Antylopka
Potrojna mamuska
dla mnie ludzie, którzy niosa dzieci do chrztu, bo taka jest tradycja są tchórzami i kłamcami! Dlaczego? tchorzami - bo robią coś czego nie chcą tylko po to, aby sie nie narażać bliskim, otoczeniu, sąsiadom i nie wiem komu jeszcze, żeby nie musieć wchodzic dyskusje z ich pogladami i przedstawiac swoich racji, bo którym jak najbardziej maja prawo. kłamcami - bo przysięgają wychowywać dziecko w wierze i dawac świadectwo wiary swoim postepowaniem, a już wtedy wiedzą, że tego nie dopełnią, bo w ogóle nie chcą tego zrobić. Podbijacie statystyki, że Polska to taki katolicki kraj i tyle. Moher was wodzi za nos, a wy jak takie cieleta idziecie z dziećmi do chrztu, bo co powie mama, babcia i sąsiadka. Żenujące...poważne tematy są tu poruszane.. i mam nadzieję, że zostaną uszanowane. pod wpływem twoich słów Jolka tak sobie myślę czy wierzę w Kościół. i chyba też nie. raczej powiedziałabym że go doświadczam. o. Sergiusz Bułgakow mówił, że 'Kościół to życie ludzi ściśle zjednoczonych z Chrystusem' i tak postrzegany mogę odczuwać. ale wiara to wiara w Boga. chyba naszym dramatem gdy naprawdę szukamy wiary i religii jest często to, że utożsamiamy Boga z hierarchią kościelną, z budynkiem, z tradycją.. możliwości może być wiele. wtedy przestajemy go zauważać i sprowadzamy wiarę do poziomu wiary w dętkę. dotykasz tematu bardzo mi bliskiego, bo sama przez podobne wątpliwości przechodziłam. podobne, bo nie miałam wtedy dziecka i odpadły dylematy z chrztem i tym jak odnosić się do rzymskokatolickiej tradycji. ale długo musiałam sobie porządkować sprawy związane z wiarą. może zresztą ciągle je porządkuję, bo to chyba proces na całe życie
.
Tyczy sie to oczywiście ludzi nie wierzących, nie prkatykujących, a nie osób wierzących, które cherza dzieci i wychowuja je w wierze w Boga (Allaha, Buddę, Jahwe...- nie wiem czy jest chrzest u muzułmanów czy buddystów, ale podaje to jako przykład do traktowania religii jako tradycji - jak wyprawianie urodzin czy imienin)