Mój młody jest w młodszej grupie, i nie mają podręczników, starsza grupa ma... A maluszki jak mają zajęcia, to są to zajęcia przygotowane przez panią, tematyczne (świąteczne, zmiana pór roku) albo dostają kserówki które potem lądują w teczkach dzieci... Za wszystkie sprzęty plastyczne płacimy w miesiącu 5zł, i nie trzeba się martwic czy dziecko ma klej, kredki... No i nie trzeba wywalac pieniędzy w podręczniki które często nie trafiają w umiejętności dzieci, wychowawczyni grupe zna i pod nią szykuje zajęcia na każdy dzień... Fakt że większe efekty daje moja praca z młodym w domu, no ale to normalne, bo w domu uwagę poświęca sie tylko jemu więc się dopilnuje... Kiedyś miał straszną niechęc do malowania farbkami, więc latem w samych majtkach, na folii, na słoneczku, dostał farby, najpierw było malowanie po folii a potem wymalował samego siebe i od tamtej pory kocha farby, nie był chętny do literek ale kiedy wkroczyła kreda i tablica to polubił nasze "zajęcia szkolne"... Na każde dziecko trzeba znajdywac metody i je ciekawie zainteresowac, i niestety ale żadna metoda tego nie wypełni, bo każda trzyma się sztywno jakiś zasad...
W przedszkolu młody miał opinie dziecka mądrego ale że nie usiedzi w miejscu 10min, więc podobno z tego powodu został w młodszej grupie, bo starsza ma te zajęcia dłuższe, no a w domu młody potrafi usiedziec ze mną i nad czymś popracowac nawet 40min... Podobno babek się słucha więc nie wiem w czym problem, ale ok, to jego ostatnie miesiące z tą kadrą
No i ja młodego do nauki nie zmuszam, zaproponuje mu rysowanie, nie chce, więc odczekam 10min, i wymyślam mu inny sposób edukowania, taki żeby go zainteresował i pochłonął na dłuższy czas...