Zadawałam sobie to samo pytanie, co jest gorsze, przepraszam te dziewczyny które nie mogą zajść w ciążę, ale uważam że "lepsze" dla nas jest przeżyć poronienie i mieć tą wiedzę że udało się zajść w ciążę bo to daje nadzieję że możemy być zaraz w drugiej ciąży i ją donosić...
Mądrze mówisz.... Wy chociaż wiecie że nie jesteście bezpłodne.
Ja właśnie nie jestem przekonana.
Dziewczyny, ktore po 5 razy poroniły są bezradne i medycyna jest bezradna.
A często czytam, że komuś nie udaje się rok, dwa, piec - pójdzie na in vitro i za pierwszym razem ma zdrowe dziecko. Kwestia obstawienia masą leków i lekami na cito daje duży sukces (przy wybieraniu najlepszego plemnika czytałam, że nawet 50% skuteczności). Czyli nie klasyczne IVF tylko IMSI.
No ja też nie wiem w sumie...
Staraliśmy się rok i 3 mce zanim zaszłam w pierwsza ciążę i przez czas starań nie mogłam funkcjonować, więc rozumiem doskonale
@KiedyPytam, jak pisze, że już nie ma siły i wariuje. Co miesiąc to samo, krew i łzy. Strasznie się bałam, że nigdy nie będę w ciąży. Ta wieczna niewiadoma. Nie mogłam się skupić na pracy, nie ogarniałam w domu, nie miałam ani siły ani energii.
Potem zaszłam w ciążę, radość nieziemska, serduszko, screening pierwszego trymestru, a dzień przed prenatalnymi krew i sor. Szok i niedowierzanie. Po kilku godzinach było po wszystkim. W tamtym momencie wolałabym być staraczka weteranka i nigdy tego nie przeżyć... Druga ciąża już bez łez radości, nie było skakania pod sufit i planowania. A po tygodniu sprawdził się najczarniejszy scenariusz.
Więc tak źle i tak niedobrze.
Wiem, że dziewczyny, które nigdy nie zaszły w ciaze i starają się latami chciałyby w końcu zajść za wszelką cenę, a nadzieję zawsze się ma, nawet jak są krwawienia czy zarodek jest mniejszy.
A dziewczyny, które zaszły i straciły kochały już ta fasolkę w brzuchu i przeżyły niestety ogromną tragedię, która zmienia człowieka na zawsze.
A efekt końcowy jest u każdej taki sam. Każda pewnie ma jakiś problem (mniejszy lub większy) z płodnością i wymaga leczenia... Albo partner... Bo starania się latami też wskazują na jakiś problem.
Chociaż muszę powiedzieć, że bardzo wiele kobiet przeszło jedno poronienie w życiu i to wcale nie musi oznaczać, że ma jakiś problem. Właściwie raczej powiedziałabym, że organizm wie co robi i warto mu zaufać. Nawet moja mama mi się zwierzyła, że raz poronila. I urodziła 3 zdrowe córki.
Dlatego ja cieszę się, że jestem w tym momencie, w którym jestem i na tym etapie nic sobie nie wyrzucam, że mogłam zrobić badania po pierwszym poronieniu. Cieszę się że moge się zbadać, bo w dzisiejszych czasach to wcale nie takie oczywiste.
I będziemy próbować dalej [emoji846][emoji846][emoji846]
[emoji531]