reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

......Aniołkowe MAmy......

Witam dziewczyny bardzo mi przykro ;( Swiatełka dla waszych maluszkow
[*]
[*] ... u nas zaniedługo beda 3 miesiace jak KArolek sie urodził..;( ehh takie te zycie niesprawiedliwe;( musimy byc silne... dla naszych Aniołkow bo przeciez one patrza na nas z nieba...
 
reklama
powiedz mi jak mozna byc silnym po takim przezyciu?? moja Niunia juz jest poltora miesiaca beze mnie...
probuje nie plakac nie zalamywac sie ale sie nie da
 
Witam wszystkie Aniołkowe mamy. Ja straciłam moich synków 20.08.11, równo w 14 tc.
Ciąża wspaniała od samego początku. Zero nudności, rewelacyjnie się czułam. Wszystkie badania, z racji ciąży mnogiej, nawet usg prenatalne wspaniale wyszły. Wyniki super i co ??? Nie wiem co sie stało? Nagle w sobotę 13.08 plamienia, słabe, różowe. Wizyta na pogotowiu, usg ok, zalecenia: leżenie i duphaston 3 x 1. Leżałam tak sobie 6 dni w domu i w nocy z piątku na sobotę krwawienie. Jeszcze nie myslałam, o najgorszym, bo nie czułam zadnego bólu, zadnego skurczu, nic. Pojechaliśmy do szpitala, ale już w drodze odeszły mi wody z obu pęcherzy płodowych. Już wiedziałam, ze ciąża jest nie do uratowania. Dzieci urodziłam na izbie. Piękne, maleńkie i takie bezbronne. Nie mam żalu do nikogo, nie obwiniam siebie, ale tak bardzo mi zal, ze nie mogłam dać im zyć. Taki straszny zal, ze musiały umrzeć, ze nie ma odwrotu. Tak sie cieszyliśmy ze bedziemy mieć dwóch, pięknych, rozbrykanych chłopców...Taki cud, ciąża bliźniacza i tym większa, bo podwójna strata. Ale powiem wam jedno. Boli i nic nie jest w stanie pocieszyć, ale wiem, ze teraz nic straszniejszego nie moze sie juz wydarzyć. Los zabrał już to co mógł najcenniejszego zabrać i zadne problemy juz nie są ważne ani istotne. A co do wsparcia w polskich szpitalach - to mimo, ze mamy 21 wiek, to jest to nadal jakas mitologia. Zadne wsparcie nie istnieje. Nie oszukujmy sie. Nie ma zadnych standardów w tym zakresie. Ba nie ma nawet jednego psychologa pod ręką a personel, jak to presonel. Lekarze owszem fachowo podchodzą, medycznie do tematu. Lyżeczkowanie i takie tam, zeby nie było powikłań, ale juz zaleceń do domu to się nie usłyszy, a pielęgniarki, no cóż, dla nich to tylko kolejne poronienie na oddziale. Większośc nawet unika tematu, czy rozmowy, bo przecież trzeba zmierzyć temperaturę itd, a reszta... a tam pewnie tak miało być...nie do uwierzenia w 21 wieku...
 
Moja Olgunia odeszła po 30 tc. W ciąży nie miałam żadnych problemów, wszystkie wyniki dobre. Któregoś dnia nie czułam jej ruchów więc pojechaliśmy do szpitala. Żadnego krwawienia, bólu, nic. Jej serduszko przestało bić. Również sekcja niczego nie wykazała. Już prawie od 11 tygodni jej nie ma..
engeltje muszę Ci powiedzieć, że ja miałam bardzo dobrą opiekę w szpitalu. Miałam osobną salę, z dala od mam z dziećmi. Mąż mógł być cały czas ze mną. Pielęgniarki troskliwie się mną zajmowały, zawsze miały dla mnie czas. Pocieszały, trzymały za rękę. Miała zastrzeżenia tylko do jednego lekarza, który podawał mi tabletki na wywołanie porodu. Nie oczekiwałam od niego jakiegoś super współczucia a zwykłego ludzkiego zachowania a nie traktowania mnie jako doskonały przypadek medyczny do pokazania swojej starzystce.
dominikaknika a jakie masz wyjście? musisz być silna dla Twojego dzieciątka bo Cię widzi i cierpi gdy ty cierpisz. Chcesz żeby cierpiała? Musisz być silna dla męża bo on też stracił dziecko. Jeśłi potrzebujesz to płacz, jesli potrzebujesz to krzycz. Nie tłum emocji, uzewnętrzniaj je - mnie to pomaga. Wszystkie tutaj doskonale wiemy co czujesz, wiemy jak to boli ale mimo iż zycie tak brutalnie nas doświadczyło musimy iść dalej, głównie dla naszych ukochanych dzieci. Nigdy nie przestaniemy cierpieć ale z czasem nauczymy się z tym cierpieniem życ.
monila jak w pracy?
 
Dasia82 w pracy jest ok;) tylko zmęczona po niej jestem ze hoho .. no ale coz sie dziwic tyle czasu bez wiekszego wysiłku byłam ..;) zmokłam dzis strasznie na cmentarzu ..mam nadzieje tylko ze sie nie pochoruje...a co tam u ciebie?
dominikaknika mysle tak samo jak dasia82... nie mamy innego wyjscia niz byc silne dla naszych aniołkow i mezow bo nie zapominajmy o nich ale oni tez cierpia po stracie dziecka.. tak wiec kochana musisz byc silna.. uwierz ze nam tez nie jest łatwo ...ale staramy sie...wiadomo ze raz sa lepsze dni a raz gorsze ale musimy zyc dalej i byc silne...

co do pobytu w szpitalu to w Pszcyznie hmm wole sie nie wypowiadac o tamtejszych lekarzach i pielegniarkach... a w KAtowicach an Ligocie było super... lekarze bardzo fajni a pielegniarki to poprostu Anioły a nie kobietki...

[*]
[*]
[*]
[*] dla Naszych Aniołeczków
 
a u mnie róznie. W piątek wróciliśmy z urlopu, odpoczełam psychicznie i będąc tam wydawało mi się że jak wróce to będzie lepiej. Ale niestety juz w samolocie przestawiłam się z trybu urlopowego na tryb podłej rzeczywistości :(zaraz po powrocie pojechaliśmy na cmentarz i strasznie się rozkleiłam. 11 sierpnia miałam termin porodu, to był jedyny dzień podczas naszego pobytu w Bulgarii gdy strasznie padało. To chyba niebo płakało ze mną. Do Olguni przyjechali moi rodzice i siostry, od nas zanieśli jej białe róże. I jeszcze moja koleżanka która była na tym samym etapie ciąży co ja w czwartek urodziła córeczkę. Strasznie mi z tym źle. Pisałam dziś do mnie, że jeśłi czuje się na siłach to zaprasza do siebie. Ale ja chyba nigdy nie poczuje się na siłach zobaczyć jej małą...Za 5 tygodni planuje wrócić do pracy i strasznie się tego boje :(
 
engeltje Polskie szpitale to porażka, tam gdzie byłam z filipkiem nawet nie mieli sprzetu do ratowania życia, a na koniec powiedzieli, że to nasza wina...aż dziwie sie sobie, że nie poszłam do prokuratury, teraz żałuję, bo jestem pewna, że to oni zabili nam dziecko, nie zrobili wszystkiego i podawali silny antybiotyk na coś czego nie miał, rozmawiałam z moją ciotką była pielęgniarką....opowiedziałam jej cały tamten okropny dzień i ona tez uważa, że serduszko nie wytrzymalo tak silnych antybiotyków, że nie potrzebnie mu podali, skoro byl zdrowy....ale co ja mam zrobić? muszę zyć z myslą, że moj syn mógł zyć.....

Monila ja jutro do pracy wracam, urlop miałam i nie chce mi sie do pracy iść, ostatnio jestem bardzo nerwowa, denerwje mnie wszystko....
A co do szpitala ja rodziłam w Mikołowie i nie narzekałam na opiekę, nie wiem jak opiekują sie matkami które urodziły martwe dzidzusie....
 
Witajcie, Aniołkowe Mamusie. Jestem jedną z Was. Dopiero teraz, gdy doczekałam się ślicznej Córeczki odważyłam się napisac o moich Dziecinkach. Pierwszą ciążę straciłam w 9 tygodniu. Obumarła. Był to dla mnie szok. Do tej pory prawie wszystko w zyciu mi sie układało: dobre zdrowie, praca, cudowny Mąż, przyjaciele.Niczego nie podejrzewałam. Czułam się dobrze, chyba az za dobrze. Pojechałam na rutynowa kontrolę. Lekarz stwierdził, że nie ma akcji serca ,a juz powinna być widoczna. Od razu zatrzymali mnie w szpitalu i nazajutrz, po indukcji farmakologicznej miałam zabieg. Potem wiadomo. Każda z Was przez to przechodzila. Cdn...
 
Wiem że muszę żyć dla mojej Córeczki...zrobic jej pomniczek co juz sie wlecze w nieskonczonosc bo to tamto to to itd. Musze zyc ale jest ciezko to wiem napewno ale Wy duzo mi pomoglyscie bo jak czytalam wasze posty wiedzialam jak sie czujecie i probowalam zyc dalej wiedzac ze nie jedna dziewczyna przezyla i dala rade dalej jakos zyc...wiec ja tez sprobuje i napewno sie nie poddam nigdy!!!
Wczoraj bylam na cmentarzu i az mnie szlak trafia jak widze grobki dzieci takie zarosniete ktorymi nikt sie nnie opiekuje jest to dla mnie bardzo dziwne ale nie wiem moze ich rodzicom jest lepiej...ja sobie tego nie wyobrazam zebym nie poszla do mojej Niuni i nie zapalila znicza postawila kwiatuszki. Przynajmniej to moge dla niej zrobic.
alamiqa napewno kazda z nas przeszla to co ty i wie jak sie czuje. mi pielegniarka tez powiedziala ze jak bede w drugiej ciazy i urodze dziecko bedzie napewno lepiej ale jak narazie sobie tego nie wyobrazam bo teraz wiem ze strasznie bede sie bala zeby sie nie powtorzylo wszystko co z moja Nikolą

Dla wszystkich Naszych Kochanych Aniołków
[*]
 
reklama
Czesc dziewcyzny ja dzis mam wolne...wiec musze ogarnac mieszkanie bo ostatnio wogole nie mam do tego głowy i jakos nie przeszkadza mi ten mały bałagan...ehh miewam ostatnio okropne dni...;/ tzn dołek dołek i jeszcze raz dołek..;/ mam same czarne mysli..;/ maz nawet poweidział ze do psychologa mnie wysle... ale ja mysle ze sama sobie jakos z tym musze poradzic i ze chyba dam rade choc narazie wogole sobie nie radze z tym wszystkim..;(ehh siedzac w pracy mysle o tym ze etraz zamiast pracowac powinnam siedziec w domku z Karolkiem..widzac kobiety z wozkami mysle ze ja tez powinnam wozic teraz wozek..;( ehh ale wiecie co jest najgorsze... to ze moj mały snił mi sie chyba ostatnio z 3 tygodnie temu:( a ja tak bym chciaął zeby snił mi sie codziennie ..tak za nim strasznie tesknie;(


dasia82 dobrze ze chociaz pare dni odpoczełas...nie martw sie poworotem do pracy okazuje sie ze nie ma tak zle...kiedys w koncu to musi nastapic..

Bibiana powrot do pracy napewno dobrze ci troche zrobi.... bo zawsze to jakies zajecie... a powiedz mi do jakiego lekarza chodziłas w ciazy? jesli moge wiedziec?
 
Do góry