reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Lady no też mimo wszystko myślę że on wybiera to co lepsze dla mnie, żebym nie latala co chwilę do niego jak coś mnie szczypnie. Wymaz z pochwy zrobiłam sobie sama teraz w poniedziałek i to jeszcze jestem w stanie ogarnąć. Ale gbs ma być jeszcze z odbytu....
Z okolic odbytu więc raczej głęboko nie wsadzasz :D
Wiecie, ja wychodze z założenia, że lekarz nie musi być miły, ale ma być profesjonalny. Pogadać to sobie mogę z terapeutą, lekarz ma inną funkcję. Więc jeżeli mój by mi mówił, że lepiej dla mnie, żebym nie przyjeżdżała co chwilę, to bym siedziała w domu z paranoją, ale bym siedziała, tak jak siedziałam poprzedni miesiąc. Jeżeli mówi, że twardnienia mogą być, to mogą być ;) jeżeli na kolejnych badaniach nic się nie dzieje to znaczy, że te twardnienia nie wpływają na stan ciąży. Plus skurcze przepowiadające mają prawo wystąpić ;) więc na spokojnie. Mnie też się zdarza, raz, dwa razy dziennie, czasem wcale, poprzednio było podobnie. Trzeba mieć lekarza takiego, któremu się ufa, że jak się mówi o twardnieniu, a on mówi, że jest ok, to faktycznie jest ok.

Co do mięśni, to ja wczoraj jak pierwszy raz od 3 tygodni wyszłam po schodach na moje 4 piętro, to teraz mam zakwasy 🤣
 
reklama
Sodalit nie oczekujesz za dużo, tak powinno być. Ale chyba mało gdzie tak jest...mnie też lekarka nie zapytała dlaczego chcę się wypisać, od razu objechała że źle robię, ze w domu będę mieć więcej obowiązków (skąd to niby wie?). Mój lekarz też mnie uprzedzil że przy wypisie na żądanie na pewno dostanę ochrzan....moje zapytaj jeszcze innego lekarza, tylko zacznij inaczej rozmowę bo sama widzisz jaka jest reakcja.
Ja sobie nie przypominam żeby mi ktoś pokazał jak się dziecko przystawia, krótko po porodzie wręcz położna na mnie huknęła że mam dziecko przystawić i tyle w temacie....potem może jakaś zajrzała jak już karmiłam ale na szczęście mała od początku nie miała z tym problemów.
W szpitalu ogólnie uważam że nie mają czasu dla pacjentek. Obchód 2 sekundy i coś pod nosem mruczą - przynajmniej u nas tak to wygląda....
 
Oj, te sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca. Ja za pierwszym razem usłyszałam, że jestem wyrodną matką i chcę dziecko zagłodzić, bo nie zgodziłam się na dokarmianie. Można się tym przejąć i naprawdę załamać.
 
Ja znowu rozmawiałam z moim doktorem. No ewidentnie nie chce mnie widzieć, nie kumam go trochę 😑 wysłał mi receptę na inne globulki. No może ja po prostu za bardzo świruje. Ale cieszę się bo udało mi się załatwić położna która przyjedzie do mnie do domu i pobierze mi próbkę na gbs. Chociaż to mam z głowy.
W sumie to trochę niefajnie. Jeśli Cię by uspokoiła wizyta, to powinien jakoś zorganizować czas, żeby Cię przyjąć. Tym bardziej, że jest zagrożenie przedwczesnym porodem.
Ja w szpitalu miałam ktg raz dziennie. I nie raz czułam jak mi brzuch twardnieje a mimo to na ktg nic nie rosło. A jak Twoja szyjka ? Badali Ci ja ?
OO, a to ciekawe. A przypomniało mi się teraz, jak w poprzedniej ciąży trafiłam w 25-26 tc z twardnieniami brzucha i na KTG mi dochodziły skurcze tak pamiętam do 30-40 (to te twardnienia). Ciekawe, od czego to zależy, że czułaś twardnienia, a nie ma ich na KTG. Też kojarzę, że jak położna źle przyłożyła KTG na prawą stronę brzucha (np. mi twardniała bardziej lewa strona z powodu przegrody, a brzuch był jeszcze mały) to też nic się nie pisało, a jak inna mi położyła na lewą, to widać było na KTG.
Znacie się na tych KTG wartościach , 30-40 to dużo czy mało jak na twardnienia?
Ogólnie jestem wygadana i potrafię walczyć o siebie, ale nie o to chodzi w porodzie, żeby musieć walczyć...
Wiem, matka dla dziecka zrobi wszystko, ale przecież nie o to chodzi, żeby jeden z piękniejszych dni w życiu przerodził się w traumę.
Sodalit, ja też sobie nie wyobrażam ,,walczyć o swoje" podczas np. ostatnich cm rozwierania szyjki, a niestety niektórzy z personelu szpitalu wykorzystują tą bezbronność kobiet wtedy. I to jest właśnie dobry powód, żeby męża jednak mieć ze sobą.

Słuchajcie, taka anegdotka, odnośnie tego, że powinno się mieć zawsze zaufanie do lekarza prowadzącego i robić to co on każe.
Moja koleżanka ma jutro termin wywołania porodu (2 tygodnie przed czasem), ponieważ lekarz nie powiedział jej, że ma cukrzycę ciążową, która jej wyszła w badaniach już w I trymestrze na czczo, później oczywiście w obciążeniu glukozą i ona nawet nie wiedziała, że ma cukrzycę, dziecko jest bardzo duże. Dowiedziała się przez przypadek, będąc u innego lekarza na USG III trymestru. Dodatkowo ten sam lekarz kazał jej całą ciążę robić badanie moczu i posiew z , żeby wykryć infekcje intymne. Powiedział, że infekcja intymna wyjdzie w posiewie moczu (!). Ta koleżanka co chwila czuła, że ma infekcje intymne, a lekarz jej leczył zapalenie pęcherza. Dobrze, że nic się nie wydarzyło po drodze.
 
Ja jestem zdania, że do lekarzy też należy mieć ograniczone zaufanie. To są tylko ludzie.- mogą się mylić - a jeśli już nie potrafią odpowiedzieć na zadane pytanie "mówiąc tak czasem jest" to tym bardziej.
Weźmy chociaż przykład mojego syna z wczoraj - rano pediatra mówi, że to wirus - a wieczorem laryngolog po dokładnym zbadaniu pokazuje na monitorze komputera ropę w uchu... czemu pediatra tego nie zbadała? Czy mąż powinien jej o tym przypomnieć, - no nie bo skąd on może wiedzieć, że może jeszcze ucho należałoby sprawdzić...
A weźmy na tapetę przykład lekarzy, którzy rozkładają ręce bo kobieta jest w ciąży twierdząc, że nie ma ich czym leczyć - a to nie prawda - i pokazuje jedynie brak ich wiedzy, albo zasadę, niech się baba męczy ja umywam ręce - to chyba nie tak powinno działać.
Nie każdy nadaje się do tej pracy, choćby był nie wiem jak wyuczony.
Odkąd jestem w szpitalu - kilka razy padło hasło - "będą wywoływać" - a myślicie, że ktokolwiek powiedział co ma na myśli... więc bierze taki kowalski internet i zaczyna szukać. A potem mówi do lekarza, bo ja przeczytałem w internecie....
Serio, to nie tak powinno działać.
 
Mika - nie znam się na tych skurczach, więc nie pomogę.
U nas nerwowo. Syn odreagowuje Mikołaja. Wychowanie dzieci to czysta mordęga.
 
A i jeszcze jedno - lekarze jak nikt inny oczekują, żeby traktować ich z powagą i szacunkiem - tylko to powinno działać w dwie strony - na zadane pytanie należało by odpowiedzieć z szacunkiem należnym pacjentowi, który nie rzadko płaci za wizyty prywatnie.
 
Ostatnio taka scenka rodzajowa. Ojciec mojego szwagra leży w szpitalu. Zdiagnozowano u niego nowotwór. Przychodzi lekarka i mówi do niego: no, ma pan nowotwór. Możemy leczyć już tylko paliatywnie. I wyszła z pokoju.
Rozumiecie? Bo ja nie ogarniam
 
reklama
Ostatnio taka scenka rodzajowa. Ojciec mojego szwagra leży w szpitalu. Zdiagnozowano u niego nowotwór. Przychodzi lekarka i mówi do niego: no, ma pan nowotwór. Możemy leczyć już tylko paliatywnie. I wyszła z pokoju.
Rozumiecie? Bo ja nie ogarniam

Dokładnie o takich rzeczach mówię. I to nie my powinniśmy to omawiać z psychologami, a oni powinni się szkolić w rozmowie z pacjentem.
 
Do góry