No ja już byłam stałym wyposażeniem oddziału teraz jak odwiedzam jedną dziewczynę to położne się do mnie uśmiechają i zagadują.
Ogólnie u nas wcale nie lepiej. Mały cały czas z tą kupką się męczy, ale jak idzie to bezboleśnie. Najgorzej jak krzyczy w nocy, ja chodzę już jak zombie. Po tej walce w ciąży jestem wykończona psychicznie, teraz dochodzi zmęczenie fizyczne. Nie wiem jak dalej to będę ciągnąć. Skończy się dyschezja, zaczną kolki… mały prawie cały czas wisi na cycku (dzisiaj o dziwo trochę śpi). Tracę powoli energię na to wszystko. Mąż pomaga jak może, ale jednak cycka nie da, bo nie ma ja nie jestem w stanie odciągnąć jakichś zawrotnych ilości przez brak snu małego i to że cały czas ze mnie ciągnie - 90ml na dobę to max w dwóch seriach. Czasem ze zmęczenia wieczorem jak nie mamy co dać a widzę, że maluch głodny po 2h wiszenia na mnie, to dajemy mm przez co mnie boli serce i zaczynam ryczeć.
Jak przyjdzie moja położna to zapytam o co chodzi, bo może jest krótkie wędzidełko, albo po prostu potrzeba bliskości a nie głód. Nie wiem… wymiękam.
Dodatkowo dziś dzwoniłam odnośnie przesiewówki - ponoć przesłali nasze bibułki do Warszawy, a Warszawa chce od nas kolejne pobranie - z tego, co mówiły przez telefon to 27.05 wysłali z Warszawy list z nową bibułą, ale do tej pory nic nie dostaliśmy… w rozmowie takiej pomiędzy pracownicami usłyszałam, że podejrzewają muko i coś tam jeszcze (tego drugiego nie zrozumiałam). Jestem załamana coraz bardziej, psychicznie już nie daję rady…
Ogólnie u nas wcale nie lepiej. Mały cały czas z tą kupką się męczy, ale jak idzie to bezboleśnie. Najgorzej jak krzyczy w nocy, ja chodzę już jak zombie. Po tej walce w ciąży jestem wykończona psychicznie, teraz dochodzi zmęczenie fizyczne. Nie wiem jak dalej to będę ciągnąć. Skończy się dyschezja, zaczną kolki… mały prawie cały czas wisi na cycku (dzisiaj o dziwo trochę śpi). Tracę powoli energię na to wszystko. Mąż pomaga jak może, ale jednak cycka nie da, bo nie ma ja nie jestem w stanie odciągnąć jakichś zawrotnych ilości przez brak snu małego i to że cały czas ze mnie ciągnie - 90ml na dobę to max w dwóch seriach. Czasem ze zmęczenia wieczorem jak nie mamy co dać a widzę, że maluch głodny po 2h wiszenia na mnie, to dajemy mm przez co mnie boli serce i zaczynam ryczeć.
Jak przyjdzie moja położna to zapytam o co chodzi, bo może jest krótkie wędzidełko, albo po prostu potrzeba bliskości a nie głód. Nie wiem… wymiękam.
Dodatkowo dziś dzwoniłam odnośnie przesiewówki - ponoć przesłali nasze bibułki do Warszawy, a Warszawa chce od nas kolejne pobranie - z tego, co mówiły przez telefon to 27.05 wysłali z Warszawy list z nową bibułą, ale do tej pory nic nie dostaliśmy… w rozmowie takiej pomiędzy pracownicami usłyszałam, że podejrzewają muko i coś tam jeszcze (tego drugiego nie zrozumiałam). Jestem załamana coraz bardziej, psychicznie już nie daję rady…