Witam wszystkich,
mój synek od urodzenia grymasił z jedzeniem. Urodził się w 36 tc i spędził 3 doby w inkubatorze bo miał problemy z utrzymaniem temperatury ciała i oczywiście z jedzeniem. Nie chciał w ogóle ssać i był karmiony z kubeczka moim mlekiem. Oczywiście później był bunt i nie chciał w ogole piersi więc od początku ściągałam pokarm i podawałąm mu z butelki. I tak trwało to przez 7 miesięcy. Gdy nadeszłą pora rozszerzania diety zaczął się horror. Nic mu nie smakowało ( spróbował 1 łyżeczkę i koniec ). W 7 miesiącu przeszliśmy z wielkim bólem z piersi na sztuczne mieszanki i początkowo pił mleczko bez większych problemów i powoli zaczął zjadać inne posiłki. Jego schemat żywieniowy wyglądał następująco ( śniadanie - kaszka owocowa, obiad gotowana zupka na grysiku, deser - owoce, kolacja mleko z butelki i w nocy jeszcze max 3 karmienia mlekiem ). Jedyne do czego nie udało mi się go w ogóle przekonać to picie soczków - jak tylko poczuje soczek pluje nim. Na szczeście pije herbatki. I tak to jest że ma dni lepsze i gorsze w jedzeniu, ale od ok 2 tyg. zaczął się horror. Potrafi przez 10 - 12 godzin w ciągu dnia nic nie zjeść. Owoców w ogóle nie chce jeść, kaszki - z bólem na śniadanie zje 5 łyżeczek, potem zupka ok 13 ( jedynie zupkę je ze smakiem ) i potem już nic nie chce jeść do końca dnia. Idzie spać bez jedzenia ( jedyne co akceptuje to herbatka, resztą pluje ). Dopiero ok 23 przez sen udaje mi się w niego wlać trochę mleczka ( ok 100 ml ). Zaczyna mnie to martwić.
Synek urodził się z masą 3020 gr i wzrostem 51 cm obecnie w 34 tygodniu waży 7200 i ma 69 cm. Pediatra twierdzi że jest dobrze, ale ja się martwię. Mój synek jeszcze nie siedzi sam stabilnie, wydaje mi się że jest słabiutki, nie próbuje się przemieszczać na brzuszku.
Pozdawiam
netkawm
mój synek od urodzenia grymasił z jedzeniem. Urodził się w 36 tc i spędził 3 doby w inkubatorze bo miał problemy z utrzymaniem temperatury ciała i oczywiście z jedzeniem. Nie chciał w ogóle ssać i był karmiony z kubeczka moim mlekiem. Oczywiście później był bunt i nie chciał w ogole piersi więc od początku ściągałam pokarm i podawałąm mu z butelki. I tak trwało to przez 7 miesięcy. Gdy nadeszłą pora rozszerzania diety zaczął się horror. Nic mu nie smakowało ( spróbował 1 łyżeczkę i koniec ). W 7 miesiącu przeszliśmy z wielkim bólem z piersi na sztuczne mieszanki i początkowo pił mleczko bez większych problemów i powoli zaczął zjadać inne posiłki. Jego schemat żywieniowy wyglądał następująco ( śniadanie - kaszka owocowa, obiad gotowana zupka na grysiku, deser - owoce, kolacja mleko z butelki i w nocy jeszcze max 3 karmienia mlekiem ). Jedyne do czego nie udało mi się go w ogóle przekonać to picie soczków - jak tylko poczuje soczek pluje nim. Na szczeście pije herbatki. I tak to jest że ma dni lepsze i gorsze w jedzeniu, ale od ok 2 tyg. zaczął się horror. Potrafi przez 10 - 12 godzin w ciągu dnia nic nie zjeść. Owoców w ogóle nie chce jeść, kaszki - z bólem na śniadanie zje 5 łyżeczek, potem zupka ok 13 ( jedynie zupkę je ze smakiem ) i potem już nic nie chce jeść do końca dnia. Idzie spać bez jedzenia ( jedyne co akceptuje to herbatka, resztą pluje ). Dopiero ok 23 przez sen udaje mi się w niego wlać trochę mleczka ( ok 100 ml ). Zaczyna mnie to martwić.
Synek urodził się z masą 3020 gr i wzrostem 51 cm obecnie w 34 tygodniu waży 7200 i ma 69 cm. Pediatra twierdzi że jest dobrze, ale ja się martwię. Mój synek jeszcze nie siedzi sam stabilnie, wydaje mi się że jest słabiutki, nie próbuje się przemieszczać na brzuszku.
Pozdawiam
netkawm