Wiem co czujesz… my w szpitalu wagowo byliśmy na granicy bo z 3400 zeszło na 3090… później na szczęście pokarm przyszedł i odbiliśmy. Zobaczymy w poniedziałek na kolejnej wizycieDoskonale wiwm co czujesz. Mialam tak samo z pierwszym synem. Zawal serca z tym listem i powtornym badaniem, ale tak jak polozna mowi -czesto powtarzaja. U nas tak bylo i w efekcie koncowym wszystko wykluczone wiec trzymam kciuki aby i u Was okazalo sie to tylko badaniem kontrolnym.
Spacery sa jak najbardziej wskazane i polecam :-)
Za to u nas stres wlasnie wagowy bo mam malego Kurczaka. Przy wypisie byl 2600 teraz mamy 2800 i brakuje nam jeszcze 100gr mimo wszystko. Walczymy caly czas.
Obysmy niedlugo smialy sie z tego naszego emocjonqlnego rollercastera. Bo ja to jednego dnia usmiech a innego rycze po katach
No w szpitalu tak to przedstawili jakby jakakolwiek informacja była wyrokiem choroby a jak nic nie ma to git. Nie dziwi mnie więc moja reakcja, szczególnie po tym wszystkim co przeszliśmy. Ogólnie też mam takie dni że raz jest fajnie a za chwilę płaczę, łzy jak grochy bo się martwię o małego… i o te torbielki i o te wyniki… próbuję podchodzić racjonalnie, że w większości przypadków jest ok, ale z tyłu głowy i tak to siedzi…
Malutki pomimo nieprzespanych ciężkich nocy jest przecudowny. Oboje z mężem przepadliśmy