reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

bezmózgowie

Ja też uważam że decyzja była słuszna. Moim zdaniem sto razy lepiej jest wykonać zabieg niz później patrzeć na powolną śmierć swojego dziecka w męczarniach. Ja to przeżyłam, mój synek miał poważną wadę serca, zmarł po drugiej poważnej operacji, patrzyłam jak powoli wysiadają mu po kolei wszystkie narządy, może to co napiszę niektórych zgorszy ale gdyby miało mi sie to drugi raz przytrafić i ktoś zaproponowałby mi zabieg to bym się zdecydowała, bo mój synek co prawda żył pół roku ale wiele sie w tym życiu wycierpiał a i tak ostatecznie przegrał walkę...
 
reklama
Ja też uważam że decyzja była słuszna. Moim zdaniem sto razy lepiej jest wykonać zabieg niz później patrzeć na powolną śmierć swojego dziecka w męczarniach. Ja to przeżyłam, mój synek miał poważną wadę serca, zmarł po drugiej poważnej operacji, patrzyłam jak powoli wysiadają mu po kolei wszystkie narządy, może to co napiszę niektórych zgorszy ale gdyby miało mi sie to drugi raz przytrafić i ktoś zaproponowałby mi zabieg to bym się zdecydowała, bo mój synek co prawda żył pół roku ale wiele sie w tym życiu wycierpiał a i tak ostatecznie przegrał walkę...
jej wspolczuje kochana:( to straszne:(
 
Witam:)
Ja również uważam że była to słuszna decyzja.
Trzymam mocno kciuki aby wszystko dobrze się ułożyło i abyś doczekała się zdrowego ślicznego bobaska.
Przytulam i pozdrawiam:)


Kasia_P'85 straszne co Cię spotkało, współczuję. I również mocno przytulam.
[*]
[*]
[*] dla Michałka
 
Ja też uważam że decyzja była słuszna. Moim zdaniem sto razy lepiej jest wykonać zabieg niz później patrzeć na powolną śmierć swojego dziecka w męczarniach. Ja to przeżyłam, mój synek miał poważną wadę serca, zmarł po drugiej poważnej operacji, patrzyłam jak powoli wysiadają mu po kolei wszystkie narządy, może to co napiszę niektórych zgorszy ale gdyby miało mi sie to drugi raz przytrafić i ktoś zaproponowałby mi zabieg to bym się zdecydowała, bo mój synek co prawda żył pół roku ale wiele sie w tym życiu wycierpiał a i tak ostatecznie przegrał walkę...

Kasiu z całego serca Ci współczuję.
[*] zapalam światełko dla Michasia. to straszne, że takie rzeczy spotykają malutkie, niewinne dzieci, ale widać tak musiało być... nigdy się z tym nie pogodzimy, musimy jedynie nauczyć się z tym żyć... Kasiu jestem z Tobą myślami i przytulam do serducha. trzymaj się jakoś.
 
bardzo dziękuję za Wasze słowa. wiele to dla mnie znaczy. dzięki Wam wiem, że nie jestem mordercą bo nie urodziłam, nie ochrzciłam i nie pochowałam dziecka. pod moim adresem padło wiele ostrych słów. ale ja się nie poddam bo mam dla kogo żyć...
Nie jesteś mordercą, podjęłaś słuszną decyzję i dla swojego dziecka i dla siebie, tobie oszczędziło to bólu psychicznego, a dziecku cierpienia po porodzie, bo nie wiadomo co działoby się z maleństwem tuż po porodzie, czy zmarłoby od razu czy cierpiało przez kilka godzin. Wiem, że teraz ci ciężko, ale jestem pewna, że pewnego dnia będziesz się cieszyła z rosnącego brzuszka i ślicznego bobaska, trzymam kciuki by wszystko dobrze się ułożyło w twoim życiu.
 
Kochana czytałam ten temat dwa dni i na raty, dlaczego? Bo spłakałam się jak bóbr, bo kluchę miałam w gardle, bo nawet teraz łzy same lecą mi po policzkach i nie potrafię nad nimi zapanować :-(

Nie wolno nam oceniać decyzji innych, on tego są wyżsi od nas, nie idzie wczuć się w sytuację drugiej osoby, dopóki ona sama nie dotknie Ciebie. Można pisać, że rozumiemy Ciebie, ale tak naprawdę rozumie ten, który dostał długopis w rękę i musiał podjąć decyzję identyczną, tylko taka osoba wie, co się czuje w danym momencie, czy czuje się w ogóle, czy jest się w jakiejś otchłani.

Ja musiałam podjąć decyzję o łyżeczkowaniu w 10tc, kiedy się okazało, że serduszko się nie wytworzyło i moje Dziecię nie żyje 2 tygodnie, że trzeba podać tabletki na wywołanie porodu, że to Dziecię, które jest we mnie może zagrozić mojemu zdrowiu. Co czułam? Pustkę, nic :-( Powracało zdanie "to nie może dotyczyć mnie" i pytanie, na które nigdy nie znajdę odpowiedzi "dlaczego?" Podawane lekarstwa (3 tabletki - coraz silniejsze) nie dawały efektów, żadnych skurczy, żadnych bóli, żadnego rozwarcia, lekarz bardzo wierzący mówił, że Dziecko ma bardzo silny organizm, a ja mimo wszystko czekałam na cud, a nuż nagle na USG zobaczę serduszko i całą tą gehennę przerwiemy. Jak mi podawali kolejnego dnia trzecią już tabletkę, to nogi na fotelu same mi się zamykały, tak bardzo nie chciałam tego, a wiedziałam, że tak trzeba, co czułam, nie wie nikt kto sam tego nie doświadczył. Cierpię do dziś za swoją głupotę zrezygnowania z możliwości pochowania dziecka. Wiem, że moje Dziecko jest we wspólnym grobie Dzieci Nienarodzonych, żałuję, że sama nie zorganizowałam pochówku dla mojego Dziecka. Żyję z tą świadomością i mnie przeraża, co za matka ze mnie? Nie zmienię tamtej decyzji, proszę mojego Aniołka by czuwał nad nami, jeśli tylko ma chwilkę.

Czytałam po kolei każde posty, w niektórych momentach trzymałam na rękach moją Córcię - Adę - czytałam, płakałam, tuliłam Ją, całowałam, dziękowałam, że jest zdrowa, że po prostu jest ze mną. Jak czytałam, a Ada spała, przerywałam szłam na Nią popatrzeć do łóżeczka, a łzy szczęścia leciały mi po twarzy.

Nie wiem jaką decyzję bym ja podjęła w Twojej sytuacji, nikt nie jest wstanie przewidzieć swoich zachowań w określonym momencie i jeśli ktoś pisze, że postąpiłby tak samo, to jest duże prawdopodobieństwo, że tak, ale czy na pewno? Ja już siebie nie raz zaskoczyłam decyzjami, które były przeciwne tym tezom, które zawsze z pełnym przekonaniem głosiłam.

To jest Twoja decyzja i to Ty musisz wiedzieć czy byłą słuszna, dobra, mnie zła dla dziecka, nie kto inny. Ty musisz być pewna, że jako matka postąpiłaś dobrze.

A ja Ciebie po prostu przytulam, mocno przytulam :-(
 
Martycha, przeczytalam Twoj post juz jakis czas temu, ale dopiero dzis zebralam wszystkie sily by odpisac. Serce mi peka, ale z pewnoscia jest to niczym w porownaniu z tym co czujesz. Mysle, ze jestes dzielna i madra kobieta. Jestem przekonana, ze decyzje o przerwaniu cierpienia Dzieciatka podejmowalas dlugo i wylalas przy tym rzeke lez. Nie mnie oceniac, czy byla to dobra decyzja, czy zla - zycze sobie by nikt nie musial stawac przed takim wyborem. Twoj Aniolek nie cierpi i to jest najwazniejsze. Sciskam Cie mocno i mam nadzieje, ze juz niebawem bedziesz mogla cieszyc sie Dzieckiem.
Na opinie innych nie zwazaj.
 
dziękuję kochana za te słowa. podejmując tą decyzję byłam przekonana o jej słuszności w 100%. dzisiaj mija 7 miesięcy od dnia utraty mojego serduszka. przetrwałam ten okres tylko dzięku mojemu mężowi, rodzinie i wspaniałym ludziom którzy wspierali mnie na każdym kroku. dzięki temu mogłam zacząć w miarę normalnie żyć i jeśli Bóg pozwoli za kilka miesięcy będę mamą. jednak nigdy nie zapomnę o moim małym serduszku któro było ze mną przez te 15 tygodni.








 
reklama
Do góry