reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Jesteście kochane. Na prawdę. Dziękuję Wam za wsparcie za modlitwę...
Sama nie mogę jeszcze uwierzyć w to co się stało. Z nikim prócz męża dzieci i mamy nie rozmawiam. Nie mam siły.
Ze szpitala wyszłam na rządanie w niedziele w trakcie mszy komunijnej. Tata po mnie przyjechał. Mąż był w kościele. Postanowiliśmy odwołać imprezę w domu żeby przyjęcie nie przekształciło się w stype. Byliśmy tylko z dziećmi i rodzicami. Córeczka szczęśliwa bo robiliśmy zdjęcia i jeździła na nowym rowerze i było dużo ciasta i torcik.
Dosyć ciężko dochodzę do formy. W niedziele byłam w stanie tylko wziąć prysznic. Teraz jestem na czopkach przeciwbólowych bo blizna szczypie i ciągnie bardzo. Wstaje co jakiś czas pochodzić trochę żebym nie zależała tego.
Dopiero dziś powiedzieliśmy dzieciom ze Janeczka odeszła. Nie chcelismy psuć córce komunii. Bardzo to biedna przeżywa. Tak się cieszyła ze będzie miała siostrzyczke bo teraz ma 2 braci. A starszy syn powiedział ze mu przykro. Ze z pierwszym dzieckiem się nie udało a z drugim tez... mamy trójkę kochanych dzieci i mamy dla kogo żyć i się starać i o kogo się troszczyć. Tak się cieszyłam ze będę mogła przeżyć macierzyństwo od początku do końca. Być w ciąży, urodzić, karmić, widzieć pierwszy uśmiech i te wszystkie podobieństwa do siebie... Janusi nawet nie dane mi było przytulić. Kiedy ja wyciągnęli nie była w całkiem złym stanie. Kiedy mnie szyli położna przystawila mi ją na minutkę żebym mogła ja pocałować i zobaczyć płakała a kiedy zbliżył ja do mnie przestała. Była taka delikatna i cieplutka. Powiedzieli ze wszystko będzie dobrze i ze teraz muszą ja zabrać żeby ją przebadać. Mnie zawiezli na salę. A mąż był przy niej cały czas. Przychodził tylko na chwilkę do mnie pokazać mi zdjęcie. Ja po znieczuleniu kilka godzin trzęsłam się okrutnie. Mama z tatą do mnie przyjechali i siedzieli ze mną. To było kochane. Przyszedł lekarz i mówi że dobrze ze tak szybko przyjechaliśmy ze będzie wszystko ok. A później już koszmar z godziny na godzinę. Najpierw decyzja ze są złe wyniki morfologii i u malutkiej nie ma poprawy,ze oddycha samodzielnie ale się męczy i ma słabe napięcie mięśniowe i niedokrwistosc ze juz zamówili transport na Szczecin. Maz nie mogl z nimi jechac. Kazali dzwonic bo i tak nie wpuszczaja na intensywna terapie. Później co telefon to gorsze wiadomosci. Aż w końcu następnego dnia wieczorem lekarka powiedziała, że zrobili już co mogli ale infekcja jest rozległa i nic nie działa a wyniki są poza wszelką normą praktycznie nierealne i ze nie widzą juz szansy zapytali czy chcemy ochrzcic córeczkę. Wiec malutka została tam ochrzczona i nawet nas przy niej nie było a położne które były przy porodzie nie mogły uwierzyć i że nie takie przypadki ratowali. I tak zostaliśmy z mężem sami w sali szpitala trzymając się za ręce za ścianą ciągle słychać było płacząc dzieci. Jedyne co dobre to ze byłam sama na sali i nikogo mi nie przywieźli bo były 2 łóżka. Nie wiem czy akurat tak trafiłam czy personel o tym zdecydował.
Pisze to wszystko bo tak mi łatwiej. Która z Was może niech jeszcze pomodlić się za nas za naszą rodzinę bo ja nie daje rady. Boje się pogrzebu boje się wyjść do ludzi bo rozklejam się w sekundę.
Dbajcie o siebie kochane. Nie wiem jeszcze dokładnie co było przyczyną bo wyniki sekcji mają być na dniach. Jeszcze się odezwę. I przepraszam jeśli w którejś z Was przeze mnie pojawił się lęk. Ufam, że będzie dobrze. Takie coś nie może się potworzyć. Nie tutaj.

Modlę się za Was...nie jestem w stanie przeczytać postu do końca... kochana brakuje mi słów...wiem jak kazda z nas to dotknęło ... boje się nawet myśleć co przechodzicie...wspieramy Cię myślami i modlitwa, wracaj tu do nas pisz,

jedna z form autoterapii jest pisanie pamiętnika/wspomnień a następnie symboliczne spalenie go ...


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Agata, nie wiem, co napisac, ale po prostu, choc sie nie znamy, jestem z Wami. Jak reszta dziewczyn placze z Toba, czytajac Twoje slowa. Trzymajcie sie! :-* Jesli bys chciala, mozesz do mnie tez zawsze pisac na priv. Nie jestem psychologiem, jestem teologiem i matka. Boje sie, ze powiem cos nie na miejscu, ale jesli bys chciala, to w miejscu gdzie pracuje sa rekolekcje z ksiedzem i psychologiem pomagajace przezyc zalobe. Moge podac namiary.

Napisane na Picasso w aplikacji Forum BabyBoom
 
Kathleen z jednej strony straszne uziemienie, ale z drugiej, to swietnie,ze jestescie stale monitorowani. Czulabym sie bezpieczniej z tym z pewnoscia.

Napisane na Picasso w aplikacji Forum BabyBoom
 
Jesteście kochane. Na prawdę. Dziękuję Wam za wsparcie za modlitwę...
Sama nie mogę jeszcze uwierzyć w to co się stało. Z nikim prócz męża dzieci i mamy nie rozmawiam. Nie mam siły.
Ze szpitala wyszłam na rządanie w niedziele w trakcie mszy komunijnej. Tata po mnie przyjechał. Mąż był w kościele. Postanowiliśmy odwołać imprezę w domu żeby przyjęcie nie przekształciło się w stype. Byliśmy tylko z dziećmi i rodzicami. Córeczka szczęśliwa bo robiliśmy zdjęcia i jeździła na nowym rowerze i było dużo ciasta i torcik.
Dosyć ciężko dochodzę do formy. W niedziele byłam w stanie tylko wziąć prysznic. Teraz jestem na czopkach przeciwbólowych bo blizna szczypie i ciągnie bardzo. Wstaje co jakiś czas pochodzić trochę żebym nie zależała tego.
Dopiero dziś powiedzieliśmy dzieciom ze Janeczka odeszła. Nie chcelismy psuć córce komunii. Bardzo to biedna przeżywa. Tak się cieszyła ze będzie miała siostrzyczke bo teraz ma 2 braci. A starszy syn powiedział ze mu przykro. Ze z pierwszym dzieckiem się nie udało a z drugim tez... mamy trójkę kochanych dzieci i mamy dla kogo żyć i się starać i o kogo się troszczyć. Tak się cieszyłam ze będę mogła przeżyć macierzyństwo od początku do końca. Być w ciąży, urodzić, karmić, widzieć pierwszy uśmiech i te wszystkie podobieństwa do siebie... Janusi nawet nie dane mi było przytulić. Kiedy ja wyciągnęli nie była w całkiem złym stanie. Kiedy mnie szyli położna przystawila mi ją na minutkę żebym mogła ja pocałować i zobaczyć płakała a kiedy zbliżył ja do mnie przestała. Była taka delikatna i cieplutka. Powiedzieli ze wszystko będzie dobrze i ze teraz muszą ja zabrać żeby ją przebadać. Mnie zawiezli na salę. A mąż był przy niej cały czas. Przychodził tylko na chwilkę do mnie pokazać mi zdjęcie. Ja po znieczuleniu kilka godzin trzęsłam się okrutnie. Mama z tatą do mnie przyjechali i siedzieli ze mną. To było kochane. Przyszedł lekarz i mówi że dobrze ze tak szybko przyjechaliśmy ze będzie wszystko ok. A później już koszmar z godziny na godzinę. Najpierw decyzja ze są złe wyniki morfologii i u malutkiej nie ma poprawy,ze oddycha samodzielnie ale się męczy i ma słabe napięcie mięśniowe i niedokrwistosc ze juz zamówili transport na Szczecin. Maz nie mogl z nimi jechac. Kazali dzwonic bo i tak nie wpuszczaja na intensywna terapie. Później co telefon to gorsze wiadomosci. Aż w końcu następnego dnia wieczorem lekarka powiedziała, że zrobili już co mogli ale infekcja jest rozległa i nic nie działa a wyniki są poza wszelką normą praktycznie nierealne i ze nie widzą juz szansy zapytali czy chcemy ochrzcic córeczkę. Wiec malutka została tam ochrzczona i nawet nas przy niej nie było a położne które były przy porodzie nie mogły uwierzyć i że nie takie przypadki ratowali. I tak zostaliśmy z mężem sami w sali szpitala trzymając się za ręce za ścianą ciągle słychać było płacząc dzieci. Jedyne co dobre to ze byłam sama na sali i nikogo mi nie przywieźli bo były 2 łóżka. Nie wiem czy akurat tak trafiłam czy personel o tym zdecydował.
Pisze to wszystko bo tak mi łatwiej. Która z Was może niech jeszcze pomodlić się za nas za naszą rodzinę bo ja nie daje rady. Boje się pogrzebu boje się wyjść do ludzi bo rozklejam się w sekundę.
Dbajcie o siebie kochane. Nie wiem jeszcze dokładnie co było przyczyną bo wyniki sekcji mają być na dniach. Jeszcze się odezwę. I przepraszam jeśli w którejś z Was przeze mnie pojawił się lęk. Ufam, że będzie dobrze. Takie coś nie może się potworzyć. Nie tutaj.
Agatka modle sie za Was codziennie. Wczoraj caly dzien myslalam. Tak strasznie mi przykro. Nie wiem co napisac. Placze razem z Toba. Potrzebujecie czasu...
Dobrze ze masz 3jke dzieci i meza. Nie jestes sama. Bede sie za Was modlila codziennie!
 
Kathleen z jednej strony straszne uziemienie, ale z drugiej, to swietnie,ze jestescie stale monitorowani. Czulabym sie bezpieczniej z tym z pewnoscia.

Napisane na Picasso w aplikacji Forum BabyBoom

Nie narzekam absolutnie, w sumie dobrze ze koleżanka z pokoju zauważyła ze sie drapie i kazała mi to zgłosić bo w życiu bym nie wpadła na pomysł by zgłosić drapanie... kto wie jakby to sie skończyło gdyby nie ona. Leżę pokornie


Napisane na iPad w aplikacji Forum BabyBoom
 
Agatka przeszłaś tak wiele. Jesteś silna kobieta, narazie płacz tyle ile potrzebujesz to pomaga. Zawsze będziecie pamiętać i tęsknić za córeczkę ale z czasem będzie lepiej. Czas leczy rany. Dobrze, że masz męża i dzieci to ogromne wsparcie. Przykro mi, że nie mogłaś przytulić małej i się z nią pożegnać ale zawsze będzie w Twoim sercu.
Jestem przy Was całym sercem. Jest mi tak strasznie przykro. Wierzę, że jeszcze będzie Ci dane cieszyć się powiększeniem rodziny. Płacz ile potrzebujesz. Ona zawsze będzie przy Was.

Napisane na XT1572 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Nie narzekam absolutnie, w sumie dobrze ze koleżanka z pokoju zauważyła ze sie drapie i kazała mi to zgłosić bo w życiu bym nie wpadła na pomysł by zgłosić drapanie... kto wie jakby to sie skończyło gdyby nie ona. Leżę pokornie


Napisane na iPad w aplikacji Forum BabyBoom
Dobrze, że ktoś to wyłapał.
Ciężko tak musi być cały dzień pod ktg leżeć, ale dzięki temu monitorują wszystko na bieżąco. Trzymaj się dzielnie.

Napisane na XT1572 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Agatka, bardzo ciężko mi czytać Twoja historie i cały czas nie mogę uwierzyć, ze to się mogło stać. Strasznie wam współczuje, strasznie mi przykro i nie umiem sobie nawet wyobrazić jak wy to odczuwacie...
Niestety takie maleństwa też odchodzą choć jest to niewyobrażalna niesprawiedliwość. Kilka lat temu moja koleżanka z pracy straciła córeczkę kilka dni po porodzie. Okazało się, ze miała zapalenie płuc, którego w porę nie zdiagnozowano i przez to doszło do niewydolności serca. Koleżanka mowila, ze pomagało jej wlasnie pisanie o tym na forum z ludźmi, którzy tez to przeżyli. Dwa miesiące temu urodziła swoje trzecie dziecko, wszystkie są zdrowe i piękne.
Agatka, wyobrażam sobie, ze teraz jest Wam strasznie i smutek Was po prostu zalewa ale wierze, ze wszystko się dobrze poukłada i choć nigdy o Janeczce nie zapomnicie, to za jakiś czas będziecie normalnie żyć, cieszyć się i spokojnie patrzeć w przyszłość.
Trzymaj się kochana, a ja mysle o Tobie i malutkiej cały czas.
 
Dobrze, że ktoś to wyłapał.
Ciężko tak musi być cały dzień pod ktg leżeć, ale dzięki temu monitorują wszystko na bieżąco. Trzymaj się dzielnie.

Napisane na XT1572 w aplikacji Forum BabyBoom

Cały dzień i cala noc niemalże w bezruchu ... najgorsze jest to ze trzeba dzwonić by wstać do
Łazienki a ja w nocy chodzę co 1h...


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Kathleen. To gdzie Ty masz podlaczone to ktg (w sensie czy to duze jest,jak z tym spisz). Slyszysz ciagle bicie serduszka malutkiego?

Napisane na LG-H635 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Do góry