Cześć dziewczyny jestem tu nowa i postanowiłam napisać wam pare zdań o mojej ciąży i podtrzymać na duchu. Pierwsza ciążę poroniłam w 9 tygodniu.
W drugiej ciazy w 22 tyg (kwiecien tego roku) trafiłam ze skierowaniem do szpitala z powodu skracającej się szyjki w 20tyg 28mm w 22 tyg 25mm. W jednym z gdańskich szpitali odmówiono przyjęcia.... przy badaniu USG lekarka wogole nie mogła znalezc szyjki, na innym sprzęcie stwierdziła 5mm..(ja już prawie zapomniałam jak się oddycha, cała się trzeslam) po czym wezwała innego lekarza, według niego było to 18mm. Zostałam 'odprawiona z kwitkiem ponieważ nie kwalifikowalam się do szwu ratunkowego który zakłada się poniżej 15mm lub z poronioną wysoką ciażą (22tyg), a pessarow to oni nie zakladaja.
Zrozpaczona wizją utraty wymarzonego dziecka zadzwoniłam do swojego ginekologa, całe szczęście pracował także w szpitalu ale w innym mieście. Kazał jechać natychmiast do szpitala w którym pracował aby wykonali różne badania krew mocz itp. Podobniez szyjka skraca się także w przypadku obecności drozdzakow. Na przyjęciu określił lekarz dyzurujacy szyjke tak samo jak mój ginekolog 25mm trochę odetchnelam.
Z morfologii wszystko było wporzadku trochę za mało zelaza, natomiast z badania moczu wyszła bakteria. Zdecydowali przetrzymać do wyleczenia i ewentualny szew na szyjke. Koniec antybiotyku badanie ginekologiczne jak szyjka.... A tu niby 1cm....o mamo myślałam że zemdleje ale myśle.. dobra...bez stresu na palce nigdy nie jest miarodajne.. na USG dopochwowym szyjka 20mm i moja wieeelka panika że w przeciągu tygodnia skrócila się o 5mm(tydzien pobytu w szpitalu). Pytania lekarzy czy odczuwam skurcze czy boli mnie podbrzusze...bo na USG nie widać lejka ani rozwarcia czyli niewydolnosc cisnieniowo szyjkowa odpada. Ja zdezorientowana mówię że czasem twardnieje ale nie zwracalam na to zbytnio uwagi plus wogole nie było widać że jestem w ciąży miałam tylko 3kg na plusie. Postanowili włączyć 3razy papaweryne zastrzyki 3x scopolan doodbytniczo 3x nospa i obserwacja przez następny tydzien.
Natępnego tygodnia szyjka na badaniu ok 15-16mm....płacz panika.. Nikomu nie udało się mnie uspokoić, diagnoza skracanie szyjki pod wpływem skurczy. Zaczelam już wtedy czuć te twardnienia potrafiły być 2-3 razy na godzinę. Byłam w rozsypce totalnej, przez pandemie odwiedzin nie bylo, tyle że raz w tygodniu mógł ktoś donieść jedzenie. Tamtego dnia lekarz zadecydował podać atosiban w pompie przez 48h i sterydy na rozwój płuc u dziecka. W 26 znowu był kryzys wtedy dopadły mnie bolesne skurcze znowu atosiban i sterydy na rozwój płuc. Nie zaglebiajac się już dalej, leżałam w sumie 10tygodni.
Twardnienia brzucha miałam po kilkanascie kilkadziesiąt razy. Kapalam się tylko 2 razy w tygodniu bo jak tylko podnosiłam ręce do góry to brzuch jak kamien. Najchętniej wogole nie wstawalabym z lozka. Od tamtej pory twardnienia stały się moim koszmarem, uratowała mnie po trochu właśnie ta grupa. Czytałam sytuację dziewczyn jak opisywały swoje doświadczenia i pocieszałam się że Moje dziecko tez przeżyje i modliłam się żeby szyjka się nie skracała, choć kazdy z personelu mówił że napewno będzie wczesniak. Wypis dostałam przy skończonym 32 tygodniu stwierdzili że nawet gdyby coś się rozkrecilo to sterydy zadziałają. (Szyjka ok 1cmTwardnienia wogole nie ustapiły cały czas do końca miałam ich po kilkadziesiąt razy dziennie. Co tydzień chodziłam na kontrolę do mojego gin od 34 nie miałam już szyjki i zaczynało się rozwarcie postepujace dalej na każdej wizycie. Córka urodzona 37 i 3 przez CC planowane (rozwarcie 4cm)
Dziewczyny trzymajcie się to że macie krótka szyjke czy nawet rozwarcie nie oznacza że zaraz urodzicie!
ps: w szpitalu poznałam dziewczyny które urodziły w 26 i 31 tygodniu, pod względem neurologicznym przy wypisie z dzidziusiami było wszytsko wporzadku! Głowa do gory!
Mam nadzieję że kogoś podniesie na duchu moja historia