reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bielsko-Biała

Ewka, z tego co wiem to w Esculapie bez problemu zrobia Ci cc na zyczenie :tak:
Ja rodzilam sn z ZZO, ale powiedzialam, ze jak w ciagu godziny, dwoch nie bedzie postepu porodu maja ciac :-)

Na konsultacje i tak musisz sie umowic do wlasciciela kliniki anestezjologa dr Witowskiego :tak:

A jezeli chodzi o blizny to widzialam kilka blizn moich kolezanek i wszystkie maja dlugosc ok. 10cm i leca tuz nad linia wlosow :-) Praktycznie niewidocznie po kilku miesiacach :tak:
Moze inne dziewczyny ktore mialy tam cesarke dokladnie Ci napisza co i jak.
Pozdrawiam.
 
reklama
sandra1982, dziękuję za informacje.
Może jest na forum mama, która miała CC w Eskulapie na życzenie i mogłaby coś jeszcze doradzić?
 
Witam nie powinnam tego pisać na złotej liście ale cholera mnie bierze jak czytam te wszystkie pochlebne komentarze. Ja sama w październiku 2006 miałam rodzić w Esculapie byłam już na 100% pewna lecz na 2 miesiące przed terminem rodziła tam kuzynka tylko miała cc po której została po 3 dniach wypisana z synkiem do domu. Po przejechaniu 50km i spędzeniu w domu paru godzin w domu zaczeła krwawić. Szpital nie wysłał po nią karetki która była obiecana jakby co dowieźli ja prywatnie dzidziuś w domu na wodzie z glukozą a ona prawie sie wykończyła i tak zakończył się jej poród w prywatnej klinice. Mam jeszcze pare przykładów "profesjonalnego" podejścia lekarzy juz po wypisaniu pacjentki do domu, z którą było coś nie tak ale szkoda gadać. Ja w efekcie rodziłam w Żywieckim szpitalu choć na początku ciąży zarzekałam się że tam nigdy w życiu, jestem bardzo zadowolona dzidzia urodziła się z żółtaczką i mósiałm z nią siedzieć jeszcze 10 dni w szpitalu a tak to po porodzie w Esculapie trafiłabym na oddział dziecięcy w szpitalu śpiąc na jakimś tapczaniku. Czasami warto wybrać normalny szpital, w BB ponoć są 2 dobre i jeśli będzie coś nie tak nie wypiszą was po 2 czy 3 dobach. POZD
 
Mery, w kazdym szpitalu, w kazdej klinice sa porody przyjemne, bez komplikacji i takie po ktorych kobieta albo dzidzia moga zle sie czuc lub wystapia jakies powiklania.
Zgadzam sie, ze w przypadku porodu w szpitalu ma sie na miejscu wiele oddzialow, na ktorych niezwlocznie udziela Ci pomocy, bez koniecznosci przewozenia, ale nie zgadzam sie z tym, ze z Esculapa wywala Cie po umownych 2 dobach, jezeli widza, ze z rodzaca lub dzieckiem jest cos nie w porzadku! :no:
Moja znajoma lezala w Esculapie tydzien, bo i ona i dziecko dostawalo antybiotyk (mialy jakies zakazenie). Mnie tez nie za bardzo chcieli wypuscic po 48h, bo mala zle ssala, ale ja sie uparlam i w koncu mnie wypisali. Nie moga sobie pozwolic, zeby kobiete np. z goraczka albo krwotokiem wypuscic do domu :szok: Bo straca pacjentki, jezeli pojdzie fama, ze takie rzeczy maja miejsce!
Poza tym jak dziecko dostanie zoltaczki juz po wypisaniu to bez problemu mozna do nich wrocic.
Powiem szczerze, ze naprawde sporo moich kolezanek i znajomych rodzilo w Esculapie i poza kilkoma malutkimi mankamentami, ktore tam zauwazyly, sa naprawde bardzo zadowolone i polecaja klinike dalej.
Pozdrawiam.
 
Witaj.Polecam gorąco dr.Bargiela,nr tel 509273003 lub 338118553.
Leczyłam sie ponad trzy lata i żaden lekarz nie był mi w stanie pomóc...Jestem w dziewiątym tygodniu ciąży.Gdyby nie dr.Bargiel podejrzewam że byłabym już po kolejnym in vitro.Mam nadzieję że Tobie także pomoże.Pozdrawiam i życzę powodzenia.
 
Witam

Dziewczyny a co powiecie o doktorze Walkow?
Wybieram sie do niego ale chcialabym wiedziec na czym stoje??czy jest to czlowiek kompetentny?

Orientujecie sie moze czy jest w bielsku jakis specjalista od hormonow??tz ginekolog endokrynolog?
Ja chodzilam do Olearczyk -Nycz ale przy blizszym poznaniu troche stracila w moich oczach,

milego dnia
 
Synka urodziłam w listopadzie 2007 r w szpitalu Wojewódzkim w Bielsku trzy tygodnie wcześniej od planowego terminu w związku z tym nie znalazłam położnej aby towarzyszyła mi przy porodzie. Niestety, mój poród był bardzo ciężki i żle go wspominam, nie dlatego że tak strasznie bolało, lecz dlatego że złamano moje prawa. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć dlaczego było obecnych tak wiele osób, nie wiedziałam kto z personelu jest za mnie odpowiedzialny, za każdym razem inna położna przychodziła by mnie zbadać, czułam się zdezorientowana i opuszczona. Nie informowano mnie o przebiegu porodu, jak również podczas badania USG. Powiedziano tylko tyle że Dzidziuś waży 2800. Pytam jak jest ustawiony? Odpowiedziano - "dobrze" To nie była dla mnie wystarczająca informacja. Już na sali porodowej w ogóle nie informowano mnie o jego przebiegu. Jedna położna tylko stała, śmiała i patrzała jak jęczę z bólu... czułam sie okropnie, zawstydzona. W pierwszym okresie porodu nie wiedziałam co się ze mną dzieje i z dzieckiem. Wiedziałam że łamią moje prawa ale ból był tak okropny że nic nie mogłam mówić. Dlaczego właśnie wtedy przeprowadzano ze mną wywiad i dawano coś do podpisania? Pani doktor miała pretensję że nie odpowiadam jej szybko na te pytania tylko krzyczę, była wściekła a ja myślałam tylko o Dziecku i o tym potwornym bólu. Dlaczego nie mogłam rodzić w spokoju, skupić sie na porodzie, wyciszyć się? Byłam bezradna, a otaczająca mnie rzeczywistość bezlitosna. W czasie pierwszego okresu porodu o własnych siłach z Mężem próbowaliśmy pozycje kuczne, kolankowe, ciągle się ruszałam. Komentowano moje zachowania. Śmiano się ze mnie. Nie słyszałam ani jednego dobrego słowa ze strony położnych, były nieżyczliwe, aroganckie, nie zaznałam współczucia, nikt nie pomógł Mężowi aby mnie podtrzymywać w czasie zmian pozycji. Pytam, czy mogę wejść do wanny złagodzić ból, odpowiedziano - " Jak już nalejemy to już będzie zimna". Zaintonowałam położnej że w czasie drugiego okresu ( jak już wyrzyna się główka) chcę rodzić w kucki, nie na stole porodowym, bo mam takie prawo, bo tylko moje ciało wiedziało że podczas kucania najmniej boli. Jeden z lekarzy odpowiedział : " W takich pozycjach to tylko kobiety w buszu rodzą... " Zamurowało mnie. Prosiłam, błagałam że tak mi najlepiej rodzić. Nie pozwolono. Moją decyzję uważali za nieodpowiedzialny wybryk. Unieruchomiono mnie w drugim okresie po przez KTG pomimo że się nie zgodziłam. Dlaczego złamano moje prawa? Dlaczego nie miałam możliwości swobodnego podejmowania decyzji? Przecież każdy ma prawo do decydowania o własnym losie... Po porodzie znów złamano prawa. W czasie zszywania mnie, ( fizjologiczne pęknięcie) jedna z salowych siedziała patrzała i śmiałą się ze mnie. Drzwi były otwarte. Jedna z lekarek : " za co się pani uważa? skąd pani wie o pozycjach kucznych? chodziła pani do szkoły rodzenia? to my za panią odpowiadamy... " . W czasie obchodu jeden z lekarzy do mnie : " Ta to rodziła jak błyskawica" Nie idżcie tam rodzić !
 
reklama
Witam Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami związanymi z porodem sad.gif Wydaje mi się, że łatwiej przetłumaczyc facetom, że jest różnica między fanaberią a godnym i intymnym przebiegiem porodu. Wiem że mam ciężką drogę, ale ja wcale nie będę się poddawać! I wydaje mi się że słusznie robię nagłaśniając tą sprawę. W związku z moim porodem który odbył się w listopadzie 2007r. na oddziale ginekologiczno położniczym w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku Białej, Al. Armii Krajowej 101 informuję,iż w czasie porodu i pobytu w szpitalu zostało naruszone w stosunku do mnie przez lekarzy i położne Prawa. Opiszę zdarzenie oraz konsekwencje powstałe w jego wyniku: Synka urodziłam w listopadzie 2007 r w SZPITALU WOJEWÓDZKIM W BIELSKU. Niestety, mój poród był bardzo ciężki i żle go wspominam, nie dlatego że tak strasznie bolało, lecz dlatego że złamano moje prawa. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć dlaczego było obecnych tak wiele osób ( 2 położne, starsza i młodsza, niestety nazwisk nie pamiętam, lekarz zakłócający mój poród jak również jakaś pani ubrana " po cywilnemu " czyli nie miała zmiennego ubrania, nazwiska nie znam, wydawała się tam rządzącą) nie wiedziałam kto z personelu jest za mnie odpowiedzialny, raz starsza raz młodsza położna przychodziła mnie badać, czułam się zdezorientowana i opuszczona. Nie informowano mnie o przebiegu porodu, jak również podczas badania USG. Powiedziano tylko tyle że Dzidziuś waży 2800. Pytam jak jest ustawiony? Odpowiedziano - "dobrze" To nie była dla mnie wystarczająca informacja.Na sali porodowej w ogóle nie informowano mnie o jego przebiegu. Młodsza położna śmiała się i patrzała jak jęczę z bólu... czułam sie okropnie, zawstydzona. W pierwszym okresie porodu nie wiedziałam co się ze mną dzieje i z dzieckiem. Wiedziałam że łamią moje prawa ale ból był tak okropny że nic nie mogłam mówić. Sparaliżowało mi mowę. Miałam wrażenia że to czego się nauczyłam wyleciało wszystko z głowy. Dlaczego właśnie wtedy przeprowadzano ze mną wywiad i dawano coś do podpisania? Mówiłam starszej położnej że aby coś podpisać to pierwsze muszę to przeczytać. Jednak mnie do tego zmusiła a ja żeby mieć już święty spokój podpisałam to. Piszę "to " bo do dzisiejszego dnia nie wiem co podpisywałam, sądzę jednak że była to moja "zgoda" na interwencje medyczne. Pani doktor miała pretensję że nie odpowiadam jej szybko na te pytania tylko krzyczę, była wściekła a ja myślałam tylko o Dziecku i o tym potwornym bólu. Dlaczego nie mogłam rodzić w spokoju, skupić sie na porodzie, wyciszyć się? Byłam bezradna, a otaczająca mnie rzeczywistość bezlitosna. W czasie pierwszego okresu porodu o własnych siłach z Mężem próbowaliśmy pozycje kuczne, kolankowe, ciągle się ruszałam. Komentowano moje zachowania. Śmiano się ze mnie. Nie słyszałam ani jednego dobrego słowa ze strony położnych, były nieżyczliwe, aroganckie, nie zaznałam współczucia, nikt nie pomógł Mężowi aby mnie podtrzymywać w czasie zmian pozycji. Pytam starszej położnej czy mogę wejść do wanny złagodzić ból, odpowiedziała - " Jak już nalejemy to już będzie zimna". Zaintonowałam tej starszej położnej że w czasie drugiego okresu ( jak już wyrzyna się główka) chcę rodzić w kucki, nie na stole porodowym, bo mam takie prawo, bo tylko moje ciało wiedziało że podczas kucania najmniej boli, bo wiedziałam że tak najlepiej ochronić kroczę. Jeden z lekarzy odpowiedział : " W takich pozycjach to tylko kobiety w buszu rodzą... " Zamurowało mnie. Prosiłam, błagałam że tak mi najlepiej rodzić. Nie pozwolono. Moją decyzję uważali za nieodpowiedzialny wybryk. Unieruchomiono mnie w drugim okresie po przez KTG pomimo że się nie zgodziłam i pomimo że szpital dysponuje przenośnym KTG. Dlaczego złamano moje prawa? Dlaczego nie miałam możliwości swobodnego podejmowania decyzji? Przecież każdy ma prawo do decydowania o własnym losie... Po porodzie znów złamano prawa. W czasie zszywania mnie, ( fizjologiczne pęknięcie ) jedna z salowych ( sprzątaczka ) siedziała na krześle, ( tam gdzie dziecko badają po urodzeniu, ja natomiast leżałam jeszcze na łóżku porodowym ) patrzała jak mnie dr zszywa i śmiała się ze mnie, bo drzwi między tymi dwoma wejściami były otwarte!!! Całkowicie zostałam odarta z prywatności. Pani ( ta ubrana po cywilnemu ) podniosłym głosem mówiła do mnie : " za co się pani uważa? skąd pani wie o pozycjach kucznych? chodziła pani do szkoły rodzenia? to my za panią odpowiadamy... " W czasie obchodu jeden z lekarzy do mnie przy wszystkich : " Ta to rodziła jak błyskawica" Proszę zwrócić uwagę : Decyzja pacjenta może być - w ocenie lekarza - niesłuszna, niemniej zasada poszanowania jego woli, wpisana także w deontologię zawodu lekarza ( np. art.15 i 16 Kodeksu etyki lekarskiej ), nakazuje ją USZANOWAĆ!! i to się tyczy wszystkiego, nacięcia krocza, przebicia pęcherza, podanie oksytocyny, czy NAWET możliwość wpływu kobiety na pozycję w jakiej wypiera ona dziecko! Dodam, że nawet Sąd Najwyższy w uzasadnieniu swojego orzeczenia wskazał, że " zasada poszanowania autonomii pacjenta nakazuje respektowanie JEGO WOLI, niezależnie od motywów. 2 Miesiące przed porodem odwiedziłam TEN szpital celem zebrania wywiadu i dowiedzenia się wszystkiego. Przywitała mnie bardzo miła starsza położna Pani K. S. Oprowadziła wszędzie. Również zebrałam wywiad. Mówiła, abym nie czytała na forach internetowych negatywnych opiń na temat tego szpitala. Że to, co tam dziewczyny opisują ( jak się łamie prawa rodzących ) to nie prawda. Uwierzyłam jej..... mówiła że można rodzić w kucki a tego najbardziej oczekiwałam. Mówiła że inne położne są super, że można wejść do wanny złagodzić ból i wiele wiele innych "super rzeczy" Dlatego wybrałam ten szpital. Zresztą szpital na swojej internetowej stronie ładnie się raklamuje : Blok porodowy Blok porodowy oferuje: * ciągły monitoring kardiotokograficzny z analizą komputerową zapisu, * bezprzewodowe monitorowanie kardiotokograficzne pracy serca płodu za pomocą telemetrii kardiotokograficznej, * releksację wodną podczas porodu, * porody w wodzie, * dowolną pozycję pacjentki podczas porodu, * porody rodzinne, * muzykoterapię, * porody w znieczuleniu na życzenie pacjentki. Wszystko okazało się KŁAMSTWEM! gdyby nie szybka moja interwencja krzykiem " prosze mnie nie nacinać " natnęliby mnie bez zgody z zaskoczenia bo tak właśnie chcieli nie można było rodzić w kucki bo im tak nie wygodnie ... pomimo prośby nie mogłam wejść do wanny złagodzić ból podpięto mnie do KTG mimo że się nie zgodziłam. Załuję że nie wybrałam prywatnej kliniki ESKULAP również w Bielsku bo tam jest się klientem a nie pacjentem, traktuje się rodzącą godnie z szacunkiem a nie jak psa. Zawsze chciałam mieć 3, 4 dzieci... ale ten szpital odebrał mi chęć do rozpoczynania na nowo... Gdybym nie znała praw pacjentów, to pal licho!!! myślałabym że wszystko jest ok, że tak powinno się rodzić ... Jestem studentką na 4 roku. Skończę "swoje" i idę na położnictwo. Dlaczego? bo chcę aby każda rodząca rodziła po LUDZKU i tego dopilnuję!! Nigdy nie pozwolę aby ktoś potraktował rodzącą tak jak mnie!! Będę starać się być najlepszą!!! Nigdy nie będę łamać praw pacjentki i nie pozwolę aby ktoś inny je łamał... nawet jeżeli podkopywaliby pode mną dołki!!! Nie podniosę głosu na rodzącą, będę traktować ja z szacunkiem, współczuć, pomagać jak najlepiej.... a jeżeli zdarzy się pacjentka bardzo agresywna i przypuśćmy na to... kopnie mnie czy coś w tym stylu... nadstawię jej drugi pośladek aby na mnie się wyżyła. Będę życzliwa, miło ustosunkowana. Moje nazwisko będzie znane na całe Bielsko i okolice, aż w końcu doczekam się i będę przyjmować porody w domu. Wszystko w Waszych rękach, przyszłych Mamach. Jeżeli to Wy nie będziecie się domagać swoich praw to polska porodówka nigdy się nie zmieni! Gdy kobieta staje się zależna od procedur medycznych i decyzji innych osób, traci zaufanie do włąsnej siły i intuicji. Czuje się jak przedmiot pozbawiony możliwości decydowania o sobie. Przychodząc przez procedurę przyjęcia do szpitala, łatwo jest poddać się roli POSŁUSZNEJ PACJENTKI i nie pytać o to, co się z tobą dzieje... Zostałyśmy wychowane wśród opowieści o tym że to rodząca jest BIERNA cierpiąca, musi znieśc wiele przykrości i bólu i że to PERSONEL DECYDUJE o tym jak poród powinien przebiegać - MASAKRAAAA!!!! A to nie prawda! Trzeba uświadomić Przyszłe Mamy że to One właśnie decydują o swoim porodzie, bo mają do tego prawo! Rodząca, gdyby nawet chciała urodzić na głowie bo tak jej wygodnie - personel ma się do niej dostosować! Nie może kłaść pacjentkę na łóżko porodowe - gdy jej jest nie wygodnie. Dlatego czas CIĄŻY jest dla was CZASEM BUDOWANIA SIłY WIARY W WASZ INSTYNKT , TAK ABYśCIE MOGłY SIę OBRONIć PRZED SIłą TEGO STEREOTYPU!!! Złożyłam skargę na lekarzy i położnych do Biura Praw Pacjenta w Warszawie, oni, skierowali pismo do dyrektora szpitala w którym rodziłam, jednak odpowiedzi się nie doczekałam. Do Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej, do Rzecznika Praw Pacjenta - tu kierowano mnie do Okręgowej Izby Lekarskiej. Również Fundacja Rodzić po Ludzku jest poinformowana. Dzięki Fundacji Rodzić po Ludzku dowiedziałam się jak powinno się traktować kobiety rodzące, każdy artykuł został przeze mnie dokładnie przestudiowany. Najbardziej interesowały mnie Prawa Rodzącej. Dzięki Fundacji dowiedziałam się co może choć nie musi spotkać mnie podczas porodu. Codzienne ćwiczenia od czwartego miesiąca mojej ciąży sprawiały przyjemność. Dziękuję Ci Fundacjo! mimo że nie rodziłam jak chciałam, to cieszę się że w końcu dowiedziałam się o swoich prawach! Ja do dzisiejszego dnia żle się czuję, co wieczór leją się łzy, mam wielki żal że nie mogłam sama sobie pomóc. Jestem coraz bardziej nerwowa a to odbija się żle na moim Synku i nie wiem kiedy ta trauma się skończy. Dziękuję.
 
Do góry