reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

W 36 TC raczej nikt Ci go nie zdejmie. Poza tym lepiej miesiąc z pessarem niż całe życie z wcześniakiem
Tak obstawiam- nie wiem jak to dalej będzie. :/ Do którego tygodnia nosi sie pessar?. Jest jakas zależność? Doktor mowil zecto to nie jest nigdy 100 procent pewności ze on utrzyma szyjke.. :/ chyba zaczynam panikowac :p
 
reklama
Tak obstawiam- nie wiem jak to dalej będzie. :/ Do którego tygodnia nosi sie pessar?. Jest jakas zależność? Doktor mowil zecto to nie jest nigdy 100 procent pewności ze on utrzyma szyjke.. :/ chyba zaczynam panikowac :p

Wyjmuja przeważnie w 37 albo 38 tygodniu z tego co mi wiadomo.
 
Tak obstawiam- nie wiem jak to dalej będzie. :/ Do którego tygodnia nosi sie pessar?. Jest jakas zależność? Doktor mowil zecto to nie jest nigdy 100 procent pewności ze on utrzyma szyjke.. :/ chyba zaczynam panikowac :p
Raz mi wyjęli w 37 TC urodziłam w 39+1. Drugi raz zmusilam lekarza do wyjecia w 38+2, bo źle się czułam (chciał żebym nosiła do porodu), urodziłam dzień pozniej, bo doszło do jakiejś infekcji (miałam 100tys leukocytów), z rozwarciem 4cm, więc przebili mi wody i poszło. Teraz będę dążyć do wersji numer jeden, czyli zdjęcia jeszcze przed najgorszymi skurczami.
 
Dziewczyny, jak sobie radzicie z emocjami? Ja powoli dostaje na łeb, odwiedziny mnie denerwują, a rozmowy traktuję jak atak. Leżę już 13 tyg w domu, od kilku dni spaceruje, robię obiad na siedząco(odbrotowe krzesło biurowe jak ulał), pojadę do mamy gdzie leżę tak samo jak w domu i teksty typu przyłapana, czy że sobie pozwalam lub czy można mi prowadzić doprowadzają mnie do furi. Jestem taka sfrustrowana, że nie wiele trzeba żeby doprowadzić mnie do płaczu. Mam wrażenie, że ciąża odebrała mi możliwość decydowania o sobie. A ja robię sobie krzywdę, a tak naprawdę leżę 80 % dnia. Jak tylko poczuje twardnienie, ból czy plecy leżę i nie wstaje jak wcześniej. Jedyne o czym myślę o o dobru dziecka, o swoim już zapomniałam, jak to ugryźć (33+0)
 
Dziewczyny, jak sobie radzicie z emocjami? Ja powoli dostaje na łeb, odwiedziny mnie denerwują, a rozmowy traktuję jak atak. Leżę już 13 tyg w domu, od kilku dni spaceruje, robię obiad na siedząco(odbrotowe krzesło biurowe jak ulał), pojadę do mamy gdzie leżę tak samo jak w domu i teksty typu przyłapana, czy że sobie pozwalam lub czy można mi prowadzić doprowadzają mnie do furi. Jestem taka sfrustrowana, że nie wiele trzeba żeby doprowadzić mnie do płaczu. Mam wrażenie, że ciąża odebrała mi możliwość decydowania o sobie. A ja robię sobie krzywdę, a tak naprawdę leżę 80 % dnia. Jak tylko poczuje twardnienie, ból czy plecy leżę i nie wstaje jak wcześniej. Jedyne o czym myślę o o dobru dziecka, o swoim już zapomniałam, jak to ugryźć (33+0)

Nie martw sie. Ja odkad wyjeli mi pessar i tak jestem traktowana tak jakbym go miala. Czyli najlepiej nic nie robic i lezec. Tez słyszę że powinnam ciągle z kimś być bo zaraz moge rodzic i jak mogę sama do poloznej jechać o 10 w poludnie na KTG a kto może ze mna do poludnia jechac i czekać az wyjde od poloznej. A placz to tez norma,łatwo mi sie zirytowac na cokolwiek.
 
Dziewczyny, jak sobie radzicie z emocjami? Ja powoli dostaje na łeb, odwiedziny mnie denerwują, a rozmowy traktuję jak atak. Leżę już 13 tyg w domu, od kilku dni spaceruje, robię obiad na siedząco(odbrotowe krzesło biurowe jak ulał), pojadę do mamy gdzie leżę tak samo jak w domu i teksty typu przyłapana, czy że sobie pozwalam lub czy można mi prowadzić doprowadzają mnie do furi. Jestem taka sfrustrowana, że nie wiele trzeba żeby doprowadzić mnie do płaczu. Mam wrażenie, że ciąża odebrała mi możliwość decydowania o sobie. A ja robię sobie krzywdę, a tak naprawdę leżę 80 % dnia. Jak tylko poczuje twardnienie, ból czy plecy leżę i nie wstaje jak wcześniej. Jedyne o czym myślę o o dobru dziecka, o swoim już zapomniałam, jak to ugryźć (33+0)
O tak, takie leżenie powoduje, że nie tylko łóżko jest więzieniem, ale i własna głowa. Jedyne co mi pomagało, to znalezienie serialu-tasiemca, a i tak pojawiały się paskudne myśli. Chciałam spędzić ten czas pożytecznie, nauczyć się szydełkować, ale mam dwie lewe ręce :p Trzeba przeczekać i powtarzać sobie, że warto to znosić.
 
O tak, takie leżenie powoduje, że nie tylko łóżko jest więzieniem, ale i własna głowa. Jedyne co mi pomagało, to znalezienie serialu-tasiemca, a i tak pojawiały się paskudne myśli. Chciałam spędzić ten czas pożytecznie, nauczyć się szydełkować, ale mam dwie lewe ręce :p Trzeba przeczekać i powtarzać sobie, że warto to znosić.

Popieram. A czas naprawde szybko mija. Na początku to horror że 3 miesięce w łóżku ale nie wiem kiedy to minęło. Ja chciałam nadrabiać ksiazki ale średnio mi to wyszlo, duzo spalam.
 
Witam w klubie, ja sobie też nie radzę. Ale to dlatego że to dla mnie okropny moment tygodniowo. Im dalej tym gorzej z głową i myślałami. Dodatkowo szyjka na którą nic nie mam założone a boję się że coś się dzieje. Dziś pół dnia prawie beczalam bo coś mnie zakuje i myślę że się coś dzieje. Wizytę mam dopiero 27.05, a w poniedzialek dopiero co z niej wyszłam, kilka dni a ja znowu panikuje. Nie wiem co to będzie dalej...
 
Cześć dziewczyny, czasem Was podczytuje bo jeszcze nie dawno byłam w Waszej sytuacji i tak tylko chciałam nadmienić że samo leżenie to jest mega obciążenie psychiczne ale nie wiem czy wiecie to progesteron który się bierze przy szyjkach w końskich dawkach też bardzo wpływa na psychikę. Mało tego że jak jesteśmy w ciąży to mamy wahania humorów to podobno progesteron podkręca wszystko dwa razy bardziej niż przy normalnej ciąży- mi ta wiedza pomagała bo w pewnych momentach już wątpiłam w swoje zdrowie psychiczne, ileż można płakać bo teściowa delikatnie próbuje pytać czy wszystko jest ok, albo że mąż zapomniał kupić ziemniaki :D trzymajcie się, od dłuższego czasu na forum trwa dobra passa donoszonych dzidziusi i niech tak zostanie ;)
 
reklama
Mam to samo co wy, codziennie strach, co trzy dni histeria. Leżę już 11 tygodni i jeszcze 12 przede mną. Płacze o wszystko, nie daje sobie rady z tym, ze nie mogę iść umyć naczyń, czy zrobić szybkich zakupów, wszystko na głowie męża. I mega wkurzające codzienne pytanie teściowej: jak się czujesz? Masz jeszcze te skurcze? Może wyjdziesz taka ładna pogoda..
 
Do góry