reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Badania Po Poronieniu

Zaczął sie regularny poród tylko zę ja nie wiedziałam ze te początkowe bóle bez upławów, krwi itd to poród. Od rana do 14 trochę mnie pobolewał brzuch odczucie jak przy normalnej @ nic szczególnego lekarz kazał brać nospę na takie bóle. A potem powrót do domu i powrotem do lekarza to już był ból mocny. Lekarz powiedział że jest ok widziałam jak synek się rusza na usg czułam jego ruchy to było o 17:15. Lekarz kazał mi jechać do szpitala że rozgonią lekami ten ból. Jak dojechałam było jeszcze gorzej, w czasie badania inny lekarz stwierdził że mam rozwarcie na 2 palce i pęcherz wystaje, dostałam jakąś kroplówkę na uspokojenie skurczy, ona je trochę wstrzymała. Powiedział że nie uda się, że za wcześnie i że najprawdopodobniej wkrótce odejdą mi wody płodowe i tak się stało ok 18:30 odeszły potem powiedzieli ze synek umiera . Przekierowali mnie na porodówkę tam o 22:55 urodziłam synka. I tyle wiedziałam przez 2 dni najgorsze w życiu. Ze to moja wina bo dziecko było zdrowe a ze nie miałam dość siły by go przytulić i zobaczyć co z nim. Maż mi odradzał. Tez sie bał. A ja głupia myślałam ze urodził sie martwy. W poniedziałek załatwialiśmy cała papirologie i musieliśmy iść do mojego lekarza którego mocno znienawidziłam przez te dni. Z pytaniem dlaczego ? Ten mi powiedział ze to przypadek że on od lekarza który był na porodówce dowiedział się ze dziecko miało przepuklinę , że to przypadek ze tak sie stało zwłaszcza ze mamy juz starsze zdrowe dziecko. Dla mnie przepuklina to przepuklina a on tak to ujął żebyśmy chyba go zrozumieli - tak myślimy. Odebraliśmy maluszka i przywieźliśmy go do domu. Chciałam go przytulić i zrobić mu zdjęcie by nie wymazał mi sie nigdy z pamięci. Wtedy zobaczyliśmy że ta jego przepuklina to nie to o czym myśleliśmy. Z boku po prawej stronie brzuszka wystawały chyba wszystkie jelita a watroba znajdowała sie na wysokosci powyżej łokcia i pod pleckami. Przewaliłam wiele stron i artykułów w internecie w poszukiwaniu jakiegoś wyjasnienia. Nie wiele sie dowiedziałam. Po za tym ze najprawdopodobniej zaczał sie stan zapalny na tych jelitach i wątrobie i mój organizm zaczał sie bronić przed zakażeniem(tak sobie to tłumaczę). Ale to w jaki sposób zareagował jest dla mnie nadal nie zrozumiałe kiedy sie szyjka skróciła i wogóle jak to mogło tak szybko sie stac. Lekarz powiedział ze jeśli kiedyś jeszcze zdecydujemy się na dziecko to mi założy szew żeby szyjka tak niespodziewanie nie rozwarła sie. Przepraszam ze tego tak dużo, Przykro mi że straciłaś swoje maleństwo :(
 
reklama
Zaczął sie regularny poród tylko zę ja nie wiedziałam ze te początkowe bóle bez upławów, krwi itd to poród. Od rana do 14 trochę mnie pobolewał brzuch odczucie jak przy normalnej @ nic szczególnego lekarz kazał brać nospę na takie bóle. A potem powrót do domu i powrotem do lekarza to już był ból mocny. Lekarz powiedział że jest ok widziałam jak synek się rusza na usg czułam jego ruchy to było o 17:15. Lekarz kazał mi jechać do szpitala że rozgonią lekami ten ból. Jak dojechałam było jeszcze gorzej, w czasie badania inny lekarz stwierdził że mam rozwarcie na 2 palce i pęcherz wystaje, dostałam jakąś kroplówkę na uspokojenie skurczy, ona je trochę wstrzymała. Powiedział że nie uda się, że za wcześnie i że najprawdopodobniej wkrótce odejdą mi wody płodowe i tak się stało ok 18:30 odeszły potem powiedzieli ze synek umiera . Przekierowali mnie na porodówkę tam o 22:55 urodziłam synka. I tyle wiedziałam przez 2 dni najgorsze w życiu. Ze to moja wina bo dziecko było zdrowe a ze nie miałam dość siły by go przytulić i zobaczyć co z nim. Maż mi odradzał. Tez sie bał. A ja głupia myślałam ze urodził sie martwy. W poniedziałek załatwialiśmy cała papirologie i musieliśmy iść do mojego lekarza którego mocno znienawidziłam przez te dni. Z pytaniem dlaczego ? Ten mi powiedział ze to przypadek że on od lekarza który był na porodówce dowiedział się ze dziecko miało przepuklinę , że to przypadek ze tak sie stało zwłaszcza ze mamy juz starsze zdrowe dziecko. Dla mnie przepuklina to przepuklina a on tak to ujął żebyśmy chyba go zrozumieli - tak myślimy. Odebraliśmy maluszka i przywieźliśmy go do domu. Chciałam go przytulić i zrobić mu zdjęcie by nie wymazał mi sie nigdy z pamięci. Wtedy zobaczyliśmy że ta jego przepuklina to nie to o czym myśleliśmy. Z boku po prawej stronie brzuszka wystawały chyba wszystkie jelita a watroba znajdowała sie na wysokosci powyżej łokcia i pod pleckami. Przewaliłam wiele stron i artykułów w internecie w poszukiwaniu jakiegoś wyjasnienia. Nie wiele sie dowiedziałam. Po za tym ze najprawdopodobniej zaczał sie stan zapalny na tych jelitach i wątrobie i mój organizm zaczał sie bronić przed zakażeniem(tak sobie to tłumaczę). Ale to w jaki sposób zareagował jest dla mnie nadal nie zrozumiałe kiedy sie szyjka skróciła i wogóle jak to mogło tak szybko sie stac. Lekarz powiedział ze jeśli kiedyś jeszcze zdecydujemy się na dziecko to mi założy szew żeby szyjka tak niespodziewanie nie rozwarła sie. Przepraszam ze tego tak dużo, Przykro mi że straciłaś swoje maleństwo :(
Czyli jeśli dobrze zrozumiałam to Twoje dziecko żyło jak się urodziło?
U mnie też poród sam się zaczął. We wtorek byłam na wizycie i wszystko było dobrze, szyjka długa i zamknięta. W piątek zaczęły mi się lekkie upławy, które się nasilały. A to nie upławy tylko sączyły mi się wody. Pojechałam do szpitala a już było rozwarcie na dwa palce. Dostałam leki i leżenie. Wstawanie tylko do wc. W niedzielę wody przestały się sączyć, skurcze ustały i byłam dobrej myśli. Mąż ode mnie wyjechał a ja poszłam na szybki prysznic. No i stało się... przy podmywaniu poczułam, że coś ze mnie wystaje. Zawołałam pielęgniarkę i natychmiast lekarz i badanie okazało się, że pękł pęcherz płodowy i pępowina wyszła poza mnie. Walczyłam o córkę do środy ale niestety. Córka zmarła w środę. Urodziłam ją jak już nie żyła. Była to nasza pierwsza ciąża o którą się staraliśmy prawie 4 lata. Po pół roku dostaliśmy zielone światełko do starań. Udało się za pierwszym razem. Sytuacja zaczęła się powtarzać w kolejnej ciąży z tym, że szybka interwencja mojej lekarki i moja czujność pozwoliło nam donosić tę ciąże. Od 20tc miałam założony pessar i to on podtrzymał mi szyjkę. W grudniu dzień przed wigilią urodziłam zdrowego synka[emoji2]. Wierzę, że i Ciebie spotka takie szczęście . Ja swoją córeczkę pochowałam i bywam u niej jak tylko mogę

Napisane na ALE-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Ostanie badanie robili mi o 19 potem nikt nic nie sprawdzał tylko czekali. O 19 synek żył. jak sie urodził był różowy nie blady, i na szyi miał takiego krwiaka - jak by ci to powiedzieć sińca czerwonego świeżego. Dlatego sądzę ze jeszcze żył choć wszyscy twierdza ze był urodzony martwym. Czytałam Twoją historię i powiem Ci że mimo wszystko miałaś dobrych lekarzy u mnie prośby i błagania o pomoc i uratowanie synka spływały po lekarzach. Żaden nic nie zaczął nawet robić - wszyscy powtarzali że już się nie da że jak wody odeszły to koniec itd
Mi lekarz powiedział że przy ponownej ciąży założy w 12 tygodniu szew. Musiałaś leżeć jak Ci założyli pessar ?
 
Ostanie badanie robili mi o 19 potem nikt nic nie sprawdzał tylko czekali. O 19 synek żył. jak sie urodził był różowy nie blady, i na szyi miał takiego krwiaka - jak by ci to powiedzieć sińca czerwonego świeżego. Dlatego sądzę ze jeszcze żył choć wszyscy twierdza ze był urodzony martwym. Czytałam Twoją historię i powiem Ci że mimo wszystko miałaś dobrych lekarzy u mnie prośby i błagania o pomoc i uratowanie synka spływały po lekarzach. Żaden nic nie zaczął nawet robić - wszyscy powtarzali że już się nie da że jak wody odeszły to koniec itd
Mi lekarz powiedział że przy ponownej ciąży założy w 12 tygodniu szew. Musiałaś leżeć jak Ci założyli pessar ?
Ja zaraz po tym jak to się stało to dzwoniłam do lekarki swojej. Ona potwierdziła, że w 19 tc dziecko nie ma żadnych szans na przeżycie, ponieważ nie ma wykształconych narządów. A co dopiero w 16tc. Twój synek był bardzo malutki. Moja cörcia jak się urodziła też była różowa. A rano dowiedziałam się że serduszko już nie było, a urodziłam po 17

Napisane na ALE-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Wiem że nie miał szans, u mnie to było tak szybko. Lekarz na oddziale powiedział mi dokładnie tak "dobre dzieci rodzą się po 32 tygodniu a tu do dopiero połowa" - ja to wiedziałam Nigdy nie czytałam o poronieniach bo sie zwyczajnie bałam. Nie wiedziałam jak sie zachować i co zrobić i co powinno być a co nie. Wszystko o co prosiłam było na czuja. I cały czas nie wierzyłam że to prawda co sie dzieje. Lekarz mi powiedział że po 3 miesiącach możemy próbować i choć na początku nie chciałam to teraz chcę, ze względu na mojego starszego synka. Brakowało mu rodzeństwa juz od dawna, ale chcieliśmy się przeprowadzić do siebie, potem spłacić kredyty, wkrótce skończę 34 lata wiec to prawie ostania chwila. Młody powiedział mi tak " A ja już nigdy nie będę miał rodzeństwa zawsze będę już sam " Dlatego nie będę czekać tylko będziemy próbować od razu.
Może następnym razem będzie dobrze. Fajnie, że wam sie udało i macie dzieciątko :) Człowiek wie po co żyje, choć mnie bolało to musiałam sie uśmiechać, wstawać z łózka choć nie chciałam, gotować by nie był głodny. Tyle razy mu powtarzałam ze braciszek jest w niebie, dziadek sie nim opiekuje, że go nic nie boli i musiałam to robić z przekonaniem żeby w to wierzył że sama w to uwierzyłam.
 
Nie wiem jak zacząć ten wpis na forum może od tego że należę do grona mam aniołków jestem po trzecim poronieniu wszystkie trzy to poronienia zatrzymane w 6 tygodniu ciąży co prawda zawsze podczas wizyty w 7 bądź 8 tygodniu dowiaduję się o stracie. Każde poronienie zakończone łyżeczkowaniem. Po drugiej stracie lekarz zlecił mi wykonanie badań okazało się że immunodiagnostyka wykazała obecność przeciwciał antykardiolipinowych w klasie IgM i IGg. Czynnika V Leidena brak. Gdy zaszłam w ciąże po zrobieniu testu pojechałam do swojego lekarza dostałam Clexan acard folik. Niestety trzecią ciąże straciłam . Proszę o pomoc gdzie szukać przyczyny czy któraś z was miała podobną sytuację. Dziękuje
 
kamkaz dziękuję za słowa otuchy. Rozmawiałam ostatnio z pewną bardzo polecana położną. Przeczytała wynik badania histopatologicznego i powiedziała mi ze bezpośrednią przyczyna poronienia był problem z łożyskiem spowodowany jego niedotlenieniem. Ze dzieci z takimi przepuklinami jak mój Adaś rodzą się i to nie była wina po jego stronie. Teraz wiem mniej więcej co zawiniło. Ze starszym lekarz kazał mi przyjmować acard a teraz nie brałam nic :(. Nie byłam jeszcze u żadnego lekarza bo dopiero skończyła mi się pierwsza @. Zrobiłam tylko badania crp wyszło w normie i hormony tarczycy TSH, ft3 i ft4 tez w normie. Psychicznie jest ze mną trochę lepiej.
A co tam u Ciebie ?
 
reklama
Poddczytuję was dziewczyny i zazdroszczę że macie to szczęście mieć dziecko ja nie stety jestem sama z mężem moje aniołki są razem więc jest im dobrze. Dzisiaj to od rana mam doła .:(
 
Do góry