A ja przepytałam mojego lekarza z leków rozkurczowych i mówił mi takie rzeczy: nospę w położnictwie ogólnie stosuje się w indukcji porodu w ciążach donoszonych, gdy szyjka jest zamknięta i twarda na amen, a kobieta powinna już rodzic, podaje się jej nospe regularnie, i ona wówczas zmiękcza i rozluźnia szyjkę, i wtedy przystępują do następnych etapów indukcji. Przy niewydolności szyjki, gdy nic nie ma na niej mechanicznego założonego (szwu, pessara), to położnicy obawiają się tego efektu rozluźniania szyjki, bo co z tego, ze pomoże przy skurczach macicy, jak jest szansa na poluźnienie tez szyjki. Także każdy decyduje tutaj indywidualnie. Natomiast jak jest szew czy pessar, to już się tak bardzo nie martwią o branie nospy, jeśli u pacjentki nospa pomaga na skurcze, bo taka tabletka to szwu nie rozwiąże, ani pessara nie ściągnie - więcej szkody zrobią skurcze. Dodatkowy mocny lek na skurcze do brania w domu to lek na nadciśnienie Nitrendypina, to silny lek - można się czuć po nim osłabionym, jest antagonistom wapnia, i szybko rozluźnia mięśnie macicy, wiec s kryzysowych sytuacjach, potrafią przedłużyć na nim ciąże o 2-3 tygodni, dłużej go nie przepisuje. Czytałam tu na wątku wcześniej, ze dziewczyny tez dostawały ten lek. Tokolityki to teraz najnowocześniejszy i stosowany w szpitalu Atosiban - ale ze jego można podawać tylko do 33 tygodnia, wlew 48 godzin, i maks. 3-krotnie w czasie ciąży. Tyle newsow ze Szpitala Uniwersyteckiego dla ciekawych