Grabarzenka
Fanka BB :)
Całkowicie Cię rozumiem. Ja odliczalam od 24 tygodnia i tu na wątku się pojawiłam. Każdy skurcz to był mini zawał serca. Każdy tydzień dawał szansę na przeżycie Laury. Zobacz, dziś ma już 4 dni na tym świecie, i jest cała i zdrowa. Na prawdę będzie dobrze musi być!Myślę, że może po 28 tygodniu głowa odpuści, bo wtedy jak coś się podzieje, to mamy wcześniaka, ale już takiego, którego bez większych problemów uratują, a im późniejszy tydzień tym lepiej. Teraz właściwie moja głowa najbardziej pracuje, bo myślę ciągle, żeby dotrwać jeszcze tydzień do skończonego 24-go tygodnia. Ale w szpitalu mówili, żeby liczyć raczej tak 26-28 jeżeli chodzi o przeżywalność. Więc pewnie wtedy już tego stresu będzie mniej.
U nas jest spoko, odciagam coraz więcej mleka, Laura pije spore porcje. Jedyny problem jaki się pojawił to Lenka ma dziś 38 gorączki i kaszel przez sen
Tylko mnie to mogło spotkać. Jeśli będę miała w domu chore, niespełna tygodniowe dziecko to nic tylko sobie w łeb strzelić z tego stresu