A co w mojej sytuacji pozostalo? Tylko optymistyczne podejscie! Synka nie widzialam 3 miesiace, leze plackiem i licze kazdy dzien, miesnie zanikaja, myje sie od swieta, chodze w pizamach, jem w kolko takie same sniadania, obiady i kolacje, moj widok z okna od wielu tygodni to karetki, chorzy na noszach i pielegniarze w kombinezonach... Codziennie fura lekow do zazycia, codziennie dzwiek ktg z samego rana, codziennie cisnienie, temp, pomiary cukru, zastrzyk w brzuch, obchody lekarzy, toaleta na korytarzu i tak jakos leci ta ciąża pomału
Wszystko da się przeżyć dziewczyny
Tylko trzeba się dobrze nastawić. Irytuje mnie czasami tylko to, że to ja muszę pocieszać rozzalone dziewczyny, ktore trafiaja do mojego pokoju, tak wielce załamane tym, że lekarz postanowił zatrzymać je na kilka nocy na obserwacji w szpitalu... Szlochaja w poduszke i musze wysluchiwac, jakie to one mialy plany na weekend - a to zakupy, a to fryzjer, a to paznokcie, wypad z mezem na randke i nic z tego nie wyszlo