Cześć dziewczyny,
chciałabym się z wami przywitać. Obserwuję ten temat od miesiąca, kiedy to zaczęły się u mnie problemy ze skracającą szyjką, ale dopiero teraz postanowiłam założyć konto.
2go sierpnia byłam na wizycie u swojej ginekolog, u której wszystko było w porząku, szyjka wtedy miała 3,7cm i na następną wizytę byłam umówiona dopiero na 11.09, bo Pani doktor wyjeżdzała na urlop.
W 28tc na długi weekend 15go sierpnia pojechałam 500km w odwiedziny do rodziców i tam stwierdziłam, ze pójdę do znajomego ginekologa, bo przez ostatni tydzień dokuczały mi delikatne bóle podbrzusza i chciałam skontrolować czy wszystko jest w porządku. Okazało się jednak, że szyjka strasznie się skróciła... do 1,5cm... Zostałam przyjęta do szpitala na obserwacje, ale w sumie wtedy nic mi nie zalecili oprócz oszczędnego trybu życia i luteiny, bo podczas leżenia ta szyjka się wydłużyła do 1,9cm i była stabilna - miałam 2x dziennie przez 2h leżeć, a tak poza tym to się nie przemęczać. Dostałam pozwolenie na podróz powrotną - znowu 500km. I ogólnie 3 dni po tej podrózy zauważyłam na wkładce takiego dużego brązowego glutka... Podejrzewałam, że odchodzi mi czop śluzowy (byłam wtedy w 30tc) i zgłosiłam się na IP. Na ktg skurczy nie było, Pani doktor nie zbadała mnie nawet palpacyjnie, zrobiłą tylko usg dopochwowe i stwierdziła, że szyjka jest aż 2,2cm i ogólnie to nie jest taki zły wynik i że nie mam co się martwić. Kazała jednak mi skontrolować tę szyjkę za 3dni. Moja ginekolog była na urlopie to poszłam prywatnie do innego lekarza, który załamał się nad stanem mojej szyjki... Przede wszystkim zbadał mnie palpacyjnie - szyjka miękka, krótka, przepuszcza jeden palec... Na usg długość 1,3cm... Skierowanie do szpitala na podanie sterydów... W szpitalu szyjke zmierzyli na 1,6cm, przyjeli mnie, podali sterydy i założyli pessar. Przy wypisie szyjka niby 1,9cm... Zalecili oczywiscie luteine (tylko przeszlismy z dopochwowej na podjęzykową) i oszczędny tryb życia, ale uwaga.. pozwolili mi na umiarkowaną aktywnosc fizyczna taką jak krótkie spacery. Byleby się nie przemęczać...
Przedwczoraj miałam w końcu wizytę u swojej gienkolog... I uwaga.. szyjka 0,98cm... szok i niedowierzanie. W ciągu niecałego tygodnia (od wypisu ze szpitala) skróciła się o 0,9cm mimo założonego pessara... Co prawda nie wychodziłam z domu, ale coś tam w domu gotowałam i trochę po domu chodziłam...
No i teraz mam zalecone już kategoryczne leżenie, żadnego wychodzenia z domu, wstawanie tylko na siusiu i prysznic... W piątek mam znowu kontrolę, ale usłyszałam, że raczej do terminu nie dotrzymam i że dopóki nie mam skurczy to jeszcze nie jest tragicznie...
Jestem ogólnie załamana... Prawie nic nie mamy dla córeczki przygotowane, bo albo nie było mnie tutaj w domu, albo leżałam w szpitalu... Czekamy na ekpię remontową, która ma być dopiero za tydzień... Mąz wychodzi do pracy o 8, wraca o 18, ja nic nie mogę przygotować... Nawet nie mam wypranych i wyprasowanych ubranek... Nie ma kto nam pomóc, bo i moi rodzice i teściowie mieszkają daleko i akurat teraz nie mogą przyjechać i nam pomóc...
Na dodatek Malutka mimo 32tc jest dalej w położeniu miednicowym... A ja tak bardzo w razie czego chciałabym rodzić SN, nie chcę żadnej cesarki...
Plus jeszcze od początku moje dziecko jest bardzo mało ruchliwe, ruchy czuję może z 5x dziennie... (lekarze sie tym nie przejmują, skoro od początku tak jest i w badaniach wszystko wychodzi w porządku). Także wszystko obecnie jest nie tak jak powinno
Czy są tutaj jeszcze jakieś kobietki w podobnym tygodniu ciąży? Bo zauwazylam, że trochę tutaj ostatnio opustoszało i większość na szczęście urodziła w terminie albo po...