reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

akurat amnio wnosi bardzo dużo:) bez względu na wynik. Chyba że ktoś woli mega niespodzianki.

ogólnie to wam powiem że temat jest bardzo śliski i to widać na tym wątku,
deklaracje typu zrobię amnio i nawet jak się dowiem że coś jest nie tak to urodzę nijak mają się do rzeczywistości, 98%" złych" amnio kończonych jest przez małżeństwa, kobiety terminacją ciąży, takie są fakty dziewczyny stety albo niestety ( z faktami nie będę dyskutowała)
racja trzeba wiedzieć po co robię amnio ale jestem pewna że każda kobieta która robi to badanie to chyba wie po co

w 100% zgadzam sie i z pierwsza i z druga wypowiedzia.
mialam amino i nie zaluje,nie chcialam zyc w stresie do konca ciazy.u mnie bylo wskazanie ze wzgledu na wiek.
i tak jak mowi Gosia ,poszperajcie nawet tutaj na bb,wiekszosc kobiet ze zlym wynikiem jednak terminuje ciaze.
latwo jest powiedziec,ze ja nie ,kiedy problem nas nie dotyka.
 
reklama
heloł Wonka dzięki że tu się tu pojawiłaś z podobnym poglądem
Ja mam dwie córki a teraz 39 lat i czekamy na następna księżniczkę ale gdyby coś to nie zafundowałabym mojej rodzinie a szczególnie córkom ....wiadomo czego
jeśli są badania to trzeba robić i już tak jak usg też dużo wykrywa i robią laski równo a przy amnio takie udawanie...
a co do lasek ze złym wynikiem cóż... znikają z BB natychmiast po poinformowaniu albo w ogóle już nie piszą.....
uważam że nie trzeba się wstydzić....los czasem jest okrutny niektóre ronią do 12 tygodnia i mają szczęście???
aaa i ja też swoje przeszłam 8 lat temu terminacja ciąży 24 tydzień akurat przyczyną było bezwodzie i żadnych szans na donoszenie, brak układu wydalniczego, brak nerek i ich zalążków dziecka.... moje życie na włosku a przecież dzieci w domu.....czekały i mąż!!!
musiałam podpisać zgodę na terminację, prosiliśmy z mężem o chrzest księży i wiecie co... żaden nie przyszedł (patałachy) ale jak pogrzeb zrobić to każdy był pierwszy. Malucha ochrzściła mi położna, pogrzebu nie zrobiliśmy.
gdybym wtedy zrobiła amnio wiedziałabym 2 m-ce wcześniej a nie przez przypadek na usg
pewnie ból ten sam ale 2 m-ce to dużo w takiej sytuacji.
 
Czytaj uważniej Kasiu, "tego czegoś" nie dotyczyło chorego dziecka tylko aspektu opieki nad nim. A jak ja czytałam w Twoich postach nie jest ona łatwa.
Jesteś przewrażliwiona.
 
Nie jestem przewrażliwiona :-) Kto powiedział, że Twoje córki musiałyby się zająć swoim rodzeństwem? Wiadomo kiedyś nas zabraknie, ale nasze dzieci mają swoje życie i nie mamy prawa narzucać im opieki nad niepełnosprawnym rodzeństwem. Zrobią co będą uważały za słuszne. Nie wiem, w których postach czytałaś, że ta opieka taka ciężka jest, znacznie więcej kłopotów i zmartwień przysparza mi moja Córcia bez jakiejkolwiek niepełnosprawności ;-) A czasami każdy lubi sobie pomarudzić ;-) Każde dziecko wymaga opieki, ale to już nie na temat amnio jest ;-)
 
kacha_wawa - moze ty patrzysz nad sprawe opieki nad dzieckiem niepelnosprawnym z troche innego puntku niz Gosia, czy ja, czyli kobiety w podeszlym wieku lat 40. Jezeli dziecko urodzi sie z wada taka jak zespol Downa, to moze zyc lat 40-50. Jednakze, w wiekszosci przypadkow, nie bedzie nigdy zdolne do samodzielnego zycia. Z tego co sie orientuje, byc moze sie myle, nawet ludzie z najlagodniejszym przypadkiem zespolu Downa, ktorzy moga mieszkac samodzielnie, wymagaja superwizji. A nikt przeciez nie zagwarantuje w jakim stopniu dziecko z zespolem Downa bedzie uposledzone. Co innego jak sie masz opiekowac 20 czy 30 czy 40 letnim niesprawnym dzieckiem i sama masz lat 40 czy 50, a co innego jak masz 70 albo 80, jezeli w ogole dozyjesz.

Prawda jest ze nie chcemy narzucac swoim dzieciom ze sie maja zajac rodzenstwem. Ale przeciez chyba nie myslisz ze jakby ciebie zabraklo, to twoje corki zostawilyby brata? Wiadomo ze nie, bo go kochaja. Teoretycznie maja wybor, ale ja bym nie chciala stawiac swojego dziecka przed takim wyborem. A nawet za zycia rodzicow, jezeli nie bedzie mozna tego niepelnosprawnego dziecka zostawic w domu samego, to przeciez wiadomo ze rodzenstwo bedzie niejednokrotnie proszone o przypilnowanie brata czy siostry. Takie dziecko wymaga pewnych wyrzeczen od calej rodziny, tylko ze rodzice dokonuja swiadomego wyboru, a rodzenstwo jest po prostu stawiane wobec faktu dokonanego, i to chyba miala Gosia na mysli kiedy powiedziala ze nie chce swoim dzieciom fundowac czegos takiego - takiego zycia i wyrzeczen zwiazanych z opieka nad bratem czy siostra.

Jest jeszcze inna sprawa. Amnio wykrywa nie tylko zespol downa, ale rowniez wady jak zespol Edwardsa czy Patau, przy ktorych dziecko umiera albo jeszcze w lonie, albo tuz po porodzie, albo pare miesiecy po. Jak ktos ma lat 25 to sobie moze donosic ciaze, wiedzac ze ma kupe czasu na nastepna. Chociaz w kazdym wieku swiadomosc ze sie nosi dziecko ktore i tak umrze przy porodzi jest ciezka do zniesienia, i czesto latwiej zdecydowac sie na terminacje. Ale jak ktos ma 40, to kazdy miesiac sie liczy, i wiele kobiet po prostu nie chce marnowac cennego czasu na donoszenie ciazy ktora i tak nie daje szansy na dziecko co przezyje.
 
Ewa nie chcę już kolejnej dyskusji wywoływać, bo jest to wątek amnio, ale piszesz, że rodzice mają świadomy wybór. A kto dał tym rodzicom prawo wyboru między czyimś życiem a śmiercią? I czy to jest takie do końca świadome? Jeśli ktoś się decyduje na dziecko w pewnym wieku to musi sobie już zdawać sprawę z tego, że jest większe ryzyko wad genetycznych. A dziecko to nie jest towar, że jak jest uszkodzone to się go pozbędę i tyle.
Spadam już z tego wątku, bo już mi się nie chce kłócić.
 
No i wlasnie dlatego to jest sliski temat, bo zaraz sypia sie argumenty o decydowaniu o zyciu i smierci, morderstwie nienarodzonych dzieci, itp. Decyzja o poczeciu dziecka to tez jest decyzja o zyciu i smierci i jest podejmowana, w wielu wypadkach przynajmniej, swiadomie. I wiele par, szczegolnie starszych, decyduje sie od razu na badania diagnostyczne i dobrze wie co z ta wiedza zrobil. Wlasnie dlatego ze sa swiadomi zwiekszonego ryzyka.

Z medycznego punktu widzenia czy robic amnio - jezeli chce sie wiedziec czy dziecko bedzie zdrowe, robic, bo wyniki amnio sa wiarygodne w ponad 99% przypadkow.

Z etycznego punktu widzenia - to kazdy sobie musi odpowiedziec wg tego jaki ma poglad na sprawe. Ja sie przyznam otwarcie ze dobrze wiedzialam czemu sie decyduje na badania prenatalne i co z ta wiedza zrobie. I zgadzam sie ze tak naprawde to nikt nie wie, dopoki nie jest postawiony w tej sytuacji. 92% ciaz jest przerywana po zlym wyniku amnio, co nie bardzo idzie w parze z tymi wszystkimi deklaracjami "urodzilabym chocby nie wiadomo co". Jak tak, to po co w ogole robic jakiegolwiek badania prenatalne, znam kobiety ktore odmowily nawet nieinwazyjnych bo wlasnie sa zdecydowane urodzic chocby nie wiem co. A jak ktos juz sie decyduje na test PAPPA czy NT, to w wiekszosci przypadkow wie co robi, tylko ma nadzieje na dobry wynik.
 
Dokładnie, tyle że jak ktoś wie na 100%, że i tak dziecko urodzi, a wyniki badań nieinwazyjnych przedstawiają, że większe jest prawdopodobieństwo utraty ciąży po amnio niż prawdopodobieństwo urodzenia z wadą genetyczną to wg mnie nie ma sensu ryzykować. Wiadomo amnio da pewność, ale jest też ryzyko. Dlatego ja się osobiście na amnio nie zdecydowałam, chociaż miałam wskazania (ryzyko ZD wg testu potrójnego 1:150). Nie powiem na początku się wystraszyłam, ale po przemyśleniu sprawy i rozmowie z mężem stwierdziłam, że nie podejmiemy ryzyka. Za niespełna trzy tygodnie wszystko będzie jasne ;-)
I naprawdę powiem szczerze, że na co dzień o tym nie myślę. Podobnie było przy pierwszym dziecku. Tyle, że tam ryzyko miałam 1:2 i wszelkie usg były niezbyt pomyślne, plus doszło odwrócenie przepływu krwii także właściwie wtedy musiałby nastąpić jakiś cud, żeby dziecko genetycznie było zdrowe. Na początku bałam się jak to będzie, niedowierzałam, że jak to 24-letnia kobieta może mieć dziecko z ZD, że przecież nie było takich przypadków w naszej rodzinie, a jednak właściwie chwilę po porodzie pozbawiłam się sama złudzeń. Wtedy po pierwszym szoku (właśnie po tej informacji o ryzyku 1:2 i odwróconym przepływie krwii) chciałam zrobić amnio, ale jednak się nie zdecydowałam, za bardzo się bałam utraty ciąży, tymbardziej, że gin mi mówił, że jest tylko 30% szans, że dziecko urodzi się żywe. I po prostu cieszyłam się każdym dniem ciąży i cieszyłam się, że Oliś rośnie i się rozwija, a reszta już jakoś odeszła w zapomnienie. Po porodzie od razu wysunął języczek jak to mają w zwyczaju dzieci z ZD, więc badanie kariotypu było już tylko formalnością ;-)
 
reklama
Ja właśnie dostałam skierowanie na amniopunkcję i jestem w 100% przekonana o zrobieniu tego badania.Sama jestem matką upośledzonego dziecka i wiem,że nie mogę pozwolić na powtórzenie tego,co spotkało mnie w 2002 roku.Przygotowanie psychiczne?? hmmm nie da się przygotować do decyzji na całe życie.I życie z chorym dzieckiem nie jest takie piękne i kolorowe jak tu opisujecie.Choć kocham mojego syna,nie pozwolę na to by kolejne dziecko urodziło się chore.
 
Do góry