Pszczoła2020
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Październik 2019
- Postów
- 6 654
Szanuję twoje przygotowanie do ciąży Jesteś świadoma na co się pisałaś, dałaś radę już 2 razy to i teraz dasz radę!Napisałam i zniknełam. Nie miałam czasu. Mam leżeć a nie mam czasu. Tak, z tego wszystkiego napisałam mastektomia, a o czym innym myślałam. Myślę, że to moja decyzja i nie chcę w tej sprawie dyskutować. Skutki też ponoszę ja. Z racji tego, że już przy planowaniu trzeciej ciąży odbyłam kilka długich spotkań z dwoma lekarzami na ten temat to nie widzę sensu tego rozkładać na czynniki pierwsze.
Finansowo dalibyśmy sobię radę z czwórką dzieci ale psychicznie już nie. I tutaj głownie mówię o ciąży. Zamiast być uśmiechniętą i pełną życia mamą dla tych dzieci, które już mam, jedynie co mogę robić to bawić się z nimi z łóżka czy kanapy. Nie mogę z nimi obecnie nigdzie pojechać czy iść z nimi w jakieś fajne miejsca, bo jestem zagrożona porodem przedwczesnym. Jestem mamą z kanapy. Nie chce już tego więcej przechodzić i patrzeć na ich zawiedzone buzie, że ciągle im czegoś odmawiam, bo mama musi leżeć. Czas zająć się tymi dziećmi, które już są i oczywiście córką, które zaraz się pojawi.
To jest czas dla tej trójki. Nadal będą mnie rozczulać dzieci ale innych, a wszystkie ciąże przechodzę okropnie. Powikłane cukrzycą itp itd i nie chcę ani swojej rodzinie ani sobie dokładać kolejnych miesięcy na strach i jedną wielką niewiadomą. Uda się donosić czy nie? Nie chce już się nad tym zastanawiać i żyć z tygodnia na tydzień licząc ile dni mi zostało do bezpiecznego terminu, bo co to znaczy bezpieczny termin? Wybija 37 tydzień i nagle rodzę zdrowe dziecko? Nie. Różnie może być i nie chcę już tego przechodzić. Przed planowaniem trzeciej ciąży poszłam do psychologa. Chciałam się upewnić, że jestem na to gotowa. Po roku uznałam, że tak, że ten ostatni raz spróbuję i mimo tego, że werdykt jaki uslyszałam od lekarza kilka tygodni temu na temat mojej szyjki nie spodobał mi się, to się nie załamałam tylko wziełam to na klatę i staram się nie myśleć o porodzie przedwczesnym. Nawet nie mam na to czasu. Dbam o siebie jak mogę. Na ten moment zrobiłam i robię wszystko by do terminu porodu wytrzymać i nie dać się tym negatywnym emocjom. Jestem spokojna. Duża zasługa mojego męża.
Mam nadzieję, że wszystkie tutaj damy radę bez względu na termin, sytuację czy odmienne zdanie, bo tkwimy w tym samym. Cel to urodzic, a wczesniej nie zwariować
Będę tu częściej zaglądać, bo lubię czytać o tym, że ktoraś z Was już kończy kolejny tydzień. To bardzo budujące i sprawia, że cieszę się razem z Wami.
Mam pytanie. "Niby" jestem zaprawiona i obeznana z różnymi dolegliwościami w ciąży, a od dwóch tygodni czuję przy dłuższym chodzeniu jakby mi ktoś do posladków cegły przywiązał i do tego takie uczucie ciężkości w okolicach narządów rodnych. Jutro mam wizytę ale już pytałam ostatnio lekarza i mówi, że to prawdopodobnie od kręgosłupa i przez to, że macica i dziecko wciąż rośnie. Chodzi o to, że w poprzednich ciążach miałam reżim łóżkowy i chodziłam tylko do toalety czy lekarza i nie pamiętam czy to normalne, a teraz nie mogę tyle leżeć i zastanawiam się czy Wy też tak macie gdy dłużej chodzicie lub stoicie?
To nie tylko o nas chodzi ale też o starszaki. Synek jest wysokowrazliwy, jest pogodny, mądry tylko gdzieś wszystko przeżywa. Jak dowiedział się że będzie starszym bratem to po roku bez żadnej mokrej wpadki wróciły do nas pieluchy na noc. Jak trafiłam w ciąży do szpitala to mimo pełnego szczepienia zachorował na ospę, tak mu odporność że stresu spada... Żeby nie było: teraz uwielbia młodszą siostrę, to druga strona wysokowrażliwych że aż miło popatrzeć jak do niej czule mówi
Plus ciąża leżąca i opieka nad dziećmi nie idą w parze Serducho mi pękało kilka razy dziennie widząc ich smutne oczy. Mega cierpliwe dzieci były. I mąż stanął na wysokości zadania! Ogłosił szefowi że sorry, do marca pracuje 6h a resztę z domu bo musi dzieci zawieźć i odebrać. Mało się chłopak nie wykończył
Tak czy inaczej: warto było! Nadal starszaki wyrozumiałe, mąż jest tatą zaangażowanym a mała to słodka kluseczka która wszyscy uwielbiają
To uczucie ciężkości to mi gin tłumaczył jako powiększone narządy rodne. Wszystko puchnie i przez to takie wrażenie