Tu mama ssaka, wracam po niecałym miesiącu. Piszę, bo może ktoś będzie ciekawy, a może w przyszłości da nadzieję jakiejś mamie.
Minęła 3 noc naszego eksperymentu, przypominam - nocne karmienie butelką co 2 h z zegarkiem w ręku, krecenie się, wiercenie, płacz, marudzenie w nocy. Cały czas ktoś musiał czuwać i praktycznie cała noc to usypianie, bujanie, kołysanie, śpiewanie. Od niedawna jest jeszcze gorzej, w złości znów padły słowa z moich ust "od jutra koniec z mlekiem w nocy", ale tym razem wyjątkowo - tak też się stało.
Myślałam że będzie dużo gorzej, że będzie ryk całą noc, nie będzie spał itp otóż...
1 noc - zamiast mleka woda, krecenie się, pobudki jak zwykle, płakał ale nie więcej niż zwykle. Spał równie słabo jak co noc, czyli nie ma tragedii, jesteśmy przyzwyczajeni. Po pierwszej nocy byłam zadowolona, że tak dzielnie zniósł noc.
2 noc - dokładnie to samo co pierwszej nocy. Bujalismy, usypialismy razem żeby przypadkiem nikt się nie złamał. Pobudki również jak zawsze.
3 noc - i tu być może nastąpił przełom - wstawaliśmy do syna tylko 3 razy! Napił się wody, zamarudził, my go cyk szybko na brzuszek i masowanie po pleckach (tak go usypiamy) 5 min i śpi błagam jakąś nadludzką siłę, żeby tak wyglądała każda noc oczywiście wstaje o 4 rano. Mam nadzieję że to nie jest zbieg okoliczności, ani jednorazowa akcja.
Dziękuję wam dziewczyny, za radę. Myślałam że nie podołamy temu wyzwaniu, a tu proszę.
Minęła 3 noc naszego eksperymentu, przypominam - nocne karmienie butelką co 2 h z zegarkiem w ręku, krecenie się, wiercenie, płacz, marudzenie w nocy. Cały czas ktoś musiał czuwać i praktycznie cała noc to usypianie, bujanie, kołysanie, śpiewanie. Od niedawna jest jeszcze gorzej, w złości znów padły słowa z moich ust "od jutra koniec z mlekiem w nocy", ale tym razem wyjątkowo - tak też się stało.
Myślałam że będzie dużo gorzej, że będzie ryk całą noc, nie będzie spał itp otóż...
1 noc - zamiast mleka woda, krecenie się, pobudki jak zwykle, płakał ale nie więcej niż zwykle. Spał równie słabo jak co noc, czyli nie ma tragedii, jesteśmy przyzwyczajeni. Po pierwszej nocy byłam zadowolona, że tak dzielnie zniósł noc.
2 noc - dokładnie to samo co pierwszej nocy. Bujalismy, usypialismy razem żeby przypadkiem nikt się nie złamał. Pobudki również jak zawsze.
3 noc - i tu być może nastąpił przełom - wstawaliśmy do syna tylko 3 razy! Napił się wody, zamarudził, my go cyk szybko na brzuszek i masowanie po pleckach (tak go usypiamy) 5 min i śpi błagam jakąś nadludzką siłę, żeby tak wyglądała każda noc oczywiście wstaje o 4 rano. Mam nadzieję że to nie jest zbieg okoliczności, ani jednorazowa akcja.
Dziękuję wam dziewczyny, za radę. Myślałam że nie podołamy temu wyzwaniu, a tu proszę.