Super, że znalazłaś miłe zajęcie
mój mąż nawet się nie skrzywił odbierając kolejne paczki chociaż wiem że nie przyszło mu łatwo nie zadawanie pytań
No ktoś to musi zamówić, niech się cieszą że my mamy czas
Od skonczonego 34tygodnia było mniej stresu to zaczęłam więcej sobie pozwalać, zrobić kanapki, przejść na taras nadal leżąc na maxa. Aż mi nóżki drżały, przeciez tą kondycję trzeba powolutku odzyskać. Od 35tygodnia miałam móc wstawać wg mojej gin. Poczekałam do 36, wstałam I... odpadł czop i zaczęły się skurcze. To był mój kryzys... skurcze minęły jak się położyłam
Toż to nie życie...
Finalnie pomalowałam włosy, to był dla mnie manifest powrotu do żywych. Dzisiaj 37 i w zasadzie nie widzę argumentu żeby leżeć dłużej nawet jeśli skurcze się rozhulają. Jeszcze żeby mi nie było słabo jak za długo chodzę to byłoby ok i może bym zaszalała
Takie moje powolne te szaleństwa, dzisiaj może wracając z wizyty jak będzie wszystko ok to zajadę na plażę usiąść na molo. To nic że pada