Wiecie co - nie wiem czy śmiać się czy płakać. Pojechałam do mojego szpitala. Tu mnie odprawili z kwitkiem, bo skierowanie miałam na patologię ciąży, a u nas patologii nie ma. Nie miałam wyjścia - musiałam pojechać do tego szpitala, w którym leżałam miesiąc temu.
Tam przyjął mnie jakiś stary lekarz, bardzo miły. Stwierdził, że na patologii nie ma miejsca i , że szyjka jest krótka ale jest twarda i zamknięta i mam ewentualnie w poniedziałek dzwonić czy się jakieś łózko zwolni. Jego zdaniem sytuacja nie jest straszna i nie odesłał mnie do innego szpitala więc widocznie uważa, że to nie jest nic poważnego. Kiedy poszłam do babek z izby przyjęć, poprosić o numer to wydarły się na mnie, że powinnam takie rzeczy u swojego lekarza kontrolować. Mówię, że byłam przecież wczoraj i szyjka skróciła się z 28 do 14mm. A one na to, ze ani nie mam dzwonić w poniedziałek tylko do swojego iść. To mówię im, że ten gin który mnie badał, kazał dzwonić w poniedziałek, a one, że przecież mnie badał i gdyby się coś działo to by mnie zatrzymał. Mówię że nie robił mi usg więc długości szyjki nie zmierzył (robił usg przez brzuch i badał palcami ) , a one z pyskiem, że w tym tygodniu to już się nie robi usg dopochwowego, że wystarczy przez brzuch i że na pewno zmierzył szyjkę w ten sposób. Na wypisie rzeczywiście pisze, że szyjka ma .... 12 mm . Pierwsze słyszę, żeby dało się ją zmierzyć przez brzuch ale widocznie się nie znam. No i teraz jestem kompletnie rozstrojona. Jest mi ciągle niedobrze, nie wiem co gorsze - leżenie w szpitalu czy takie potraktowanie. Te głupie baby myślały chyba, że przyjechałam tam z głupoty, zamiast pójść do swojego lekarza. Mi to do cholery przyjemności nie sprawiło.
Ten stary gin powiedział też, że mogliby mi szew okrężny założyć ale nie mam rozwarcia, a go się zakłada kiedy jest rozwarcie. Mój z kolei twierdzi, że na tym etapie szew wyrządziłby więcej szkody niż pożytku bo mógłby drażnić szyjkę i prowokować ją do skracania jeszcze bardziej. I gdyby się zaczął mimo wszystko poród to jeśli w porę nie ściągną szwów (miała tak moja koleżanka i mówi że to był horror i nawet nie chce o tym porodzie rozmawiać) , to grozi nawet amputacją szyjki.
Ja już mam dość
i kogo mam słuchać.. jestem w 32 tc, moja szyjka ma 12-14 mm (tyle też u mojego gina wychodziło) , a oni mi mówią, że to nic groźnego bo nie ma rozwarcia i szyjka jest twarda. Mój gin z kolei mówi, że daje mi 2-3tyg. i, że on bez powodu skierowania nie wypisuje, że jak już je komuś daje, a robi to rzadko, to tylko dlatego, że ma ku temu poważne powody. Ech