Jest Jej bardzo ciężko. Sama o tym pisze. Jeśli będzie słyszała tylko ze tak trzeba, to też Jej nie pomoże. Niezalzenie co zrobi to to zostanie z nią do końca życia. Pisała ze wada jest ciężka. Są hospicja. Niech to dzieciątko godnie odejdzie a dziewczyna nie będzie miała traumy ze pozwoliła zabic
Pomyślałaś o tym, że nie każda matka ma wsparcie rodziny, kochającego partnera i dobra sytuację zyciowa, finansowa?
Chore dziecko kosztuje!To bolesne i okrutne, ale właśnie tak jest.Piszesz o hospicjach.
Piszesz o umieraniu z godnością.
Widziałam dziewczynę, która urodziła ciężko chore dziecko, odesłano ja do mojego małego szpitala, aby urodziła dziecko, które umrze.Aby nie zajmowała miejsca dla dzieci które mają szansę.
A dziecko uparcie umrzeć nie chciało...
A ona nie wiedziała nawet co robić.
Nie wiedziała, że dziecko będzie chore.
Młoda samotna matka.Rodzice ja wykleli.Wyrzucili z domu.Mieszkala kątem u rodziny.
Zadzwoniła do rodziców, nie chcieli jej widzieć ani tym bardziej TAKIEGO dziecka
Została w szpitalu wiele dni.Bo nikt nie wiedział co z nią zrobić, ani z TAKIM dzieckiem, co to umrzeć nie chciało.
Druga kobietka młoda dość, ze wsi.
Całe swoje życie we wsi spędziła, najdalej była w miasteczku obok na rynku i na dyskotekach w remizie kilka wsi dalej.Skonczyla zawodówka handlowa i dalej się nie uczula, bo po co?
I tak siedziała na gospodarce.Wyjdzie za mąż za kogoś ze wsi i pójdzie do teściów, na ich gospodarkę.Jej rodzice zostawia swoje gospodarstwo bratu.
Wpadła z kolegą ze wsi.Rodzice wesele zaplanowali.Swiniaki kupią, traktor wymienia rok później byle na wesele starczyło.
A tu się okazuje że Zespół Downa, wada serca.
On powiedział że nie jego, bo w jego rodzinie ''dałnow nie było" pewnie się puszczala.Slubu nie będzie.
Rodzice oddychają z.ulga na wieść że można terminować.
'ty córuś to załatw, my powiemy żeś z traktora spadła czy drabiny.Nie plakaj taki dzieciak na nic zdatny.Zalatw i nie placz, kupimy z ojcem nowe auto to dostaniesz
za pieniądze co na wesele miały iść.Ino zalatw.'
Jak nie to nie ma co domu wracac.Beda ja palcem pokazywać Rodzice z domu wywala bo wstyd na całą wieś będzie i nikt jej z bękartem i upośledzonym nie wezmie'
Bardzo.latwo jest mówić 'zrobilabym tak' albo 'tak bym nie zrobila' i że kazde życie zasługuje na szacunek.
Moja kuzynka ma ciężko chorego syna.Takie w typie warzywa.Nie je sam, nie siedzi, nie mówi, nie widzi.Lezy i wyje.Odsysa go co 2-3h całą dobę inaczej się zadusi śluzem.Przewija mu tyłek, masuje podnosi żeby nie miał odleżyn.Jej syn ma kilkanaście lat.Jest ciężki.Ona nie pracuje, niedojda bo nie ma za co.Jest niedospana, ciągle oslinio a.Maz ja rzucił.Przeroslo gna nawet do fryzjera nie pójdzie.Tyle co biegiem po zakupy do sklepu pod blokiem.To jej jedyne jasne chwile.Gdy on śpi czasem wyjdzie na balkon, zrobi coś do jedzenia naczynia zmyje.
Jej znajomi to panie z hospicjum, siostry zakonne, rehabilitant.
Mówi, że gdyby wiedziała.Nie urodziłaby go.Kocha go bo to jej syn, ale to miłość ponad jej siły.I że czasem ani o tym, że śpi tak mocno, że nie słyszy jak on się dusi i umiera.
Że czasem modli się z aby umarł.Bonona chciałaby żyć normalnie, bo wie, że jak jej zabraknie to on umrze we własnym gownie, zamknięty w czterech ścianach bez odrobiny czułości.Ze będzie wył z bólu bólu bo odleżyny zezra.go do kości, bo kto się takim w ośrodku przejmie
A potem.placze i ma.wyrzuty sumienia, że jest potworem bo w końcu to jej syn jedyny.Powinna go kochać ponad życie, tylko taką miłością jest już zmęczona.Od lat prawie dwudziestu , bez nadziei choćby na uśmiech czy słowo 'mama'...
NIE OCENIAJ.
Jeśli możesz wesprzyj, jeśli nie przejdź dalej.
Ale nie mów co byś zrobiła, albo co ktoś powinien zrobić.Bo tego nigdy nie wiesz i obyś nigdy nie musiała się dowiedzieć.
Bo to są sytuacje gdzie wybiera się tak zwane 'mniejsze zlo'.Ale sęk w tym, że zawsze konsekwencje są potwornie bolesne i ma się je do końca życian, bez względu na to, która z trzech opcji się wybierze...