Zaszłam w ciążę, radość i ból bo diagnoza: bezmózgowie. Maluszek przeżyje parę chwil. Zdecydowałam się urodzić. Trzymałam Mareczka w ramionach, czułam Jego oddech na swojej twarzy, Jego nosek był taki ciepły. I byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie, właśnie przez te magiczne 24 minuty. Miałam swoje ukochane i wyczekane maleństwo. Zasnęło w moich ramionach jak wszystkie dzieci po długim porodzie z tym, że się po prostu z tego snu nigdy nie wybudziło... Nikt nie obierze mi tych 24 minut. Umarł cichutko. Całowałam Jego rączki, nóżki, śpiewałam mu i chociaż może tego nie czuł to ja poczułam się jak prawdziwa mama...
Już trzy lata minęło od tego czasu, mam drugiego synka i nie żałuję tamtej decyzji.
Pozdrawiam wszystkie mamy które zdecydowały się urodzić mimo że wiedziały że ich dzieci urodzą się chore czy zdeformowane i te które wiedziały że po narodzinach zaraz będą musiały się pożegnać z Nimi. Bo dla mnie to jest zdecydowanie lepsze niż pozwolenie aby ktoś wydłubał Je po kawałku ze mnie. Ale to jest moje myślenie i moja decyzja i moja opinia do której mam prawo. Nikogo nie potępiam, nikogo nie oceniam. Nie jestem katoliczką....
Ps. Jeśli któraś mama w podobnej sytuacji chciałaby porozmawiać zapraszam na priv. Rozmowa pomaga.