reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Badania ginekologiczne

Nie no lepiej urodzić skrajnego wrześniaka, który nie ma szans na przeżycie :)
Są kraje gdzie przez całą ciążę nie ma badania na fotelu ginekologicznym. Kobiety nawet sie o to nie upominają. Więc jeżeli kobieta ma takie opory przed rozebraniem się to po prostu robić tego nie musi. To nie jest przymus.
 
reklama
Mi mój lekarz też nigdy nie badał szyjki. Nawet ostatnio na zaufaj położnej była ta kwestia poruszana i Położna mówiła, że to jest ok bo po co stresować kobiety tą szyjką.
Ale w ogóle nie zdejmowałas majtek u ginekologa, nie miałaś wziernikowania, nie miałaś USG przez pochwę? Czy tylko chodzi o to, że nigdy nie badał szyjki swoimi palcami?
 
Są kraje gdzie przez całą ciążę nie ma badania na fotelu ginekologicznym. Kobiety nawet sie o to nie upominają. Więc jeżeli kobieta ma takie opory przed rozebraniem się to po prostu robić tego nie musi. To nie jest przymus.
Są też kraje gdzie nie robi się np. wymazu w kierunku gbs. tym samym, nie podaje się antybiotyku matce, by chronić dziecko. To, że się czegoś w innych krajach nie praktykuje, nie znaczy, że jest to dobry proceder.

Oczywiście autorka nie musi się zgadzać na badanie szyjki, ale taka decyzja niesie za sobą ryzyko przedwczesnego porodu.
 
Są kraje gdzie przez całą ciążę nie ma badania na fotelu ginekologicznym. Kobiety nawet sie o to nie upominają. Więc jeżeli kobieta ma takie opory przed rozebraniem się to po prostu robić tego nie musi. To nie jest przymus.
W Wielkiej Brytanii nie podają też antybiotyku na gbsa, bo więcej kosztuje profilaktyka badania go w ciąży niż śmierć kilkudziesięciu noworodków rocznie. Moje dziecko, mojej siostry, baa mojej mamy dzieci czyli my w Wielkiej Brytanii nie mielibyśmy szans.
 
Są też kraje gdzie nie robi się np. wymazu w kierunku gbs. tym samym, nie podaje się antybiotyku matce, by chronić dziecko. To, że się czegoś w innych krajach nie praktykuje, nie znaczy, że jest to dobry proceder.

Oczywiście autorka nie musi się zgadzać na badanie szyjki, ale taka decyzja niesie za sobą ryzyko przedwczesnego porodu.

W Wielkiej Brytanii nie podają też antybiotyku na gbsa, bo więcej kosztuje profilaktyka badania go w ciąży niż śmierć kilkudziesięciu noworodków rocznie. Moje dziecko, mojej siostry, baa mojej mamy dzieci czyli my w Wielkiej Brytanii nie mielibyśmy szans.
Ja nie twierdzę,że to jest dobry proceder. Ale jeżeli ktoś ma aż taką traumę to ciężko ją przezwyciężyć. I jak ktoś ma opory przed rozebraniem się to jak najbardziej nie musi tego robić.
Namawianie kogoś na badanie na fotelu mija się z celem bo nie wiemy jaka jest sytuacja autorki pytania i z czego wynika trauma. Bo ją niestety ciężko przezwyciężyć. Więc wizyta u psychologa przede wszystkim.
 
Ja nie twierdzę,że to jest dobry proceder. Ale jeżeli ktoś ma aż taką traumę to ciężko ją przezwyciężyć. I jak ktoś ma opory przed rozebraniem się to jak najbardziej nie musi tego robić.
Namawianie kogoś na badanie na fotelu mija się z celem bo nie wiemy jaka jest sytuacja autorki pytania i z czego wynika trauma. Bo ją niestety ciężko przezwyciężyć. Więc wizyta u psychologa przede wszystkim.
Tak, napisałam przecież, że nie musi. Ale dobrze, żeby miała świadomość z czym się wiąże rezygnacja z takiego badania.

Rozumiem traumę i niechęć. Popieram psychologa. Ale jeszcze trochę ciąży przed autorka. Różne są sytuacje. I nie jest powiedziane, że do rozwiązania uniknie tego badania.

Poza tym, przy porodzie i po porodzie niestety miejsca intymne oglądać i badać będą różni lekarze i położne. W moim szpitalu na obchód przychodziło 3 lekarzy plus 2 położne.

Dlatego zamiast zachęcać ja do rezygnacji, bo "w innych krajach się tego badania nie robi". Lepiej ja zachęcać do terapii i mówić otwarcie, że to badanie zwiększa bezpieczeństwo jej malucha.
 
Tak, napisałam przecież, że nie musi. Ale dobrze, żeby miała świadomość z czym się wiąże rezygnacja z takiego badania.

Rozumiem traumę i niechęć. Popieram psychologa. Ale jeszcze trochę ciąży przed autorka. Różne są sytuacje. I nie jest powiedziane, że do rozwiązania uniknie tego badania.

Poza tym, przy porodzie i po porodzie niestety miejsca intymne oglądać i badać będą różni lekarze i położne. W moim szpitalu na obchód przychodziło 3 lekarzy plus 2 położne.

Dlatego zamiast zachęcać ja do rezygnacji, bo "w innych krajach się tego badania nie robi". Lepiej ja zachęcać do terapii i mówić otwarcie, że to badanie zwiększa bezpieczeństwo jej malucha.
Ja nie zachęcam do rezygnacji. Czytaj ze zrozumieniem. W pierwszym swoim poście napisałam,że warto to badanie robić. Ale w pierwszej kolejności powinna skierować swoje kroki do psychologa lub psychiatry.
 
Są kraje gdzie przez całą ciążę nie ma badania na fotelu ginekologicznym. Kobiety nawet sie o to nie upominają. Więc jeżeli kobieta ma takie opory przed rozebraniem się to po prostu robić tego nie musi. To nie jest przymus.
Umiem czytać. Odniosłam się do tego wpisu. Raczej z niego nie wynika, że warto szyjkę badać. Tylko cis zupełnie odwrotnego. Przecież w innych krajach się jej nie bada....
 
Tak, napisałam przecież, że nie musi. Ale dobrze, żeby miała świadomość z czym się wiąże rezygnacja z takiego badania.

Rozumiem traumę i niechęć. Popieram psychologa. Ale jeszcze trochę ciąży przed autorka. Różne są sytuacje. I nie jest powiedziane, że do rozwiązania uniknie tego badania.

Poza tym, przy porodzie i po porodzie niestety miejsca intymne oglądać i badać będą różni lekarze i położne. W moim szpitalu na obchód przychodziło 3 lekarzy plus 2 położne.

Dlatego zamiast zachęcać ja do rezygnacji, bo "w innych krajach się tego badania nie robi". Lepiej ja zachęcać do terapii i mówić otwarcie, że to badanie zwiększa bezpieczeństwo jej malucha.
Zgadzam się, że warto popracować nad tym lękiem. Nawet jeżeli przez całą ciążę nie zbada szyjki, a poród zaplanuje w prywatnym domu narodzin ze świeczkami... To co, jeśli w trakcie ciąży dojdzie do jakiejś komplikacji i dziewczyna trafi do przeciętnego polskiego szpitala na patologię ciąży? Tam to potrafią czasem obedrzeć z godności, zwłaszcza jak mają dużo pacjentek. Albo jak trafisz na izbę w środku nocy. Nikt się nie szczypie. Rozbierasz się przy lekarzu, stażyście, położne wbiegają i wybiegają. Takie są realia.
 
reklama
Tak, napisałam przecież, że nie musi. Ale dobrze, żeby miała świadomość z czym się wiąże rezygnacja z takiego badania.

Rozumiem traumę i niechęć. Popieram psychologa. Ale jeszcze trochę ciąży przed autorka. Różne są sytuacje. I nie jest powiedziane, że do rozwiązania uniknie tego badania.

Poza tym, przy porodzie i po porodzie niestety miejsca intymne oglądać i badać będą różni lekarze i położne. W moim szpitalu na obchód przychodziło 3 lekarzy plus 2 położne.

Dlatego zamiast zachęcać ja do rezygnacji, bo "w innych krajach się tego badania nie robi". Lepiej ja zachęcać do terapii i mówić otwarcie, że to badanie zwiększa bezpieczeństwo jej malucha.
Dokładnie! Poza tym czy lekarz zgodzi się prowadzić taką ciążę? Rozumiem, że to, co autorka przeszła, blokuje ją, ale ... przepraszam, nie wyobrażam sobie całej ciąży bez badania na fotelu..
 
Do góry