Bo jak Staszek przyszedł do domu, to był nieodkładalny. Nie darł się tylko wtedy, kiedy leżał na mnie. Więc na zmianę jadł i leżał na mnie. Ja nie miałam kiedy odciągać, 3x dziennie to był wyczyn. Całe dnie leżałam na tapczanie ze Staszkiem na sobie na kangurka. Chciałam bardzo przejść na mm, bo odciąganie mnie męczyło i dalej męczy. Nie lubię tego zwyczajnie. No i dałam Staszkowi najpierw Nan total comfort, dawałam 1 porcję na dobę na próbę to po 3 dniach przestał je ciągnąć z butli, a potem moja mama mnie nakręciła, że go boli brzuszek po nim i odstawiłam. Teraz myślę, że mogłam normalnie dawać dalej.
Potem dałam mu Capri care, po którym miał takie torsje, że zastanawiałam się czy nie jechać na IP. A potem probowalam Bebilon Nenatal i po nim też były wymioty od razu, nawet nie zjadł pełnej porcji.
Tyle, że jak kupiłam Bebilon to też kupiłam ten zestaw muszli na którym teraz odciągam i jakoś to ciągnę. Plus Staszek robił się powoli odkładalny i teraz właściwie nie chce wcale się tak do mnie tulić jak wcześniej. Trochę żal, bo to miłe i przyjemne było, a trochę spoko, bo przynajmniej coś ogarnę koło siebie. Teraz już ma etap maty edukacyjnej, podnoszenia głowy i łapania zabawek, więc już jest super luz, bo na 30min się zajmie sobą.
on teraz zjada 700-800ml, ja rozlewam mu 900 dobowo (9x100ml, bo 100 zjada najwięcej), ja dobowo przy 9 sesjach (bo odciągam po każdym jego posiłku) mam 1100-1200ml. Więc zaraz mnie dogoni i albo zaczniemy rozszerzanie diety albo będę musiała dać mu mm. Aktualnie już 5 albo 6 tygodni od ostatniej próby
Trochę sama zepsułam, bo jak Staszek leżal w szpitalu to bez problemu wyciągałam dobowo 1600ml. Tyle, że rzeczywistość przygniotła. Jak rozmawiam przy okazji wizyt z innymi mamami wcześniaków, to one miały podobnie, z tym, że większość jednak przeszła na mm. Niewiele odciąga, bardzo niewiele.
To też cała logistyka. Jak się idzie na wizytę, trzeba zabrać mleko, termos, jak na dłużej to laktator, a potem trzeba to gdzieś wyparzyć (dla wcześniaka się sterylizuje raz dziennie), jak Staszek mi wylądował w szpitalu na przetaczaniu, to pierwsze co mi przywozili na salę z domu to sterylizator właśnie. A tam był problem, bo nie miałam dostępu do lodówki. Teraz mam odciągnięte na ponad dobę do przodu, ale jakbym wylądowała z nim w szpitalu, to większość musielibyśmy wylać przez brak lodówki.
Plus, Staszek je co 2h w dzień, więc ja też odciągam co 2h. I to taki cykl: pampers, jedzenie, odbijanie, odciąganie i bum, na za godzinę wypada od nowa. Ciężko gdzieś wyjść. Przy mm jest łatwiej. Woda w butelce, proszek w pojemniku i wio.