jeśli dziecko nie łapie się w jakieś widełki czasowe i nie siada w wymaganym wieku, czy nie chodzi, czy nie głuży, nie gaworzy na czas itd., rozwija się po prostu nieprawidłowo, ZAWSZE trzeba to sprawdzić. Choćby się miało potem okazać, że wszystko ok i dziecko nadrobiło w swoim tempie. Bo lepiej usłyszeć "nie ma problemu, wszystko ok" niż potem "dlaczego przyszła pani tak późno, dziecko od dawna powinno mieć terapię/fizjoterapię/rehabilitację/leki/aparat słuchowy itd., na co pani czekała? Dziecko straciło czas, który nie wiadomo, czy odzyska".
Też uważam, że wszystko trzeba sprawdzić. Dlatego z synkiem jeździłam po lekarzach. Słyszałam, że jest OK i od razu się uspokajałam. Miesiąc później synek dalej nie siedział, więc znowu do fizjoterapeuty 😅
Mój bratanek rozwijał się podobnie. Gaworzył, siadał, chodził... Ale nie mówił. Tylko to zaniepokoiło rodziców. Brak pokazywania palcem i reakcji na imię już nie niepokoił. To pojechali mu zbadać słuch jak miał 3,5 roku. Od tego badania, poprzez szereg kolejnych, wyszły mu zaburzenia ze spektrum autyzmu. Teraz ma 10 lat i jest na poziomie dwulatka.
 
reklama
Też uważam, że wszystko trzeba sprawdzić. Dlatego z synkiem jeździłam po lekarzach. Słyszałam, że jest OK i od razu się uspokajałam. Miesiąc później synek dalej nie siedział, więc znowu do fizjoterapeuty 😅
Mój bratanek rozwijał się podobnie. Gaworzył, siadał, chodził... Ale nie mówił. Tylko to zaniepokoiło rodziców. Brak pokazywania palcem i reakcji na imię już nie niepokoił. To pojechali mu zbadać słuch jak miał 3,5 roku. Od tego badania, poprzez szereg kolejnych, wyszły mu zaburzenia ze spektrum autyzmu. Teraz ma 10 lat i jest na poziomie dwulatka.
ja Ci powiem, że najeździłam się po specjalistach jakby ze złośliwości. Jak mała nie raczkowała to ta wymyśliła sobie, że to obniżone napięcie mięśniowe. Uznany w województwie fizjo stwierdził, że nie ma żadnych problemów. Praktycznie co wizyta, to baba chyba pod 80tkę miała się do czego przyczepić, a ja przy następnej wizycie z uśmiechem tryumfu na ustach mówiłam, że SPECJALISTA nie doszukał się niczego niepokojącego. I teraz jak pójdziemy to tez jej powiem, że wszystko z nią dobrze.
 
Do góry