Cześć dzielne wojowniczki!
My od wtorku jesteśmy w domu. Z malutkim wszystko dobrze. Poznajemy się
. Karmimy się piersią. Przez pierwsze dwa dni sutki mało mi nie odpadły ale już jest super. Mały je i spi. Ja po porodzie super. Padł rekord gdy my wychodziliśmy, bo było nas prawie 40 do wypisu i na porodówkę odrazu kolejka hehe.
Taka mi się współlokatorka trafiła w pokoju, że żadnej takiej nie życzę. Nosz kuźwa całymi dniami krocze wietrzyła, od tygodnia była na oddziale, bo jej synek miał najpierw naswietlanie, a potem mu wysokie CRP wyszło i utrzymywało się przez kilka dni. Ile ona beczała, ze chce już do domu, do mnie z pretensjami, ze jakim prawem mnie po dwóch dobach wypisują jak ona tu tydzień już jest. W internecie cały czas siedziała i swojemu dziecku diagnozy stawiała. Dzidzius zaczał sikać na czerwono i robić krwiste kupki i ta idiotka (inaczej takiej matki nazwać nie mogę) nic nie powiedziała
lekarzom ze strachu, że jej na następny dzień znów do domu nie wypiszą! Ja wiem, ze to nie moje dziecko i nie ja za nie odpowiadam ale gdy tylko przyszła pani neonatolog, to wspomniałam jej o tym, po czym dziewucha ze złością do mnie skoczyła i nie wyraziła zgody na badanie. Nie wiem jak dalej ich losy ale mam nadzieję, ze tato tego malucha ma więcej oleju w głowie.
Pytałyście o warunki szpitalne. Rzeczywiście nie miałam się do czego przyczepić. Pokój dwuosobowy z łazienka i sprzątanie dwa razy dziennie. Pokarze Wam obiad i kolację hehe. Poród miałam ekspresowy ale i połóg tak samo, bo teraz mam plamienia jak na koniec miesiączki. Dziewczyny z cukrzycą odnośnie tego, czy cukrzyca rzeczywiście odpuszcza po porodzie? Mi odpuściła. Jeszcze rano kilka godzin po porodzie cukier na czczo 76 i tak do dzisiaj w tych granicach, a po posiłkach bez diety: od 90 do 130. Oczywiście test OGT mnie czeka za kilka tygodni ale jestem dobrej myśli.
Mam trochę forum do nadrobienia, bo jestem bardzo ciekawa co u Was słychać. Człowiek tyle czasu się stresował, przed każdą wizytą zamiast cieszyć się ze spotkania z maluszkiem, cieszyć się rosnącym brzuszkiem, kazdym ruchem.. a tu niestety... każda wizyta była jak co kilku tygodniowy wyrok: "jeszcze pani pociągnie",
Brzuszkiem nie mozna się pochwalić, bo trzeba leżeć i ruchami maluszka nie można się cieszyć, bo strach, ze zaraz się coś napina i szyjka leci.
Mam ogromną nadzieję, że wszystkie tutaj będziecie jeszcze biegać by urodzić. Powoli Was nadrabiam. Witam też nowe osoby. Łatwo nie jest na początku ale dziewczyny potwierdza, że im bliżej celu tym lżej. A cel jest zacny! Czyli poranione sutki, nieprzesane noce i kilka kilogramów słodkiego maleństwa
Forum nie opuszczam. Będę śledzić Wasze losy
I nie ukrywam, ze za jakiś czas zasadzam się na kolejnego dzidziusia oczywiście "za dłuuuugi czaaas" nie w tym roku
i pewnie znów wyladuję w tym zacnym gronie aleeeee.... dla dziecka wszystko.
Mieliśmy tez małe spięcie w szpitalu z neonatologiem ponieważ moje dziecko nie urodziło sie z taką wagą 2900. Syn prawdopodobnie urodził sie 3300 albo cos kolo tego. Nikt tego nie zweryfikuje. Oficjalnie nie jest hipotrofikiem, a w papierach jest zaznaczone, ze tak. Czemu tak? Prawdopodonie waga była źle ustawiona, bo jeszcze tego samego dnia był ważony 4 razy na 4 różnych wagach i jego waga wynosiła 3150 w pierwszej dobie. No jakim cudem wzrosła jak waga w pierwszej dobie spada. Zrobiło się zamieszanie. A w papierach nikt nic nie zmienił. Jestem wściekła za to zaniedbanie ze strony neonatologów, bo winnych do cholery nagle zabrakło i nikt za to nie odpowiedział, za to oczywiscie przy wypisie poinformowano mnie, ze taka notka o jego hipotrofi w książeczce jest ale mam się tym nie przejmować, bo w rzeczywistości hipotrofii nie ma. To jest czy nie ma do cholery? Eh
Przy wypisie syn z wagą 3210.
Piszę ten post na raty trzeci dzień, więc przepraszam jezeli sie gdzieś powtarzam ale żyję jak zombi.
Trzymam za Was wszystkie kciuki.
Mam nadzieję, ze dobrze się czujecie i wszystko u Was w porzadku. Będę powoli czytać i Was nadrabiać, bo tyle naskrobałyście, ze taka cienka ksiażeczka by wyszła hehe
Pozdrowionka od Ignacego i smaka Wam zrobię szpitalnym jedzeniem