reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Archiwum ciążowe-dolegliwości,porody,ciąża przenoszona,cesarka,wieści i nieobecności

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Witam dziewczynki mam pytanie do tych dwa razy ciętych (2x cesarka)..., dziś mija 3 tydzień po porodzie, a ja nadal jestem obolała, rana nadal pobolewa choć tylko w jednym miejscu, pozatym nadal pobolewa mnie biodro...te bóle mam na zmianę, jak boli rana to nie boli biodro i na odwrót, ma któraś z Was podobnie bo zaczynam się już tym lekko denerwować??:-(
 
reklama
tlen nie martw się...najważniejsze że łożysko i wody są w normie więc nie ma zagrożenia dla Maluszka. Ale 10 dni po terminie to już powinni Cię przyjąć na patologię ciąży. Popróbuj pochodzić po Izbach...bynajmniej ja bym tak zrobiła.

Ja dopiero 2 dni po terminie więc jeszcze spokojnie...o ile w ogóle można mówić o spokoju jak czeka się na upragnionego Dzieciaczka:sorry2:
 
Ciążeprzenoszona uwaza sie w momencie kiedy konczy sie 42 tydzien. Wiec nie jest tak zle tlen
Tlen moja kolezanka sama z siebie urodzila w 10 dni po terminie. Podobno tak jest z chlopcami:))

Ja tez juz siedze jak na szpilkach, z jednej strony boje sie porodu, z drugiej mam juz dosc czekania.

Wyglada na to, ze raczej bedziemy wczesnymi kwietnioweczkami:p
 
a oto mój poród:

cały piątek miałam skurcze ale nie chciałam po raz kolejny jechać zbyt szybko do szpitala, więc tak się kulałam i czekałam na męża

Jak przyjechał poszłam na spacerek, a po 21 jak oglądałam film poczułam jak wypływa woda (niewiele ok pół szklanki)
Zadzwoniłam do położnej kazała poczekać czy się nasilą skurcze, więc tak ok 1 ze skurczami co 4 minuty pojechaliśmy - najpierw odwieźliśmy synka śpiącego do rodziców.
Zbadali - 2,5 cm rozwarcia, podłączyli pod ktg a tu mi skurcze zaczynają słabnąć :baffled: byłam zła i smutna, a na dodatek obok za ścianką kobietka rodziła- była w ostatniej fazie no i słyszałam wszystko...jak jej dzieciątko wyskakuje itd, więc ja załamana, położna bez humoru że znów bez sensu przyjechała. Stwierdzili że nic z tego jeszcze to potrwa i położyli mnie na patologii choć chciałam jechać do domu.
Jak o 3 trafiłam do pokoju i się położyłam skurcze wróciły i z bólu nie mogłam leżeć i chodziłam po korytarzu. Ok 6 musiałam się położyć bo podłączyli ktg, potem badania - rozwarcie bez zmian. Więc ja dalej marsz na korytarz. Ok 8 już mi się z bólu ryczeć chciało, nie miałam siły chodzić bo kręciło mi się w głowie, a leżeć z bólami co 3-4 minuty nie byłam w stanie. Skierowali mnie na porodówkę - a tam przepełnienie - stwierdzili, że nie ma miejsca ani lekarza który mnie może zbadać i cofnęli do pokoju na patologię... to był koszmar. Potem znów chodziłam po korytarzu, aż o 9:30 pękł mi pęcherz, załadowali mnie na wózek i dzwonili na porodówkę. Oczywiście z moim pechem lekarze szli na cc i mimo że pędziliśmy wózkiem po korytarzu, ludzie odwiedzający otwierali nam drzwi to i tak nie zdążyłam złapać żadnego lekarza. Siedziałam w pustym gabinecie lekarskim na wózku, krzycząc co 3 minuty jak miałam skurcz. Ok 10 przyszła kobietka która mnie z patologii przywiozła i stwierdziła że nie ma wolnych łóżek położnych i lekarzy, ona kiedyś się uczyła więc może mi pomóc urodzić na krześle do badania ginekologicznego. Zadzwoniłam do mojej położnej i do męża. Położna była za 10 minut, znalazło się łóżko (takie stare bez ktg skurczowego i z wiązanymi nogami). Przyszła lekarka i stwierdziła że jest 3 cm, położna kazała mi usiąść na łóżku, co graniczyło z cudem z takimi bólami - zobaczyłam tylko siebie białą jak ściana w lustrze i poczułam bóle parte. Przyjechał mój mąż i poczułam bóle parte. Przyszła lekarka i nie mogła uwierzyć że w ciągu 5 minut zrobiło się 9 cm rozwarcia. Mogłam już przeć... tylko to łóżko było tak nie wygodne, że nie miałam się czego łapać. Mąż podtrzymywał mi plecy. Ostatnia faza trwała długo, nacięli mnie i ok godziny 11:40 wyskoczył mój Misiaczek. O 11:50 mąż odciął pępowinę. Okazało się że synek miał bardzo krótką pępowinę, co mogło spowodować komplikacje. Urodzenie łożyska to pryszcz jedno parcie i wyskoczyło. Potem zaczęli mnie szyć, a że oprócz nacięcia również pękła mi pochwa dostałam super środki znieczulające i odjechałam. Szyli mnie ok 1,5 godziny i mam nadzieję że zrobili to ładniutko.

Minęły prawie 3 tygodnie i o bólu już prawie nie pamiętam - synalek wszystko wynagradza.:tak:
 
Bardzo dziękujemy z Anią za gratulacje. Jak tylko przebrniemy przez etap "nawału mlecznego" to trochę więcej się poodzywamy i wstawimy fotki.
Dla wszystkich mamuś którym jeszcze nie gratulowałam pociech - OGROMNE BUZIACZKI.
 
czesc przeterminowane:-)
Tlen, nie jestes najbardziej przeterminowana, przynajmniej nie sama- z tego co widze chyba mialysmy ten sam termin 18marca, bo ja tez jestem dzis 9dzien po:tak: Ale juz sie jakos przestalam przejmowac, chyba mi łez juz braklo tyle przeryczałam przez ostatni tydzien- dalej sie tylko boje o malutka ze cos jej moze byc w zwaizku z tym ze po terminie...uspokaja mnie tylko to ze mam przynajminej to głupie skierowanie na indukcje porodu na poniedzialek wiec dluzej juz na pewno czekac nie bede
 
reklama
no to teraz ja :) bedzie troche chaotycznie :)

czwartek 19 marca czyli w dniu terminu zglosiłam sie do szpitala, rozwarcie na opuszkę no i zero skurczy ale moja gin mi kazała... zbadali i postanowili zostawić :) pózniej na oddziale jeszcze jedno badanie niedelikatnego ordynatora i juz rozwarcie na 2 cm...
ale nic sie nie dzialo... nastepnego dnia rano badania ktg itp gadałam z moja gin i powiedziała ze wywolamy jak cos w poniedziałek ale posadziła mnie jeszcze na fotel a tam... zielone wody .... i ona do mnie ze jedziemy na blok porodowy i ze dzisiaj musze urodzic bo inaczej bedzie niebezpieczne dla dziecka.... ja panika wielka i wielki strach co to bedzie... o 11 bylam juz na bloku ok 11.30 przebili pecherz i podłączyli kroplówkę... skurcze zaczeły się koło 12 jak moj ka był juz ze mną...o 13 tak cholernie bolalo ze wzielam znieczolenie bo rozwarcie dopiero na 2 i poł... no a po znieczuleniu prawie odrazu 10 cm ok 14 zeszlo znieczulenie a ja umierałam z bólu bo miałam już parte a oni do mnie ze nie mozemy jeszcze iść na fotel bo nadal główka wysoko... i tak meczylam sie do 16... spytalam poloznej ile jeszcze ona ze kolo godziny wiez wyblagalam kolejna dawke znieczulenia... nie minely 2 min(znieczulenie dobrze nie zaczelo dzialać) a polozna mowi ze idziemy na fotel rodzic bo juz mozna... drogi na fotel nie pamietam bo mnie cholernie bolalo... a na fotelu zaczelo dzialac znieczulenie no i tak wyszlo ze skonczylo sie kleszczami :(:(:( tak wiec o 16.10 urodzil się mój cudowny synek z wagą 3150 i 52cm :) wszyscy sie z niego smiali bo jak go wyjeli to caly czas robil kupe :D wszystko bylo brudne :D:D

no to chyba w skrócie :D:D
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry