Dziewczyny wiem , że to co napisze jest straszne, ale muszę to wydusić z siebie. Muszę to napisać, wyrzucić, wygadać się, bo oszaleje
Nie akceptuje własnych dzieci:-( ich wyglądu...
Sprawa jest skomplikowana, męża poznałam 15 lat temu, nie podobał mi się , prawda jest taka, że jest wyjątkowo nieurodziwy, blondyn z cienkimi włosami, wielki garbaty nos, słoniowe bardzo odstające uszy....byłam wyśmiewana przez koleżanki, że jestem z takim facetem, bo ja zawsze uchodziłam, za ładną kobietę, szczupła wysoka brunetka, ciemna karnacja , duże oczy brązowe i burza czarnych loków - zupełne przeciwieństwo męża. Ignorowałam złośliwe komentarze, nic sobie z nich nie robiłam.
Wcześniej zostałam skrzywdzona przez mężczyznę, który bardzo mi się podobał , przeżyłam ogromny zawód miłosny i bardzo to odchorowałam. Stwierdziłam, że dam szanse obecnemu mężowi , bo ma dobre serce i wiedziałam, że mnie nigdy nie skrzywdzi, chociaż nie podobał mi się - teraz wiem, że to był błąd.
Zaszłam w ciąże i urodziłam córkę - kopia taty i teściowej(która to straszne, ale wygląda jak jędza) córka nie odziedziczyła nic po mnie. Kocham swoje dziecko, zrobiłabym dla niej wszystko, chociaż było i nadal jest mi przykro, że córka nic po mnie nie ma a i znajomi potrafili by złośliwi komentarze "nie wierze to Twoje dziecko?" były codziennością.
Chciałam odejść od męża, bo czułam, ze to nie jest to, miałam żal(chociaż to nie jego wina) że córka taka nieurodziwa po nim, jego wygląd zaczął mi bardziej przeszkadzać, za każdym razem jak już było blisko odejścia, córka zaczynała płakać, kazała nam się godzić, robiła wszystko by nas zcalić….i tak minęło 7 lat,
Póżniej nie było też łatwo odejść, bo rodzice dali bratu rodzinny domek i nie miałam gdzie iść a na wynajem nie było mnie stać, bo zarabiam minimalną płacę.
Kiedy córka skończyła 14 lat, wierzyłam, że teraz to już kwestia czasu, że za 3 lata będzie pełnoletnia, że może kogoś poznam, zakocham się, że będę jeszcze szczęśliwa , że uda mi się jeszcze przed 40 urodzić dziecko drugie ...tym razem koniecznie z takim facetem, który będzie mi się podobał.
A tu nagle.....CIĄŻA a mężem , zabezpieczałam się , brałam tabletki, sex był raz na miesiąc a ja w ciąże zaszłam.
Przepłakałam całe 9 miesięcy, jak to możliwe....
Urodziłam synka.....
Zgadnijcie do kogo podobny?
Oczywiście klon taty i teściowej, jasny blondynek, z cienkimi włosami, odstającymi uszami i garbatym nosem.
Czuje się strasznie, chce mi się płakać, nie wiem, ale czuje, jakby życie płatało mi figle.
Zastanawiam się nad odejściem z córką i zostawieniem synka z ojcem.
Nie chce już tak żyć, poświęciłam połowę życia dla córki będąc z mężem którego nie kocham, a teraz mam poświęcić drugą połowę?
Tak może to egoistyczne, ale naprawdę męczę się w tym związku , męcze sie z uczuciami, z brakiem akceptacji dzieci, męczy mnie rodzina męża i teściowa, która bardzo mnie skrzywdziła, oczerniając i opluwając, nigdy mnie nie szanowała. Męczy mnie już samo życie.
Jestem po wielu terapiach i wyciszyłam się trochę, ale nadal czuje o co napisałam.