Czesc Mamcie!
Odzywam sie dopiero na drugi dzien, bo kurcza mialam awarie netu! Ale juz pisze co i jak. No wiec... szpital od poniedzialku i zakładanie szwu. Powiem Wam jednak, że czuję się uspokojona. Przypominam moją historię żebyście miały pogląd na całość. Najpierw twarnienie brzucha od 20 tc. NA badaniu u mojej ginekolog wszystko ok miałam łykać no-spę. W 21 tc badał mnie mój pan ginekolog. (Chodzę do 2ch, bo ginka to ciotka) Stwierdził, że ok ale moje dolegliwości dają do myślenia i zrobił usg przez pochwę. Nie widział nic niepokojącego. Szyjka miała 2,6 cm co uznał za ok. Dodam tu od siebie, że czytałam, że szyka powinna mieć od 3-3,5 cm. Mój gin twierdzi jednak, że to sprawa indywidualna taka długość szyjki. Niedługa może być równie dobra jak długa! Jeśli się nie skraca i nie roziwera to znaczy, że jest z nią wszystko w porządku. Moja szyja wyglądała dla niego ok, ale zapisał sobie, że trzeba ją obserwować. w 24 tc wizyta znów u ciotki, która stwierdziła, że szyka jest za miękka i ma tylko 2 cm. Zaleciła leżenie z tyłkiem w górze i wychodzenia z wyra tylko do kibelka. Z niecierpliwością oczekiwałam wizyty u mojego pana doktora, bo chciałam wiedzieć co on na to. Oznajmił, że szyjka ma 1,6 cm i widać kształt litery v co oznacza, że jest konieczny szew. Oznajmiłam mu, że przygotowałam się do tematu skracającej się szyjki i chciałabym wiedzieć dlaczego nie pessar. Odpowiedział, że w mojej sytuacji nie ma żadnych wątpliwości co do leczenia. Gdyby ciąża była bardziej zaawansowana to owszem rozważałby pessar, jednak w 25 tyg zdecydowanie lepiej sprawdzi się szew. Powiem Wam, miłe panie, że ufam mu zdecydowanie, bo zawsze gdy moja ciotka widzi czarno moje dolegliwości, (na samym starcie były już kłopoty w postaci plamień, i wtedy właśnie poszłam na konsultację do pana dr to od początku mnie uspokajał, że wszystko gra i muszę być dobrej myśli.) on spokojnie i rzeczowo ocenia sytuację i sprawdzają się jego diagnozy. Dokładnie wytłumaczył mi na zdjęciach usg jak wygląda sytuacja i jak należy założyć szew. Jak jesteście bardziej zainteresowane, to dajcie znać prześlę Wam fotki. W pon kazał się stawić na patologii ciąży i przygotować na tygodniowy pobyt. Wyraziłam od razu nadzieję, że zajmie się mną na oddziale ktoś kompetentny, a on jak zawsze mnie uspokoił, bo powiedział, że nie mam się nic martwić, bo wykonam do niego telefon, że jestem już, a on się wszystkim zajmie i szew też osobiście założy. Cieszy mnie i męża to bardzo, bo bierze kasę za wizyty, robi co do niego należy, ale znając polskie standardy leczenia państwowego wcale nie musiałby się czuć zobowiązany za friko zatroszczyć się o mnie osobiście w szpitalu. Zapytałam go jak będzie wyglądało moje życie codzienne po założeniu szwu, czyli, czy będę musiała leżeć plackiem, to powiedział, że musimy poczekać z tymi rokowaniami. Zobaczymy jak będzie wyglądała sytuacja po założeniu szwu. To tyle u mnie. Co Wy na to? Jak macie jakieś wątpliwości to piszcie, będę biwakować w szpitalu to wypytam o wszystko.
Pozdrawiam Was i Wasze tętniące życiem brzuszki! ;-)