no więc mi też wszyscy mówią że widać że brzuchol się obniżył aczkolwiek ja tego nie widzę
jeśli chodzi o torbę to ja kurna jestem daleko w tylezniosłam już torbę i na tym zakończyłam moje przygotowania a to już 36 tc więc troche sobie bimbam...niestety mam tyle egzaminów, że nie mam czasi tego zrobić...dodatkowo jestem mega nerwowa i rozddrażniona..zero cierpliwości dla nikogo...podobno nawet zbyt agresywnie podchodzę do paru spraw...kurcze no nie panuje nad sobą i martwie się...mam jeszcze 4letniego synka i w tej najchętniej bym go wyeksmitowała z chaty...od 3 tegodni jest nie do poznania...myślałam, że tylko mi rogi przyprawia ale z reelacji pani wychowawczni w przedszkolu wynika że tam jest jeszcze goszy a ja już nie wiem co robić...podobno bije,gryzie, rzuca jedzeniem, popycha, wyrywa zabawki i taranuje dzieci...dzsiaj zniszczył jakaś zabawkę chłopcu i musze mu ją odkupić...wogóle nic do niego nie dociera...jestem przekonana w 100% że to nie z powodu drugiego dziecka i Pani wychowawczynie też uważa, że nie tym tkwi problem więc co się z nim stało...chce mi się beczeć...chodze cały czas spięta i mam wrażenie że nikt mnie nie rozumie i nikt nie chce pomóc...no to wyrzuciłam to z siebie...choć wcale nie ejst mi lżej :-(
do tej pory myślałam , że Kuba to takie kochane dziecklo i jakoś to wszytsko pogodzę ale teraz zaczynam mieć wątpliwości...
jeśli chodzi o torbę to ja kurna jestem daleko w tylezniosłam już torbę i na tym zakończyłam moje przygotowania a to już 36 tc więc troche sobie bimbam...niestety mam tyle egzaminów, że nie mam czasi tego zrobić...dodatkowo jestem mega nerwowa i rozddrażniona..zero cierpliwości dla nikogo...podobno nawet zbyt agresywnie podchodzę do paru spraw...kurcze no nie panuje nad sobą i martwie się...mam jeszcze 4letniego synka i w tej najchętniej bym go wyeksmitowała z chaty...od 3 tegodni jest nie do poznania...myślałam, że tylko mi rogi przyprawia ale z reelacji pani wychowawczni w przedszkolu wynika że tam jest jeszcze goszy a ja już nie wiem co robić...podobno bije,gryzie, rzuca jedzeniem, popycha, wyrywa zabawki i taranuje dzieci...dzsiaj zniszczył jakaś zabawkę chłopcu i musze mu ją odkupić...wogóle nic do niego nie dociera...jestem przekonana w 100% że to nie z powodu drugiego dziecka i Pani wychowawczynie też uważa, że nie tym tkwi problem więc co się z nim stało...chce mi się beczeć...chodze cały czas spięta i mam wrażenie że nikt mnie nie rozumie i nikt nie chce pomóc...no to wyrzuciłam to z siebie...choć wcale nie ejst mi lżej :-(
do tej pory myślałam , że Kuba to takie kochane dziecklo i jakoś to wszytsko pogodzę ale teraz zaczynam mieć wątpliwości...