reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

No ja już byłam stałym wyposażeniem oddziału 😂 teraz jak odwiedzam jedną dziewczynę to położne się do mnie uśmiechają i zagadują.

Ogólnie u nas wcale nie lepiej. Mały cały czas z tą kupką się męczy, ale jak idzie to bezboleśnie. Najgorzej jak krzyczy w nocy, ja chodzę już jak zombie. Po tej walce w ciąży jestem wykończona psychicznie, teraz dochodzi zmęczenie fizyczne. Nie wiem jak dalej to będę ciągnąć. Skończy się dyschezja, zaczną kolki… mały prawie cały czas wisi na cycku (dzisiaj o dziwo trochę śpi). Tracę powoli energię na to wszystko. Mąż pomaga jak może, ale jednak cycka nie da, bo nie ma ;) ja nie jestem w stanie odciągnąć jakichś zawrotnych ilości przez brak snu małego i to że cały czas ze mnie ciągnie - 90ml na dobę to max w dwóch seriach. Czasem ze zmęczenia wieczorem jak nie mamy co dać a widzę, że maluch głodny po 2h wiszenia na mnie, to dajemy mm przez co mnie boli serce i zaczynam ryczeć.

Jak przyjdzie moja położna to zapytam o co chodzi, bo może jest krótkie wędzidełko, albo po prostu potrzeba bliskości a nie głód. Nie wiem… wymiękam.

Dodatkowo dziś dzwoniłam odnośnie przesiewówki - ponoć przesłali nasze bibułki do Warszawy, a Warszawa chce od nas kolejne pobranie - z tego, co mówiły przez telefon to 27.05 wysłali z Warszawy list z nową bibułą, ale do tej pory nic nie dostaliśmy… w rozmowie takiej pomiędzy pracownicami usłyszałam, że podejrzewają muko i coś tam jeszcze (tego drugiego nie zrozumiałam). Jestem załamana coraz bardziej, psychicznie już nie daję rady…
 
reklama
Alexis, nie zaszkodzi sprawdzić małego u neurlogopedy, ale też takie maluszki wiszą dużo na piersi i to normalne aboslutnie. Tylko wiadomo, zmęczone jesteśmy ciążą, porodem, szpitalem, jeszcze pełno innych stresów.
KP nie może być kosztem czegoś. Wszędzie trąbią jakie to piękne, zapominając o tym, że też trudne. Te początki są ciężkie, właśnie przez to widzenie. A Ty nie musisz być heroska i od razu od butelki mały nie przestanie nie chcieć piersi.
Jeśli zachowane są wskaźniki skutecznego karmienia ( mokre pieluszki i coś jeszcze, już nie pamiętam) to maluch się najada.

Za jakiś czas, piersi przestaną się tak mlekiem napełniać, to będzie okres stabilizacji i to też nie znaczy, że mleko się kończy. Maluch będzie również bardziej "rozkojarzony" przy piersi, taki mały kryzys laktacyjny :) A laktatorem się nie przejmuj, ja karmię już jakiś czas, a laktatorem ściągam śmieszne ilości od samego początku. Nie miałam też nawet nawału 🤷‍♀️
 
Pamiętam nasz kryzys laktacyjny. Gdzieś 2-3 tydzień. Laktator nic nie chciał uciągnąć. Byłam pewna, że to koniec karmienia. Stres, płacz…
Karmiłam ponad 2 lata😅
 
No ja już byłam stałym wyposażeniem oddziału 😂 teraz jak odwiedzam jedną dziewczynę to położne się do mnie uśmiechają i zagadują.

Ogólnie u nas wcale nie lepiej. Mały cały czas z tą kupką się męczy, ale jak idzie to bezboleśnie. Najgorzej jak krzyczy w nocy, ja chodzę już jak zombie. Po tej walce w ciąży jestem wykończona psychicznie, teraz dochodzi zmęczenie fizyczne. Nie wiem jak dalej to będę ciągnąć. Skończy się dyschezja, zaczną kolki… mały prawie cały czas wisi na cycku (dzisiaj o dziwo trochę śpi). Tracę powoli energię na to wszystko. Mąż pomaga jak może, ale jednak cycka nie da, bo nie ma ;) ja nie jestem w stanie odciągnąć jakichś zawrotnych ilości przez brak snu małego i to że cały czas ze mnie ciągnie - 90ml na dobę to max w dwóch seriach. Czasem ze zmęczenia wieczorem jak nie mamy co dać a widzę, że maluch głodny po 2h wiszenia na mnie, to dajemy mm przez co mnie boli serce i zaczynam ryczeć.

Jak przyjdzie moja położna to zapytam o co chodzi, bo może jest krótkie wędzidełko, albo po prostu potrzeba bliskości a nie głód. Nie wiem… wymiękam.

Dodatkowo dziś dzwoniłam odnośnie przesiewówki - ponoć przesłali nasze bibułki do Warszawy, a Warszawa chce od nas kolejne pobranie - z tego, co mówiły przez telefon to 27.05 wysłali z Warszawy list z nową bibułą, ale do tej pory nic nie dostaliśmy… w rozmowie takiej pomiędzy pracownicami usłyszałam, że podejrzewają muko i coś tam jeszcze (tego drugiego nie zrozumiałam). Jestem załamana coraz bardziej, psychicznie już nie daję rady…
Co do badań przesiewowych.. Miałam w pracy znajomą, której synowi na badaniach przesiewowych wyszła mukowiscydoza, jednak nie oznaczało to, że ją ma tylko, że jest NOSICIELEM. Ile stresu sie najadla to jej. Potem oni jako rodzice poszli na badania i okazało się że jego mamie wyszło, że też jest nosicielem.
 
Co do badań przesiewowych.. Miałam w pracy znajomą, której synowi na badaniach przesiewowych wyszła mukowiscydoza, jednak nie oznaczało to, że ją ma tylko, że jest NOSICIELEM. Ile stresu sie najadla to jej. Potem oni jako rodzice poszli na badania i okazało się że jego mamie wyszło, że też jest nosicielem.
No mnie już nerwówka dobija… mówią o lekko podwyższonym wskaźniku, który nie rośnie i nic więcej… tylko milion razy pobierają krew na bibułkę (ta kokejna nawet nie przyszła jeszcze).
 
jako 20 latka bez kasy miałam ogromna motywacje jak policzyłam ile kosztuje mm😂😂 a teraz ceny to już wgl kosmos 😅
Wiem 🙈
Ale strasznie się stresuję odciąganiem, w sensie tym, czy zdążę i czy odciągnę tyle, żeby mu wystarczyło. mm na blacie mnie uspokaja bo wiem, że w razie potrzeby nie będę mieć głodnego dziecka.
 
No mnie już nerwówka dobija… mówią o lekko podwyższonym wskaźniku, który nie rośnie i nic więcej… tylko milion razy pobierają krew na bibułkę (ta kokejna nawet nie przyszła jeszcze).
No nie dziwię Ci się, chcesz jak najlepiej, nie wysypiasz się, mały teraz ma taki okres jaki ma (a często niestety słyszę o takich przypadłościach). Do teraz pamiętam jak moja siostra już nie dawała rady, polecali jej nawet pchać termometr w pupę małego, żeby mu ułatwić wypróżnianie. Krzyk i płacz cały dzień..
 
reklama
No nie dziwię Ci się, chcesz jak najlepiej, nie wysypiasz się, mały teraz ma taki okres jaki ma (a często niestety słyszę o takich przypadłościach). Do teraz pamiętam jak moja siostra już nie dawała rady, polecali jej nawet pchać termometr w pupę małego, żeby mu ułatwić wypróżnianie. Krzyk i płacz cały dzień..
Ja bym wolała, żeby jednak sam zaczął koordynować wszystkie mięśnie bez tego typu „zabiegów”. Niestety ile się taki mały organizm musi namęczyć żeby się przestawić na życie poza brzuchem.
 
Do góry