Lady Loka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Lipiec 2022
- Postów
- 6 235
Wiesz co, problem z moją teściową jest taki, że jej się wydaje, że ona wie lepiej. Proponowaliśmy, żeby rzuciła kasę do łóżeczka, to nie, bo musi być komoda. A to tak naprawdę jest zasłona dymna, bo ona w efekcie nie kupi nic, ale będzie, że to my nie chcieliśmy. Albo kupi jakiegoś misia pluszowego i będzie się chwalić wszystkim dookoła, że ona przecież kupiła i będzie się zachkwywać, jakby ten miś był najważniejszym elementem wyprawki.Sodalit - u mnie z każdym nowym członkiem rodziny zwiększa się potrzeba pozbywania. Czuję się przytłoczona, jak jest za dużo rzeczy wokół mnie.
Sylwcia - rozumiem, mój ciążowy mózg robi mi podobne numery
Lady Loka - a może zaproponuj, żeby wydała kasę na coś co potrzebujesz dla małego? żeby czuła, że ma wkład jako babcia?
Tak samo powiedziała nam, że jakbym potrzebowała kasy na lekarza, to żeby jej dać znać, ale od tego czasu profilaktycznie każdą rozmowę zaczyna od tego, jak bardzo ona nie ma pieniędzy, a ile ma wydatków. A my jej o nic nie prosimy. Nie potrzebujemy od niej kasy i nie chcemy od niej kasy. Jest mistrzynią w kupowaniu nam rzeczy, które są bez sensu i nigdy się nie przydadzą, ale nikt jej nie powie, że nie kupuje pod choinkę kupiła nam talerze (gdzie my kupiliśmy sobie 2 zestawy rok temu, całą zastawę). Jakby zapytała, co nam potrzeba, to w tej samej cenie mogłaby nam kupić mikrofalówkę.
Po pogrzebie córki wydzwaniała do mojej mamy narzekając, że ona kupiła taki ładny śpiworek do wózka i co ona z nim teraz zrobi. I po pierwsze, jaka jest zasadność takich telefonow. Po drugie, corka miała mkeć termin na lipiec, więc po kij ona kupiła już w styczniu śpiworek, jak nie wiadomo by było, czy by się przydał. Po trzecie, okazało się, że ten śpiworek był z jakiejś grupy typu "sprzedam/oddam/wymienię", więc za jakieś grosze kupiony... ale najwazniejsze, że ona kupiła. Jakby oczekiwała, że teraz jej kasę oddamy, bo ona kupiła śpiworek, który się nie przyda.
Dobrze, że kobieta mieszka 7h jazdy pociągiem od nas, bo jakby była bliżej, to bym zwariowała.
A jak u nas była to też jazdy robiła takie, że głowa mała. Już powiedzialam mężowi, że na następną wizytę sama zapłacę jej za hotel, byle nie spała u nas.