- Dołączył(a)
- 13 Wrzesień 2016
- Postów
- 2
Witajcie,
Od Czerwca tego roku zaczęliśmy z mężem starania o dzidziusia. Czerwiec należał raczej do takich spontanicznych miesiąców z cyklu "co ma być to będzie". Oczywiście nie było nic. Dlatego też zaopatrzyłam się w testy owulacyjne i rozpoczęłam badania nad sobą Zawsze mniej więcej potrafiłam określić zbliżającą się lub trwającą owulację, ponieważ czułam ból jednego lub drugiego jajnika. W Lipcu robiłam testy kilka dni po zakończonym okresie(14-17.07). w Sobotę 30.07 na testach miałam dwie kreski, więc niby owulacja powinna pojawić się w ciągu 24-48h a z mężem przytulaliśmy się 27,28,29 i 31.07. Niestety później całe dnie pracował więc może robiliśmy to za wcześnie. Zastanawiał mnie tylko praktycznie codzienny ból jajnika.Podobny do tego jak mam podczas owulacji ale lżejszy.
Okres powinnam dostać 09.08 i wtedy też strasznie bolał mnie brzuch(dokładnie tak jak zawsze kiedy mam mieć @) nie pojawił się, tłumaczyłam to zmianą klimatu bo dokładnie tego dnia jechaliśmy do Zakopanego. @ dostałam 14.08 po wypadzie na karuzele oraz nocnym przytulaniem
Nie byłam zadowolona z tego faktu bo jednak nigdy miesiączka mi się nie spóźniała. Cykle mam dokładnie jak "z bicz strzelił" 28 dniowe i myślałam, że może jednak Nam się udało. Miesiączka też nie należała do normalnych, ponieważ była dość skąpa.
Postanowiłam nie przejmować się tym za dużo i zacząć starania od nowa. Tak samo z testami owu.
W Sierpniu testy robiłam od 25.08. Dwie kreski pojawiły się w Sobotę, 27.08 , a z mężem zaczęliśmy przytulania od 26-30.08. Wtedy też zaczęły się moje bóle owulacyjne i miałam wrażenie, że się nie skończyły. Brzuch bolał mnie praktycznie codziennie od rana do wieczora. Od początku zeszłego tygodnia pojawiły się również dziwne wzdęcia w drugiej połowie dnia i zaparcia.. W tą Sobotę 10.09 miałam chwilowy ból jak przed okresem, więc myślałam, że to już.. ale @ nie przyszła. W Niedziele nie miałam siły nawet podnieść się z kanapy. Taki dzień bez siły na nic. Wczoraj stwierdziłam, że zrobię swój pierwszy test bo może dlatego źle się czuje. Niestety wyszła jedna kreska co troszkę popsuło mi cały dzień bo jednak miałam cień nadziei. Później w pracy zauważyłam trzy kropki beżowego śluzu, co wcześniej również się nie zdarzało. Wieczorem zaraz po przytulaniu dostałam zupełnie bezobjawowy okres oraz straszny ból dołu pleców. Gdzie raczej jak ma się pojawić to od kilku dni jestem obrażalska, płacząca oraz czuje "ten" ból przez kilka godzin i muszę brać tabletki. Po czym dopiero wtedy pojawia się ten czerwony darmozjad. Pierwszy raz w życiu coś takiego mi się zdarza i nie wiem jak to traktować. Byłam na początku Lipca u gina i nie mówił aby coś było ze mną czy moimi jajnikami nie tak. Ten "okres" mam tak skąpy, że mogłabym go nazwać plamieniami bo mało w nim krwi..
Czy któraś z Was tak miała?
Nie łudzę się, że jestem w ciąży bo zrobiłam test i jednak dostałam okres.
Już się naczytałam w necie różnych kobiecych chorób i zaczęłam wkręcać, że przez to nie będę mogła mieć upragnionego dzidzisia
Od Czerwca tego roku zaczęliśmy z mężem starania o dzidziusia. Czerwiec należał raczej do takich spontanicznych miesiąców z cyklu "co ma być to będzie". Oczywiście nie było nic. Dlatego też zaopatrzyłam się w testy owulacyjne i rozpoczęłam badania nad sobą Zawsze mniej więcej potrafiłam określić zbliżającą się lub trwającą owulację, ponieważ czułam ból jednego lub drugiego jajnika. W Lipcu robiłam testy kilka dni po zakończonym okresie(14-17.07). w Sobotę 30.07 na testach miałam dwie kreski, więc niby owulacja powinna pojawić się w ciągu 24-48h a z mężem przytulaliśmy się 27,28,29 i 31.07. Niestety później całe dnie pracował więc może robiliśmy to za wcześnie. Zastanawiał mnie tylko praktycznie codzienny ból jajnika.Podobny do tego jak mam podczas owulacji ale lżejszy.
Okres powinnam dostać 09.08 i wtedy też strasznie bolał mnie brzuch(dokładnie tak jak zawsze kiedy mam mieć @) nie pojawił się, tłumaczyłam to zmianą klimatu bo dokładnie tego dnia jechaliśmy do Zakopanego. @ dostałam 14.08 po wypadzie na karuzele oraz nocnym przytulaniem
Nie byłam zadowolona z tego faktu bo jednak nigdy miesiączka mi się nie spóźniała. Cykle mam dokładnie jak "z bicz strzelił" 28 dniowe i myślałam, że może jednak Nam się udało. Miesiączka też nie należała do normalnych, ponieważ była dość skąpa.
Postanowiłam nie przejmować się tym za dużo i zacząć starania od nowa. Tak samo z testami owu.
W Sierpniu testy robiłam od 25.08. Dwie kreski pojawiły się w Sobotę, 27.08 , a z mężem zaczęliśmy przytulania od 26-30.08. Wtedy też zaczęły się moje bóle owulacyjne i miałam wrażenie, że się nie skończyły. Brzuch bolał mnie praktycznie codziennie od rana do wieczora. Od początku zeszłego tygodnia pojawiły się również dziwne wzdęcia w drugiej połowie dnia i zaparcia.. W tą Sobotę 10.09 miałam chwilowy ból jak przed okresem, więc myślałam, że to już.. ale @ nie przyszła. W Niedziele nie miałam siły nawet podnieść się z kanapy. Taki dzień bez siły na nic. Wczoraj stwierdziłam, że zrobię swój pierwszy test bo może dlatego źle się czuje. Niestety wyszła jedna kreska co troszkę popsuło mi cały dzień bo jednak miałam cień nadziei. Później w pracy zauważyłam trzy kropki beżowego śluzu, co wcześniej również się nie zdarzało. Wieczorem zaraz po przytulaniu dostałam zupełnie bezobjawowy okres oraz straszny ból dołu pleców. Gdzie raczej jak ma się pojawić to od kilku dni jestem obrażalska, płacząca oraz czuje "ten" ból przez kilka godzin i muszę brać tabletki. Po czym dopiero wtedy pojawia się ten czerwony darmozjad. Pierwszy raz w życiu coś takiego mi się zdarza i nie wiem jak to traktować. Byłam na początku Lipca u gina i nie mówił aby coś było ze mną czy moimi jajnikami nie tak. Ten "okres" mam tak skąpy, że mogłabym go nazwać plamieniami bo mało w nim krwi..
Czy któraś z Was tak miała?
Nie łudzę się, że jestem w ciąży bo zrobiłam test i jednak dostałam okres.
Już się naczytałam w necie różnych kobiecych chorób i zaczęłam wkręcać, że przez to nie będę mogła mieć upragnionego dzidzisia