Jeżeli Twoi rodzice są chętni to korzystaj ! Ja sama kiedyś niechętnie oddawałam córkę do babci bo nie chciałam robić problemu ale moja mama czasem sama się o wnuczkę "upomina". Po prostu dla dziadków to czysta przyjemność. Gorzej z tą tv i słodyczami.. u nas też kiedyś był problem bo córka ciągle dostawała u babci czekoladki. Kilka razy powiedziałam (bez żadnych wyrzutów) żeby ich nie jadła bo potem kiepsko je np. obiad. Podziałało. A teraz to często proszę mamę żeby pobawiła się z córką na dworze bo mała z kolei ciągnie do wujkowego komputera gdzie mogłaby godzinami oglądać piosenki na YouTube.Moi rodzice pomagają na ile mogą. Mieszkają blisko, bo dzielnicę obok nas i w ostatnich dniach biorą dzieci na spacer, zapraszają dzieci do siebie. Aż mi głupio. Inna rzecz, że tam bajki włączone, słodycze wychodzą z każdego kąta i dzieci wracają później rozregulowane.
Moi teściowie pomagają bardzo rzadko. Zero inicjatywy z ich strony. Najgorsze jest to, że są bardzo niesłowni, więc ciężko coś na 100% planować. Jak ostatnio poprosiliśmy o spacer z 1.5 roczną to przyjechali bardzo spóźnieni (de facto dwie godziny). Czasem się zastanawiam czy warto ich o coś prosić.
Oby historie wszystkich nas byly podobne do Twojej ,Hej dziewczyny, ja jeszcze w dwupaku. Pessar sciagniety dwa tygodnie temu i nic. A jestem juz 39+1.. szyjka fajna, dluga i ani mysli puscic. Taka przewrotność losu. Jak nie urode do 6dni czeka mnie szpital i obserwacja. I tak zleciało 20tygodni od momentu diagnozy tej nieszczesnej szyjki... Robię wszystko, dzwigam cwicze, sprzatam gotuje i nic chociaz jakies tam oznaki zblizajacego sie porodu juz widać ale to nawet wypada żeby juz byly pozdrawiam i pocieszam te które maja doły