reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Archiwum ciążowe-dolegliwości,porody,ciąża przenoszona,cesarka,wieści i nieobecności

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
ja w zasadzie dziś pierwszy dzień po terminie, na KTG w piątek się wybieram, lekarka mi powiedziała, ze jeżeli tydzień po terminie nic nie będzie to powoli trzeba będzie zacząć myśleć co dalej, ale na razie bez stresu.

Jeśli chodzi o czop i jego kolor, położna mi mówiła, że jeśli jest brązowawy to mamy się nie martwić, gorzej jeśli kolor byłby krwistoczerwony.

a powiedzcie mi moje drogie przeterminowane :) czy Wy jesteście na L4 czy na macierzyńskim?

i mam jeszcze jedno pytanko, czy Was lekarze badają po terminie?
 
reklama
U mnie nie było tak szybko.
O 2.30 obudził mnie lekki ból (jak miesiączkowy), powtarzający się cyklicznie co jakieś 20 min. Leżałam spokojnie, nie budząc męża i czekając czy miną po 2 godzinach. Weszłam na forum, poczytałam jeszcze posty, po czym "pogoniło" mnie do wc. Umyłam sobie jeszcze włosy i przygotowałam ubranie. Obudziałam męża. Było koło 4.30. Bóle były już silniejsze i coraz czestrze. kazałam mężowi wyjść jeszcze szybko z psem, gdyby się okazało, ze dłużej nie zostanie wyprowadzony. O 5.00 wyjechalismyz domu, bóle były już co 5 min, auto nie chciało odpalić, aż wkońcu zatrzymało się na drodze :-) Okazało się, że nie ma paliwa. W tym całym zamieszaniu i popsutym wskaźniku poziomu paliwa jedną dobrą rzeczą był fakt że stanęliśmy koło stacji benzynowej :-) Po zatankowaniu dotarlismy do szpitala, było przed 6.00. Na izbie przyjęć połozna zbadała mnie tak, że juz miałam dość. Stwierdziła, że szyjka pozamykana (skurcze juz co 4 min, nasilające miałam), ale wysłała mnie na KTG. I leżałam z tymi pasami chyba ze 40 min, bo okazało się, że między czasie skończył się papier w aparacie :-) Skurcze już na 70-80%. Potem spowrotem na izbę i zawołali lekarza. Stwierdził, że rozwarcie jest na 2,5 cm i że rodzę, więc udałam się z mężem na porodówkę (moja połozna już na mnie czekała). Była 8.00. Zaczął się poród. Położna [przyniosła piłkę (uratowała mnie piłka, mogłam na niej siedziec i siedziec). Podczas skurczów mąż masował mi plecy, co przynosiło nieprawdopodobna ulgę. Byłam też pod prysznicem, ale potem skurcze zaczeły słabnąć, rozwarcie zatrzymało się na 8 cm i podjęto dec o podaniu kroplówki, najpierw nawadniajacej (bo już słabo mi było), a potem oksytocyny. Mała nie chciała wejść do kanału rodnego. Przeszkadzała jej moja kość ogonowa i ciągle pełny pęcherz (2 razy cewnikowany). Dostałam zastrzyk zmiękczający szyjkę, by dalej postępowało rozwarcie. Bóle były już bardzo mocne i długie, zaczęły się także z krzyża. Przebioto mi pecherz płodowy. Byłam już mocno zmeczona, zerkałam na zegarek. Było koło 15 stej. Po kolejnym badaniu i masażu szyjki mała wkońcu wpasowała się w kanał. Zaczęły się bóle parte, po 1,5 h urodziła się Adunia ( 3790 g i 56 cm). Naciecia krocza choć nie udało się unknać (zapytano czy się zgadzam) nie było zbyt duże i w ogóle nie bolesne. Mąż przeciął pępowine i popłakał się ze szczęścia. Ja byłam szczęśliwa, wiedziałam, że od tej pory zniosę każdy ból. Adunia dostała 9 punktów w SA za kolor skóry, tyle samo po 5 min (potem się okazało, że ma zapalenie płuc). Po porodzie, jak już urodzilo się łozysko, zostałam wyłyżeczkowana (łożysko nie było w dobrym stanie) i zszyta. Potem przyniesli mi małą i przystawiłam ją do cyca - ssała :). I wtedy zrobiło mi się słabo, wzieli dziecko, a ja odpłynełam na chwilę. Po przewiezieniu na salę nie miałam dziecka przy sobie. Przyszła lekarka i powiedziała, że mała ma wrodzone zapalenie płuc, że robili prześwietlenie i zostaje przewieziona na oddział intensywnej opieki nad noworodkiem. Poszłam do niej dopiero rano następnego dnia. Stałam przy niej i płakałam. I tak kilka razy dziennie przez 7 dni, potem mogłam ją zabierać do siebie i przyjezdzać tylko na antybiotyki. Moja gehenna w szpitalu trwała 11 dni. Dziś jestesmy już w domu i jesteśmy szczęśliwe. Ada je cyca, ale dokarmiam sztucznym bo nie mam tyle pokarmu. Mała ma straszny apetyt i potrafi się głośno dopominać o swoje. Za tydzień kontrola lekarska w związku z przebytym zapaleniem. Mam nadzieję, że już wszystko będzie dobrze. Tyle ode mnie :-)
 
Witam czytam wasz wątek od początku mojej ciąży, a teraz chcę się pochwalić
moją małą córeczką :blink: Iga urodziła się 03.03.09 o godz. 17.00
ważyła 2990 54 długa urodziła się w 37 tyg:tak:
I oczywiście Gratulacje dla innych mamuś marcóweczek :-)
 
EVE81, byłaś i jesteś bardzo dzielna! podziwiam Cię, choć wiem z autopsji, że matka zniesie wszytko dla własnego dziecka :tak:
życzę Wam obu dużo zdrówka, zwłaszcza Adzie.
 
Eve Twój poród do najłatwiejszych nie należał... nacierpiałaś się dużo. Ale na szczęście z malutką już wszystko dobrze więc nie ma co rozpamiętywać łez...Trzymam mocno kciuki żeby już wszystko było jak najlepiej:-) Najważniejsze że jesteście już w domku!!!

a z tym brakiem paliwa to niezły traf...:baffled:
 
reklama
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry