reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Justa - teoretycznie w przypadku skurczów w szpitalu są o wiele większe szanse na zatrzymanie akcji porodowej niż w domu. Ten magnez podawany w kroplówce to coś innego niż ten co się normalnie je.
Innych szpitali w pobliżu nie masz pewnie?
 
reklama
Justa - teoretycznie w przypadku skurczów w szpitalu są o wiele większe szanse na zatrzymanie akcji porodowej niż w domu. Ten magnez podawany w kroplówce to coś innego niż ten co się normalnie je.
Innych szpitali w pobliżu nie masz pewnie?
Generalnie skurczów nie mam przynajmniej ich nie odczuwam. Jakby co do tego szpitala mam 5 min więc zdążę dojechać gdyby było bardzo źle. A leżeć tam i znów mieć poczucie, że mają mnie w dupie to mi się nie chce. Psychicznie tam tylko wysiadałam.
 
Ech.. no to jest przykre. Czasem jakby pacjent przeszkadzał personelowi szpitalnemu..
Niestety. Ale na pewno też pobyt w szpitalu uratował wiele ciąż więc wszystko zależy od sytuacji.
Lekarz by wolał żebym poszła do szpitala. Ale już tam leżałam 2 tygodnie i wtedy nic nie chcieli mi założyć. Teraz też na szew już za późno, ewentualnie mógłby być pessar ale oni go nie praktykują. Więc co mogą zrobić w szpitalu?podać ewentualnie sterydy, zrobić jakieś badania i tyle
Rozumiem Cię bo jeżeli mi lekarz da skierowanie do szpitala będę chyba odmawiać....aczkolwiek wszystko zależy od okoliczności. Chociaż z drugiej strony jak dostałam ten steryd jakoś czułam się bezpieczniej. A masz możliwość leżeć tak na 100% w domu?
 
Justa - teoretycznie w przypadku skurczów w szpitalu są o wiele większe szanse na zatrzymanie akcji porodowej niż w domu. Ten magnez podawany w kroplówce to coś innego niż ten co się normalnie je.
Innych szpitali w pobliżu nie masz pewnie?
Generalnie skurczów nie mam przynajmniej ich nie odczuwam. Jakby co do tego szpitala mam 5 min więc zdążę dojechać gdyby było bardzo źle. A leżeć tam i znów mieć poczucie, że mają mnie w dupie to mi się nie chce. Psychicznie tam tylko wysiadałam.
Niestety. Ale na pewno też pobyt w szpitalu uratował wiele ciąż więc wszystko zależy od sytuacji.
Rozumiem Cię bo jeżeli mi lekarz da skierowanie do szpitala będę chyba odmawiać....aczkolwiek wszystko zależy od okoliczności. Chociaż z drugiej strony jak dostałam ten steryd jakoś czułam się bezpieczniej. A masz możliwość leżeć tak na 100% w domu?
Mam dlatego chyba z tego skorzystam, bo mówię w szpitalu nie dość że leżałam z tymi które były w trakcie poronienia (sama jestem po dwóch), więc psychicznie leżałam. Złapałam tam covida, bo miałam chora dziewczyn na sali, nie badali mnie w ogóle nawet jak zgłaszałam że nie czuje ruchów dziecka.
 
To faktycznie kiepski ten szpital. Ja też się wkurzalam bo miałam zalecenie leżeć ale dwa albo trzy razy dziennie musiałam np stać w kolejce do badania tętna płodu (uważam ze po prostu powinny mi to w łóżku zrobić ) albo poprawiać sobie łóżko jak miał być obchód 😐 w domu leżałam zdecydowanie więcej, wstawałam tylko do WC i prysznic (w szpitalu nie raz robiłam kilka razy podejście do łazienki bo ta była zajęta) i ogólnie psychicznie czułam się milion razy lepiej.
 
No tak, po takim pobycie można się załamać.

Ja mam okropnego doła dziś. Bardzo ciężki dzień z dziećmi, wrzaski o wszystko. Mąż sam zaognia sytuację, ale tego nie widzi.
Nie chce się mi wchodzić w temat, ale mam dziś dość. Płaczę sobie, bo cholernie mi źle. Leżenie mnie dobija. Ciągle naburmuszony mąż, niezadowolone dzieci, nic nie jest ogarnięte i po prostu mnie to przerasta. To nie mój dzień.
 
Wielomatka myślę ze Twojego męża też to po prostu przerasta i nerwy mu siadają. Zobacz ile na niego spadło...jak jak słyszę ze mąż jest poddenerwowany i burczy na córkę od razu zachęcam ja żeby pobawiła się ze mną żeby mąż mógł ochłonąć (bo jak tata jest w domu to najchętniej nie odstępowała by go na krok ). Chociaż ja mam jedno dziecko więc na pewno jest mi łatwiej.
 
Wiem, wiem... Dziś mam naprawdę dość. Moja ośmiolatka codziennie rano buczy na to, że nie mogę chodzić. Później jej przechodzi, ale we mnie to siedzi. Dziś było takie apogeum złości. Szczerze, zastanawiam się, czy nie poprosić o skierowanie do szpitala. Bo emocje i stres na dziecko też wpływ mają :(
 
No tak, po takim pobycie można się załamać.

Ja mam okropnego doła dziś. Bardzo ciężki dzień z dziećmi, wrzaski o wszystko. Mąż sam zaognia sytuację, ale tego nie widzi.
Nie chce się mi wchodzić w temat, ale mam dziś dość. Płaczę sobie, bo cholernie mi źle. Leżenie mnie dobija. Ciągle naburmuszony mąż, niezadowolone dzieci, nic nie jest ogarnięte i po prostu mnie to przerasta. To nie mój dzień.
Trzymaj się dziewczyno! Mężczyzna nigdy nie zrozumie powagi danej sytuacji. Mój odpuszcza jak mu mówię, że chyba nie chciałby jeździć i odwiedzać dziecka w inkubatorze z milionem kabelków... i chyba to najbardziej do niego działa. Myślę, że panowie właśnie w takich sytuacja uświadamiają sobie ile kobiety robiły rzeczy w domu, i że samo się to nie robiło.
 
reklama
Wielomatka i jak dzisiaj nastrój ? Jest trochę lepiej ? Mam nadzieję ze tak. A od kiedy już w ogóle leżysz ?
Jak w ogóle dziewczyny? Ja wczoraj czułam się całkiem nieźle, jakoś tak....lekko. nie wiem czy to dlatego ze tych kilka ostatnich dni więcej leżałam czy dlatego ze nie miałam żadnych wzdęć i tym podobnych. Ale dziś od rana znowu mnie coś męczy, znowu brzuch okropnie twardy 😞
 
Do góry